PLATON. 105
ićj właściciel, za przykładem wielkiego ucznia sokratesowego, »filo-zofię praktyczną* zechciał wprowadzić do dworu swego i do chat wieśniaczych.
Pewnego razu śniło się Sokratesowi, że w świętym gaju bożka Akadema, młody łabędź wprost z ołtarza Erosa zleciał mu na łono, potem śmiałym wzbił się lotem pod niebo, czarując śpiewem cudnym ludzi i bogów. Gdy nazajutrz Aryston przywiódł mu syna Platona, mistrz sędziwy, jakoby wieszczem poruszony przeczuciem, zawołał: Oto łabędź Akademii! Nigdy proroctwo nie sprawdziło się kompletniej 1). Łabędź, to symbol światła 1 śpiewu, wszak poświęcony jest Apollinowu , bogu słonecznego blasku , jasnćj mądrości i szczytnych polotów. Czem Pindar, dyrcejski łabędź2) wśród poetów, tern Platon w gronie filozofów; obaj cieszą się szczególną Apollina opieką.
Od kolebki syn Arystona okryty wieńcem legend. Jeszcze nie narodził się, a już głoszą, że właściwie Apollo jego ojcem3).
*) Diog. Laert. ID. §. 5.
-j Hor. Od. IV. 2, 25: multa Dircaeum levat aura cycnum ł) Legenda o cudownem narodzeniu filozofa dochodzi aż do Speuzypa, jego siostrzeńca. Zob. Diog. Laert. Ili. §. 2. Porówn. Plut. Sympos. VIII. qu. 1. Gdyby się zjawiała dopiero u późniejszych Platończyków, moźuaby przypuszczać, że ją wymyślili, by naśladować narodzenie Zbawiciela. Zob. także S. Hierou. cont. Jovin. I 23: Sapientiae principem non aliter arbitrantur ttisi de partu virginis edi-tum. Orygenes w dobrćj wierze przyjmuje nadprzyrodzony początek Platona i porównywa go z narodzeniem Chrystusa (cont. Cels I. 37; VI. 8). Olimpiodor (yita Piat. §. 1) wie nawet, że cpiapa ’A~oXAti)viay.ov auv£yćv£i:o ryj auuau etc. Pier
wotne jednak podanie, jakie zachował Diog. Laert. i które prawdopodobnie krążyło po Atenach już za życia Platona, opiewało tylko, że Apollon we śnie przykazał Arystonowi żonę xa$-acxv yapou cpukaijai eV>; zrfi azoxuij7Efo;.