-o
kJL*3*juut>\ x R
^ooop cfeaCE£JUjO
PALUSA,
jej nie robił przykrości i nie patrzył na martwe niemowlę, bo ona sama już na nie patrzyć nie może... A potem rzekła doń żartem: Udusiłam, prawda, że my już nie będziemy mieli dzieci? Zajęty wówczas nią samą, nie zważał na te jej słowa, a potem, kiedy rozchodziły się wieści o dziecku-potworku, uważał to za głupie chłopskie legendy, wypytywał tylko starą akuszerkę, która powiedziała, że dziecko było całkiem normalne. Ale jeżeli akuszerka powiedziała mu tak tylko, aby go nie martwić? I jeżeli Angelika nie żartowała? Więc może ona popełniła przecież — to ze wstrętu, a potem popęd macierzyński zemścił się [252] na niej i zabiła siebie, nie mogąc znieść plamy na » swej czystej duszy^bo pod względem moralnym chciała być zawsze białą jak gronostaj. Miał jeszcze inną poszlakę. Angelika nie mówiła mu wrprawdzie dokładnie o swych obawach podczas ciąży, ale on znał jej wyobraźnię, wiedział, że miewała myśli musowe, tak jak on. Mimo jej czystości — a może wskutek niej — demonicznie pociągała ją potworność, lubiła mówić o pomysłach Breughela, Goyi, Redona, a ta skłonność jej objawiła się i w kopii obrazu Ingre-sa, i w owym krajobrazie podmorskim oraz w zamiarze malowania „potwornych piękności”, właśnie z przeciwieństwa do Redona, autora potwornych brzydot.
Jednakże każdy szczegół w hipotezie Strumień-skiego był tego rodzaju, że można go było i tak, i owak tłumaczyć. Akuszerka mogła mówić prawdę, a Angelika mogła kłamać, jak to było jej zwyczajem. Nie był też pewnym, czy go pamięć nie myli co do tonu owych słów Angeliki; przy tym podej-
________ PIERWIASTEK PAŁUBICZNY
i ;.y wał siebie, że całą hipotezę nasunęły mu wspomnienia o Robercie, który był garbuskiem. Pomy-■ -lał, że dobrze by może było rozkopać cmentarz i zobaczyć szkielet dziecka, przy tej sposobności dostać oy mógł ów list Angeliki... Ale to było okropne straszne, trąciło świętokradztwem, zresztą i list, ów trupek były już teraz tak „nieaktualne”. Bądź o bądź żałował, że nie uległ pierwszemu popędowi rca i nie kazał pochować Angeliki w muzeum, dzie mógł ją wiecznie mieć przy sobie, gdzie byłby noże w czasie swojej pierwszej próby w głąb łatwiej porozumiał się z jej duchem... Lecz on, niestety, po-hował ją w grobie familijnym, tak jak przystało na pana” Strumieńskiego, jak należało uczynić, żeby ąsiedzi, przyszedłszy na pogrzeb, nie szeptali sobie do ucha o jego dziwactwach (punkt wstydliwy);
grobie familijnym, w którym oprócz starego Stru-nieńskiego i Roberta żaden umarły nic go nie ob-hodził, a w którym Angelika była przecież intru-m. To bolało go, zamierzał tedy kiedyś przenieść jej zwłoki do muzeum i wyznaczyć tam także miejsce dla siebie, żeby pokazać Oli... ale to wszystko było jeszcze w dalekim polu.
Takie było podziemne życie podziemnego życia.