Platoński Sokrates, zapytany wprost, czv wierzy w mit rwaniu Orejtyi przez Boreasza, odpowiedział: „Gdybym 1 nie wierzył, tak jak mędrcy dzisiejsi, nic by w tyin nie było szczególnego. Wtedy bVm mędrkował" — czyli szukałbym jakiejś racjonalistycznej interpretacji tego mitu (Fajdros, 4; 229c).
Szkoda teanajc czasu — wyjaśnia dalej Sokrates — zarówno ca Zgłębianietóżnych mitów, jak na dystansowanie się od nich: Ja to, wiesz Fajdrosie, uważam za rzeczy bardzo miłe, ale żeby się tym zajmować, do tego trzeba kogoś, kto ma dużo zdolności, sił, czasu, cierpliwości, choćby już dlatego, że potem musisz centaury stawiać na dwie nogi albo i Chimerę, a potem zatrzęsienie rozmaitych Gorgon, Pegazów i innych jakichś dziwolągów głupich i nie wiadomo dó czego podobnych. Jakby cjit. wiek w to nie wierzył, a brał się do wytłumaczenia y^zystłaegtf tak na gruby, chłopski rozum, to bardzo by dużo na to ęziTaL pulizehii i.gWyJa cHEem nie mam na to głowy i czasuTA to widzisz dlatego: Ja nie jestem w stanic, jak napis w Delfach powiada, poznać siebie samego. Więc mi się to śmieszne wvda^__ Ji- kietl\ siehic- jeszcze nie 7-nam| hnwić się W takie nieswoje. niesamowite dociekania. Więc mało się lvmi rzeczami interesują; biorę ja lak, jak wszyscy inni i, jak mówię, nie to badam, ale siebie samego, czy ja sam nic jestem bydle bardziej zawile i zakręcone. I nadęte niż Ty fon, czy też prostsze i bardziej łaskawe, które z natury ma w sobie'coś boskiego i coś niskiego” (tgM2C7729tl 230a).---- . .
Zatem dlatego nie warto zaprzątać sobie głowy jakimiś tam. wierzeniami, że mają się one nijak do podstawowyćii~pytań o~śens~ naszego życia i w żaden sposób nie pomagają nam' . w kształtowaniu samych" siebie^ Szkoda nawet czasu na demir.. tologizowanie tych wierzeń, bo znajdują się one pozą kategorią^ mi prawdy Triieprawdy oraz pewności i niepewności, zaś demi-'tologiżacja byłaby próbą odczytania iOTwTyćh właśnie, obcych im, kategoriach.
Postawa 1Ą. sprowadziła w końcu na Sokratesa oskarżenie o ateizm. Okazało się wówczjs ża'dlatego nie interesowały go
i«t
I *
znajdujące sic poza prawdy i nieprawda wierzenia Jm znalazł on Boga naprawdę. Podczas procesu lak oto odpowiedział na zarzut, że „nie uznaje bogów, których państwo uznaje" (Platon, Obrona Sokratesa, 11): „Ja ich uznaję, obywatele, jak żaden z moich oskarżycieli i pozostawiam Bogu i wam sąd o mnie; niech wypadnie tak, jak będzie najlepiej dla mnie i dla was” (tamże, 24).
Sądzę, że ten epizod z procesu Sokratesa należy odczytać w świetle platońskiego rozróżnienia doksa (mniemanie, wierzenie) i episteme (poznanie). Paradoksalnie, to nic Sokrates, aie~ jefto oskarżyciele byli ateistami. Bogowie byli przedmiotem icTi wierzenia (doksa). Tak naprawdę nic obchodziło ich nawet to, czy bogowie w ogóle istnieją. Dla nich liczyło się tylko toTże~ bogowie są uznawani przez państwo, a ich kult stanowi obowią-~zck obywatelski. Oskarżyciele przestraszyli się tego, że Sokra-"tes odsłania episiemologiczną pustkę kultu państwowego. Ten strach tak ich sparaliżował, że w ogóle nie zrozumieli wielkiego odkrycia Sokratesa: Bóg istnieje naprawdę i jat™ j-n nas poznawalny, czyli dostępny naszej eoisteme.
(^)Wvrażanic świata boskiego za pomocą mcrzaLsforowto-wanych poza prawdą i fałszem, byłe, jak się wydaje, czymś "powszechnym w różnych religiach. To właśnie dlatego z taką 'łatwością ludy podbite porzucały swoje rcligic i przejmowały wierzenia i kult swoich zwycięzców. Również tutaj należy szukać przyczyn odwiecznej popularności różnych synkretyzmów religijnych.
Znikomość związku między wierzeniami a prawdą i fałszem ujawnia sic szczególnie wówczas-lucrly do rciiun opartej na wierzcniaćłypróbujc się przymusić ludzi, którzy w.Boga wierzą naprawdę. Ani podczasprześladowan?a"Żyd6w w czasaćfrma-"ćfrabćjskich, ani w prześladowaniach, chrześcijan przez kolejnych rzymskich cesarzy nie podejmuje slęnajmniejszej-próby, żeby prześladowanych przekonać do wierzerTnagucancj im religii. Usiłowano jedynie wyrrmsić.nfl.nich udział wTuldc.. którego nie chcieli podjąć dobrowolnie. Organizatorzy prześladowań w ogóle nie zauważali niestosowności w kulcie wymuszonym od ludzi nie podzielających wierzeń ich religii.
Zdumienie, jakiego doświadczali wówczas zarówno prześladowań*, jak i prześladowcy, stanowi miarę głębokiej różnicy
19