te bóstwa dają się więc sklasyfikować jako współzawodnicy klasycznej religii greckiej, i wobec tego deklaracja po ich stronie musiała iść w parze z pewnym kompromisem wobec własnej religii obywatelskiej.
Otóż jest uderzające, że pierwsza fala morskiego importu religijnego w erze klasycznej przypłynęła — z wyjątkiem egipskiego Am-mona — wyłącznie z pobrzeża trackiego i przylegającego doń pasma Anatolii. Są to sa-motraccy Kabirowie, frygijski Sabazios, tracka Kotytto vel Kotys i również tracka Bendis. Tę listę obcych bóstw na ziemi attyc-kiej dopełniał jeszcze wzmiankowany wyżej libijsko-egipski Ammon. Były to wszystko bóstwa par excellence cudzoziemskie, nie stojące w żadnym stosunku do reprezentantów panteonu olimpijskiego, o formach czci i nabożeństwach zgoła odmiennych, tajemniczych, wschodnich, najbliższych już chyba wcześniej przybyłemu, a teraz zupełnie zasymilowanemu równie trackiemu Dionizosowi.
Od tych Kabirów, Sabaziosów, Ammonów, Kotytto i Bendis wiało jakimś egzotycznym klimatem, a ich czciciele tworzyli ekskluzywne grupki, rekrutujące się po większej części z cudzoziemców mieszkających stale w portowych miastach greckich. Przejście na pozycje ich wyznawców równało się już właściwie zdradzie wiary ojców — i tak je też niejednokrotnie oceniano. Stąd całkiem uzasadnione będzie poświęcenie tym obcym świętościom większej uwagi w książce traktującej o zanikowych procesach religii.
Oczywiście pierwsze zetknięcie się Atcn-i czyków z nowymi formami kultu, uderzającymi mistycyzmem, obcymi akcesoriami i niezrozumiałymi modlitwami, wyzwalało nieufność, a nawet wzbudzało postawę zaprawioną ironią. Było to niewyczerpane żerowisko dla komedii. W ich tytułach figurują takie hazwy jak Muslis (Wtajemniczona), Mclrtujy rtes (Kwestarz Kybele) u Antyfanesa; Tcofo-retos (Natchniony przez Boga) u Aleksisa; Farmakomantis (Wróżący z leków) u Ana-ksandrydesa; Menagyrtas (Kwestarz Mena — od anatolijskiego bóstwa Mena) - - i T/ieo-phoroumene (Natchniona przez Boga) u Mc-nandra.
Nie szczędzono też bóstwom nazw barbarzyńskich, jak np. fikcyjne imiona Trybalów z Ptaków Arystofanesa (wiersz 1540). Komediopisarz starej komedii Apollophanes w swych Kreteńczykach wymienił wszystkie te barbarzyńskie bóstwa, zaś w Osach Arystofanesa pojawia się wzmianka o frygijskim Sa-bazjosie już w dziewiątym wierszu. W swych Żabach tenże autor używa sobie do woli na orfijczykach, mimo że kult ten zadomowił się już w Grecji klasycznej na dobre. Był to żelazny repertuar kpin i wyzwisk, jak zaświadcza Strabon: „Ateńczycy. podobnie jak we wszystkim innym, byli bardzo gościnni również wobec bogów: przyjęli mianowicie tak wiele z obcych kultów, żc aż byli oni wyśmiewani przez komedię” (X, 471).
Ten niski prestiż importowanych wierzeń był spowodowany nie tylko ich cudac/nością