kwestia ta nie była tylko w jego ręku narzędziem duchowego szantażu, lecz przedmiotem wiary w jedność Mickiewiczowego i narodowego losu. W każdym razie sam Mickiewicz przez pewien czas w to wierzył i gotów był w imię tej wiary samounicestwić się. Narastającemu niepokojowi braci z powodu izolacji Koła i nurtujących go konfliktów wewnętrznych Towiański wychodził więc naprzeciw i powiadał: „Mógłby ktoś zapytać: cóż to za Sprawa, gdzie przez kilka lat nic innego nie robi się, tylko walka kilku ludzi? Koło — to najstarsze duchy z najcięższymi rachunkami. Co się dzisiaj dzieje w Kole — to przyszła historia Polski. Maleńka część tej pracy, która się dziś odbywa w Kole, jest dostateczna, aby zbawić Polskę. Muzykowi, który wygrał koncert — odwoływał się Towiański do metafory właściwej jego stylistyce — cóż znaczy zagrać jakąś małą sztuczkę? Ja dziś w mojej służbie... gram koncert. Postawienie Polski, to będzie już tylko sztuczka M. Dysponował zaś potężną siłą przekonywającą i bracia przez czas pewien wierzyli, bo cóż innego mogli robić „na paryskim bruku’*, bezsilni, w obliczu nienawistnej im rzeczywistości. A on grał swój koncert, szarpiąc najintymniejsze struny ich uczuć.
W każdym z wypadków secesji ^przejawiały się w Kole mechanizmy ukazujące dialektykę ortodoksji, reformy i kontrreformy. Bunt w imię wolności przeciw zreifikowanemu światu, w momencie swojego spełnienia, wytwarza nieuchronnie nowe mechanizmy uprzedmiotowienia zdobytej wolności; twory inercyjne, od których następnie, w imię wolności, pragnie
do-
bez
cyt.,
ny, ±e dopóki on ofiary ducha Bogu nie złożv pÓty nadaremnie marzyć o ojczyźnie. OJczv»nv niego nie bądzie'*. MAM w Paryżu, Rkps 856^ y *» Z. Wasilewski: Seweryn Goszczyński, xvyd s. 247. y '
się emancypować. W sytuacji więc, kiedy akt destrukcji „starego Kościoła’1 przekształcił się w akt konstrukcji „Kościoła nowego", gdy uformowały się nowe przepisy, nowa hierarchia i dyscyplina, ujawniły się natychmiast ruchy secesyjne ze strony ludzi, którzy ze zdobytej wolności nie myśleli rezygnować, lecz starali się ją obronić i utrzymać. To zaś pobudzało aktywność Mistrza i jego pretorianów. Wtedy nową hierarchię uzupełniła nowa inkwizycja. W ten sposób „zło starego Kościoła” przeniosło się do „nowego Kościoła", ba, stało się jeszcze bardziej dokuczliwe dla ludzi, którzy posiedli świadomość własnej wolności.