wie on także, że nie wszystko może powiedzieć, co o Bogu można powiedzieć. Dlatego wymienieni w tym rozdziale filozofowie religii dalecy są (z wyjątkiem Blocha) od chęci zamiany religii w filozofię.
Kto rozumie Boga jako '„byt w sensie nieograniczonym”, kto więc teologię filozoficzną uprawia jako ontologię, ten wyciągnie wniosek, że o Bogu trzeba powiedzieć, iż jest on Bogiem jedynym, wiecznym, wszechwiedzącym, wszechmocnym itd. (Ż wiecz- ^ ności Boga wywnioskujecie boskie działania, o ile nie są rozpatrywane pod względem ich następstw w świecie, lecz „w samych sobie” jako działanie wiecznego podmiotu, nie mogą przybierać żadnych określonych miejsc w czasie, lecz zachodzą w „ciągłym teraz”, które jest równoczesne ze wszystkimi punktami czasowymi biegu świata. Filozof zrozumie z tego, że ta równoczesność człowieka umieszczonego w czasie z wiecznym Bogiem i jego działaniem, czczona jest w szczególny sposób w czynnościach kul-tycznych. Lecz z powyższego nie wynika ponadto, jakie sposoby boskiego działania należą do treści kultu albo w jakiej formie kult ten należy oddawać. To i wiele innych jeszcze rzeczy nie _da się wydedukować w sposób onto-teologiczny, należy to do specyficznej treści religijnego opowiadania o „wielkich czynach ^ Boga” i religijnej instrukcji działania w służbie Bogu.
Kto rozumie Boga jako „warunek otwarcia się na horyzont transcendentalny”, kto więc teologię filozoficzną uprawia jako teologię transcendentalną, ten wyciągnie wniosek, że o Bogu tym trzeba powiedzieć, iż jest on bezprzedmiotową podstawą wszystkich przedmiotów, bezimiennym warunkiem wszelkiego nazewnictwa i wszystkiego, co otrzymało nazwę, światłem, które wszystkie przedmioty czyni widzialnymi, natomiast samo pozostaje niewidoczne (jak optyczny promień światła dla oka). Filozof transcendentalny wywnioskuje następnie, że wszelkie mówienie o Bogu ciągle jest mówieniem na pograniczu języka, a do religii należy bezwarunkowo ciągle jeszcze chwiejny, lecz nie swawolny stosunek między nakazem inwokacji („przez zbawcze przykazanie napomnieni i przez boskie pouczenie kierowani” — tak brzmi formuła wprowadzająca do Ojcze nasz według mszału rzymskiego) a imieniem — tabu („nie będziesz wzywał imienia mego nadaremnie”). Z tego wszystkiego nie wynika nic odnośnie do pytania, w którym konkretnie miejscu w kontekście indywidualnego i społecznego doświadczenia odnoszącego się do natury i historii, dla członków jakiejś wspólnoty religijnej dokonało się „odsłonięcie boskiego imienia” i stało się początkiem przekazu religijnego mówienia o Bogu i w jaki sposób zlecenie przekazu boskiego imienia zabezpiecza się przed niebezpieczeństwem magii imienia, oraz godzi się je z „milknięciem przed Bezimiennym”.
Kto rozumie Boga jako „absolutną przyszłość”, której z nadzieją zaufaliśmy, wyciągnie wniosek: objawianie się Boga człowiekowi a więc jego „prawdy”, jest przede wszystkim ciągiyna otwieraniem „drogi”, tj. umożliwianiem nowego sposobu praktyki, która ze swej strony prowadzi do nowego „życia”. Z tej jedności „Drogi, Prawdy i Życia” filozof może wywnioskować dalej: wszelkie mówienie o Bogu, skoro ma być przystosowane do tematu o nim, dalekie jest od bycia „zwykłą teorią”. Jest to mówienie o tym, który uzdalnia ludzi do pójścia nową drogą, w kierunku nowego życia („...który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli” — Wj 20, 2). Nie wynika z tego również nic odnośnie do pytąnia, w jakich konkretnych sytuacjach i możliwościach działania w konkretnej religii absolutna przyszłość zyskuje już dziś teraźniejszość i jakie konkretne możliwości teraźniejszość absolutnej przyszłości otwiera przed zwolennikami tej religii.
Do wspólnych cech wszystkich naszkicowanych tu wariantów teologii filozoficznej i bazującej nań filozofii religii, z wyjątkiem filozofii religii Blocha, należy również i ta: kto wie, o czym mówi, gdy mówi w sposób filozoficzny o Bogu, ten wie także, że nie wszystko, co jest do powiedzenia o Bogu w sposób specyficznie religijny, da się powiedzieć w sposób filozoficzny. To właśnie z uzyskanego w sposób filozoficzny pojęcia Boga można wyde-dukować a priori, że nie każde mówienie o Bogu da się tak wy-dedukować a priori. I dlatego religia, która musi mówić także i o tym, czego nie da się powiedzieć w sposób filozoficzny, pozostaje. ową „inną stroną”, wobec której filozof strzeże swojej niezależności. Pod tym właśnie względem uzasadniono, że filozofowie religii opisanego tu typu nie zmieniają religii w filozofię.
Oczywiście, filozofowie religii, które bazują na pojęciu Boga uzyskanym w sposób filozoficzny, zgadzają się również jeszcze pod innym względem. Wprawdzie zastały one różne kryteria do
81
6 — Filozofia religii