NAUKA
niejszych. Należy do nich nasz Planck, Którego Kochamy też za to.
Zdaję sobie z tego doskonale sprawę, żeśmy oto z lekkiem sercem przepędzili w myśli wielu wartościowych ludzi, którzy wznosili gmach świątyni, a może nawet zbudowali znaczną jego część; w wielu zresztą wypadkach nasz anioł nie tak znów łatwo mógłby powziąć decyzję. Jedno wszakże zdaje mi się nie ulegać wątpliwości: gdybyśmy mieli wyłącznie do czynienia z typem ludzi dopiero co wypędzonej kategorji, świątyni nie wzniesio-noby nigdy, podobnie jak nigdyby nie wyrósł las, na który miałyby się składać same tylko pnącze. Ludziom tego pokroju wystarcza właściwie najzupełniej wszelkie miejsce zgiełkliwej krzątaniny; zewnętrzne li tylko okoliczności rozstrzygają o tern, czy taki człowiek zostanie inżynierem, oficerem, kupcem lub uczonym. Skierujmy jednak znów nasze spojrzenie na tych, których anioł potraktował łaskawie! Są to przeważnie dziwaczne nieco, zamknięte w sobie, samotne typy, mimo tych wspólnych cech mniej jednak podobne do siebie od tych, co należą do tłumu wypędzonych. Cóż przywiodło ich w progi świątyni? Nie tak to znów łatwo udzielić odpowiedzi na to pytanie, zwłaszcza że nie może ona być jednolita. Sądzę przedewszystkicm wraz z Schopenhauerem, że jednym z najsilniejszych bodźców, kierujących ludzi ku sztuce i nauce, jest
178