86
dlatego, że także oni muszą być zmuszeni do przestrzegania dla chwały Bożej boskich przykazań.
Wreszcie nie może mu pomóc Bóg, bo także i Chrystus umarł tylko za wybranych1, których Bóg postanowił powołać do wieczności Jego ofiarą. Właśnie to absolutne (w luteranizmie nie do końca konsekwentne) odrzucanie zbawienia drogą sakramentów kościelnych było decydującym czynnikiem różniącym go od katolicyzmu. Ów wielki historyczny proces pozbawiania świata doczesnego pierwiastka cudowności2 3 — rozpoczynający się u proroków żydowskich i łączący się z helleńską myślą naukową, odrzucający jako przesąd i występek wszelkie magiczne środki poszukiwania zbawienia — znalazł w tej religii swoje zakończenie. Prawdziwy purytanin odrzucał nawet ślad jakichkolwiek ceremonii nad grobem i chował swoich bliskich bez śpiewów i uroczystości, aby nie stworzyć pozorów superstition [zabobonu 1, wiary w zbawienne działanie obrządków magicznych6*.
Nie było nie tylko magicznego, ale w ogóle żadnego środka umożliwiającego kierowanie łaski Boga na kogoś, komu Bóg postanowił jej odmówić. W połączeniu z twierdzeniem o nieuniknionym oddaleniu od Boga i marności wszelkiego ziemskiego stworzenia, to wewnętrzne wyizolowanie człowieka wyjaśnia powód
absolutnie negatywnego stosunku purytanizmu do wszelkich zmyslowo-uczuciowych elementów w kulturze i subiektywnej religijności. Są one bowiem dla zbawienia bezużyteczne, a dodatkowo sprzyjają sentymentalnym iluzjom i przesądowi uwielbiania tworów bożych, a więc w ogóle przeczą całej kulturze*4. Z drugiej strony postawa taka stanowi jeden z korzeni pozbawionego iluzji i zabarwionego pesymistycznie indywidualizmu4 5, który do dziś objawia się w »ludowym charakterze* oraz instytucjach narodów o purytańskim rodowodzie — w wyraźnym przeciwieństwie do sposobu, w jaki potem patrzyło na ludzi •oświecenie*6.
Wpływ nauki o predestynacji odnajdujemy w podstawowych przejawach stylu życia oraz w poglądach na życie — i to także tam, gdzie jej obowiązywanie jako dogmatu już zanikało. Była ona przecież tylko skrajną, najbardziej skrajną formą owej e k s-kluzywności zaufania do Boga, którą tu właśnie analizujemy. I tak np. wpływ ten widać w zastanawiająco często powracającym w literaturze purytańskiej ostrzeżeniu przed ufnością w pomoc i przyjaźń ze strony innych ludzi7. Tę nieufność, również wobec najbliższego przyjaciela, doradza nawet łagodny ską-
>Mówi się. że Bóg zesłał swego Syna, by zbawić ród ludzki, ale nie to było jego celem: chciał tytko niektórym pomóc podnieść się z upadku... powiadam wam, że Bóg umarł tylko za wybranych...- (Kazanie wygłoszone w r. 1609 w Broek k. Rogge, Wtenbogaert, II, s. 9. Por. Nuyens. op. cit. 11, s. 232).
Na temat tego procesu patrz opracowanie WirtschaftseOiik der Weltreligionen. Już specjalna pozycja etyki starożytnej, w porównaniu z pokrewnymi jej religiami: egipską i babilońską oraz rozwój tej etyki od czasu proroków, opierał się całkowicie na odrzuceniu sakramentalnej magii jako drogi do zbawienia.
Podobnie, według najbardziej konserwatywnych poglądów, także chrzest był święty tylko wtedy, gdy odbywał się według pozytywnego przepisu, ale nie był konieczny do zbawienia. Dlatego surowe purytańsłde grupy szkockie i angielskie potrafiły przeforsować zasadę, że dzieci wyraźnie potępionych nie miały być ochrzczone (np. dzieci pijaków). Osoby dorosłe, które pragnęły chrztu, ale nie były jeszcze -dojrzałe- do sakramentu, synod z Edam (1586, art. 32. 1) zalecał chrzcić tylko wtedy, gdy przeobrażenie było bez zarzutu i gdy wyrażały one pragnienie tomltr superstilie.
W) Ten negatywny stosunek do “kultury zmysłowej* jest, jak to już pięknie wywiódł Dowden, wręcz podstawowym elementem purytanizmu.
Pojęcie “indywidualizmu- jest bardzo szerokie. Co się pod nim tu rozumie, stanie się jasne po przeczytaniu poniższych wywodów. W innym zupełnie sensie nazywano “indywidualistycznym* luteranizm — gdyż nie zna on ascetycznego ograniczenia życia. Znów w zupełnie innym znaczeniu używa tego słowa np. Dietrich Schafer w swej pracy Z*r BeutUSung da Wonaer Koiikordats, nazywając średniowiecze epoką -wybujałej indywidualności*, gdyż dla histoiyków tego okresu miały, wówczas znaczenie pewne irracjonalne elementy, które dziś oceniane są inaczej. Ma on rację, ale mają też rację ci, którym chce on przeciwstawić swoje uwagi — może dlatego, że mają coś innego na myśli, gdy mówią o “indywidualizmie*. Genialne sformułowania Jakuba Burckhardta są dziś po części przestarzałe, stąd dogłębna, podbudowana historycznie analiza tego pojęcia byłaby bardzo cenna. Jest oczywiście czymś zupełnie innym, gdy niektórzy historycy dla zabawy “definiyją* to pojęcie w stylu plakatowym tylko po to, by nakleić tę etykietkę jakiejś epoce.
I tak tamo, w nieco mniej ostrym przeciwieństwie do późniejszej nauki katolickiej. Głęboki pesymizm Pascala, oparty także na nauce o predestynacji, jest jansenistycznej proweniencji. Wynikający z niego, stroniący od spraw tego świata indywidualizm, wcale nie jest zgodny z oficjalnymi pozycjami katolicyzmu.
Zupełnie tak samo janseniści.