Kwadratowe płyty w przedpokoju zdobi formujący się deseń jodełki, podobny do tego na wodzie potoku, aczkolwiek bardziej regularny.
Korytarz prowadzi prosto do innych drzwi, tych, które wychodzą bezpośrednio na dziedziniec. Wielki niebieski samochód zatrzymał się w samym środku dziedzińca. Wysiada z niego pasażerka i zaraz kieruje się w j stronę domu, kamienisty .grunt nie sprawia jej trudności, mimo pantofli na wysokich obcasach. Pojechała odwiedzić Krystianę i teraz ł Frank odwiózł ją z powrotem.
To właśnie Frank siedzi w fotelu, ustawionym pod pierwszym z okien gabinetu. Cień filara zbliża się ku niemu; przecina ukośnie drugą połowę tarasu, ciągnąc się wzdłgż całej szerokości sypialni, mija drzwi do korytarza i sięga niskiego stolika, na który A... dopiero co odłożyła książkę. Przed powrotem do domu Frank wstąpił tylko na chwilę po skończonym dniu pracy.
Dochodzi godzina aperitifu. A... nie zwie-, ka już dłużej i woła boya, który pojawia się w narożniku domu, przynosząc na tacy dwie butelki, trzy duże szklanki i wiaderko do lodu. Boy, idąc po kamiennych płytach, posuwa się równolegle do ściany domu i osiąga linię cienia dochodząc do okrągłego i niskiego stolika, na którym ostrożnie stawia tacę obok powieści w lakierowanej okładce.
Ta powieść staje się przedmiotem rozmowy. Nie zagłębiając się w zawiłości psychologiczne akcji, jest to klasyczna opowieść o pobycie w koloniach, w Afryce, z opisem tornado, buntu tubylców i życia wyższych sfer. A... i Frank mówią o niej z ożywieniem, sącząc jednocześnie małymi łykami koniak z wodą sodową, który pani domu nalała do trzech szklanek.
Główną postacią książki jest urzędnik komory celnej. Ta postać nie jest urzędnikiem, lecz wyższym funkcjonariuszem starej spółki handlowej. Interesy tej spółki idą źle, Wkrótce zaczynają się nadużycia. Interesy spółki idą bardzo dobrze. Główna postać — jak dowiadujemy się — to człowiek nieuczciwy. Jest uczciwy, chce na nowo odzyskać pozycję firmy narażoną na szwank przez jego poprzednika, który zginął w wypadku samochodowym. Ale nie miał poprzednika, bo towarzystwo akcyjne powstało całkiem niedawno; i to nde był wypadek. Chodzi zresztą o wielki biały okręt, a nie o samochód.
W związku z tym Frank zaczyna opowiadać jakąś historyjkę o sobie samym i o popsutej ciężarówce. A..., jak tego wymaga grzeczność, dopytuje się o szczegóły, co ma świadczyć o uwadze, jaką darzy swego gościa; gość wstaje niebawem i żegna się, wraca na swą plantację, położoną nieco dalej na wschód.
A... wspiera się łokciami o balustradę. Na
155