Może o to chodzi? Ale Robbiemu i Dave'owi Jajcarzowi jakoś nie przeszkadzał.
Moje oczy sq OK. Od większości dziewczyn dostałam za nie osiem punktów.
Włosy też w porządku. Trochę mysie, ale od tamtej katastrofy z podcinaniem ich nie chcę za bardzo z nimi eksperymentować.
Brwi mam mniej więcej pod kontrolą.
Och, już sama nie wiem. Pewnie to jednak ten nos. Któraś dała mi za niego zero punktów.
A to była najwyższa punktacja.
Zadzwonił telefon. Rosie.
- Gee, dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś z wiadomościami?
- Bo nie mam żadnych. Masimo tylko cmoknął mnie w usta, powiedział, że jestem słodka i że wybiera się z Lindsay na koncert.
Rosie ucichła, a po chwili powiedziała:
- No dobra, moja droga przyjaciółko, myślę, że trzeba zwołać nadzwyczajne zebranie Drużyny Asów. Plrzyjdź do mnie o czwartej, coś przetrącimy.
Kocham Rosie. Ale nie tak, jak ciocia kocha Jas.
W ramach specjalnego poczęstunku dla inwalidki, czyli dla mnie, Rosie zrobiła kanapki z dżemem, z odciętą skórką.
- Wszystko będzie dobrze - powiedziała. - Na później mam frytki z piekarnika.
Boże, chyba jednak zostanę lesbijką. To o wiele łatwiejsze, niż na resztę żyda zamieszkać w Hotelu Złamo* nych Serc.
Przyszły Joois, El len i Mabs. Jools powiedziała :
- Na początek naszego oficjalnego zebrania Drużyny Asów oraz w hołdzie BHIy'emu Szekspirowi, chłopakowi ponny Wilson, powiem: „Zaiste, zatańczmy disco!"
No i wykonałyśmy nasz piekielny taniec disco. Który, co muszę przyznać, trochę mi poprawił nastrój.
Właśnie pokładałyśmy się zdyszane na sofie, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi.
Rosie wróciła z Jas. Popatrzyłyśmy po sobie i Jas powiedziała:
- Przygotowuję się do tego, żeby ci wybaczyć.
Zgroza i żenada, bo to ona źle postąpiła, lo nie moja wina, że jej ciocia jest lesbijką. O tym jednak nie wspomniałam, bo szczerze mówiąc, przyda mi się każda pomoc.
Opowiedziałam im o Masimie, a one tylko robiły mądre miny, kiwały głowami i podsuwały mi kanapki.
- No i co wy na to? - zakończyłam.
Rosie powiedziała z miną bardzo, bardzo mądrej sowy:
-Cóż, po wysłuchaniu twojej opowieści... przychodzi mi do głowy tylko to: numer jeden, on jest Włochem.
Wszystkie pokiwałyśmy głowami.
- Numer dwa: to chłopak.
Znowu pokiwałyśmy głowami. Czułam się jak na zjeź-dzie piesków z tylnej półki samochodu. Rosie bez słowa patrzyła na mnie, kiwając głową. Gdzieś po dwudziestu pięciu latach takiego kiwania spytałam:
- No i co?
- A więc... szczerze mówiąc, nie mam zielonego pojęcia, co to znaczy.
Reszta się przyłączyła:
m