70 Rozdział II. Postacie sacrum
który inicjuje czarowników Pitjanjara. Jest źródłem magicznej mocy megikar czarowników, jego ciało zaś jest axis mundi, liną, na której czarownik wciąga się do nieba71. Stąd oczywiste skojarzenia z Tęczą i Drogą Mleczną, które stanowią zawsze drogę dla wędrujących w zaświaty dusz.
Kandydat na szamana wspina się więc do nieba po łuku tęczy, Tęczowy Wąż prowadzi go do Kryształowej Groty. Ciało jego zostaje rozcięte i wypełnione kwarcem, pije wodę z kryształami. Jego moc nazywa się djang, ungud, kurunba itd. W plemieniu Kakadu mówi się, że moc czarowników pochodzi od wielkiego węża Numereji, który odchodząc do ziemi stał się duchem opiekuńczym inicjacji czarowników {karadji). Pierwszy karadji, Joemin wypił krew syna węża — młodego Numereji, po czym pouczył własnego syna. Odtąd adepci wiedzy sakralnej przychodzą w miejsce, gdzie Numereji odszedł do Czasu Snu, aby ujrzeć go na własne oczy i uzyskać cudowną krew72.
Zgodnie z mitami Gunwinggu Tęcza Ngaljod połykała innych przodków i wypluwała ich kości, które stawały się skałami zamieszkałymi przez ich duchy, pomagała im więc w przejściu do Czasu Snu. Takie istoty Gunwinggu nazywają właśnie djang; są to przedmioty lub stworzenia czy duchy, które zawierają moc lub istotę pochodzącą bezpośrednio z czasów mitycznych. Niektóre miejsca djang są tabu, gdyż mogą być niebezpieczne dla pewnych klas ludzi (kobiety, dzieci itp.). Niektóre są śmiertelnie groźne dla każdego i zwane są djamun „wydzielone”, obciążone zakazem. Ten sam termin odnosi się też do terenów tanecznych mężczyzn, do świętych rytuałów i przedmiotów.
W Kimberley Ungud związany jest z rysunkami wondżinów (wondjina) jako synonim Czasu Snu. Zgodnie z mitem kosmogonicznym Ungud sprawił, że woda pojawiła się na suchej ziemi, sprowadził deszcz, z którego rozwinęło się życie. Według innej wersji pierwotnie wszystko było słonym jeziorem, z którego wyłonił się Ungud i sprawił, że z wód morskich wynurzyła się ziemia: cisnął bumerangiem tak, że woda rozprysnęła się i uwolniła ląd. Kontynując kreację powołał ze swym niebiańskim odpowiednikiem Wallangandą do życia wondżiny — pierwotne, śpiące byty. Wallanganda zaprojektował je (wyśnił) najpierw jako wyobrażenia roślin i zwierząt namalowane na skale, a potem ożywił i rozesłał po całej ziemi. Zamknął też im usta, aby nie mogły mówić, w przeciwnym razie spowodowałyby zmiany prawa i obyczajów. Na końcu zaś stworzył ludzi. Wondżiny były symbolicznie identyczne z deszczem — dawały życie, były więc odpowiednikiem Unguda, dlatego są nieśmiertelne tak jak on. Odnalazł je Ungud i poprzez „stwórczy sen” na dnie wód wyposażył je w niezbędne organy. Na Ziemi Amhema również iysuje się jego wyobrażenie na ścianach jaskiń. Jak stwierdza J. G. Cowan73: „Od Pilbara w Australii Zachodniej po wąwóz Camavon w Queenslandzie można oglądać jego wizerunek.
71 A. P. E 1 k i n, The Rainbow-Serpent Myth in North-West Australia, „Oceania”, vol. 1, 1930-1931, s. 349-352.
72 A. P. E 1 k i n, Aboriginał Men ofHigh Degree, op. cits. 124-125.
73 J. G. C o w a n, op. cit, s. 23.