1
'liii
I I
1 polskiej demonologii ludowej zetknęła się z funkcjonującymi tu już pokrewnymi [ jej postaciami wiedźmy, jędzy, baby zielarki czy znachorki. Uprawianie bowiem czarów i wszelakich negatywnego czy pozytywnego charakteru praktyk magicznych stanowiło dość ważki składnik słowiańskich wierzeń ludowych. Bardzo liczne ślady tego rodzaju działań odnajdujemy m.in. we wzmiankowanym już „Katalogu magii" Rudolfa z Rud Raciborskich. Do działań zaś i praktyk w tym zakresie predestynowane były określone osoby „specjalistów" wywodzących się głównie (lecz nie tylko) z rodzaju żeńskiego. Na tym też podłożu dokonał się następnie proces połączenia w jedną całość obu pokrewnych wątków wierzeniowych, w konsekwencji czego powstała ludowo--chrześcijańska postać czarownicy-wiedźmy, o której pisał K. Moszyński.
Początkowo ludowo-chrześcijańskie czarownice nie były jeszcze groźnymi przedstawicielkami mocy piekielnych, a jedynie korzystały z diabelskiej pomocy przy realizacji swoich tajemnych praktyk czarno- i białoma-gicznych. Wprawdzie budziły one pewną obawę i lęk, ale też bardzo często odwoływano się do nich przy wszelakich nieszczęściach gospodarskich czy dolegliwościach dręczących ludzi. Obraz takiej właśnie czarownicy utrwalony został jeszcze na początku XVII w. w rybałtowskiej komedii „Peregrynacja dziadowska", gdzie czytamy:
Umiem by najmędrszego pięknie wywieść w pole.
Choroby umiem leczyć, rozmaite członki,
Do połogu rozumiem około szlachcianki.
Uroki umiem ludziom rozmaite żegnać.
Diabłem człeka opętać i zaś go odegnać.
Gdy kto szyję nałomi i nogę wywinie.
Wnet ja ogień zażegnam, że puchlina minie.
Zęby umiem przeżegnać, kiedy bolą kogo.
Co by musiał doktora przenajmować drogo.
Kiedy kogo dria łamie, franca i wrzód z krostą.
Bo ja znam wszystkie zioła, co po łąkach rostą.
Dziewki umiem porządnie do młodzieńców zwodzić.
Uczynię, co nie będzie nigdy dzieci rodzić.
Za mąż nigdy nie pójdzie, której ja chcę zgoła.
Uczynią to. a prędko, bo mam takie zioła.
Komu kołnierz nie chce stać, wiem ja fortel na to.
Karty wszyć norymbergskie. zapłaćże mi za to.
Kiedy się rad zaleca, a nic on nie dbają.
Może go onym nazwać, co niewiasty mają.
Pannę umiem nastręczyć, małżeństwo ostudzić.
Mąż będzie kijem żonę. by najlepszą, cudzić.
Pszczoły umiem popsować. krowy poczarować.
Kiedy mię kto rozgniewa, trudno uwarować.
Mam ja w głowie nauki jak w najlepszej szkole.
Na ożogu wyjadę śrzednim oknem w pole.
P..UŁ:. .!■ 1111■i11 ■ i trvł