Magdalena Danielewim
-------------—-.—
Błędy, o których była wyżej mowa, są pochodną czysto powierzchniowe 0 podejścia do języka, skutkującego ignorowaniem tego, czego na pierwszy rai tylko na pierwszy!) rzut oka nie widać. To z kolei prowadzi z jednej strony d orzekania homonimii i wieloznaczności tam, gdzie faktycznie mamy do czynie. nia z wielojednostkowością, z drugiej zaś do widzenia wielości w tym, co w rze. czywistości jest jednością. Jako przykład tego drugiego zjawiska podam zdanie wyjęte z przywoływanej już pracy Marka Świdzińskiego. Magdaleny Derwoje-dowej i Michała Rudolfa (2003, 187), a mianowicie: Mieszkacie obok Piotra a Maria mieszka obok, w którym słowo obok reprezentuje jakoby dwa różne lek-semy: przyimek i partykuło-przysłówek. W literaturze przedmiotu wymieniane są inne wy'razy o takiej podwójnej kwalifikacji, a więc wokół, nieopodal, blisko itp. Zauważmy jednak, że drugie wystąpienie słowa obok w powyższym przykładzie, a także w wypowiedzeniach temu podobnych, ma wyraźnie charakter eliptyczny; w gruncie rzeczy jest to egzemplarz tego samego, dość szczególnego, przyimka, którego prawostronna Walencja w pewnych kontekstach nie musi być realizowana. Nie bardzo wiadomo, czym poza eliptycznością miałoby się różnić przywołane wyżej zdanie od wypowiedzenia: Mieszkacie obok Piotra, a Maria mieszka obok was.
Drugą podstawową przyczyną ucieczki w wieloznaczność jest nieradzenie sobie z adekwatnym opisem semantycznym wyodrębnionych jednostek. Zacznę od tego, że jakkolwiek może się to wydawać w zaawansowanej lingwistyce XXI wieku nieprawdopodobne, nagminnie zdarzają się błędy związane z brakiem rozróżnienia znaczenia słowa i jego odniesienia1 2 3 4. Zwracał na to uwagę w przywoływanym już tekście Andrzej Bogusławski (2008, 84), pokazując, że kiedy rozpatruje się np. nazwy pokrewieństwa, to trzeba abstrahować od rozmaitości określonych referencji (siostra: moja, twoja, jego). Rzeczą niewłaściwą byłoby mówić o wieloznaczności wyrażeń okazjonalnych, takich jak to, ja, mój, ten tylko dlatego, że służą one do wskazywania różnych obiektów w świecie.
Podam przykład, który na pierwszy rzut oka wydaje się bardziej wyrafinowany. Zdanie: Każdy z uczniów zna pewną piosenkę można interpretować dwojako. mając na myśli albo to, że wszyscy uczniowie z rozpatrywanej grupy znają tę samą określoną piosenkę, albo że każdemu z nich znana jest jakaś piosenka.
Wieloznaczność - skaza na języku czy na jego opisie?
Czy że względu na tę okoliczność będziemy twierdzić, że słowo pewny jest dwuznaczne? Nie. Mamy raczej obowiązek zrekonstruować jego znaczenie w taki sposób, aby ta rekonstrukcja zdawała sprawę z własności semantycznych, mających wpływ na taki, a nie inny możliwy zakres odniesienia rozpatrywanej jednostki. W literaturze przedmiotu narosło wiele nieporozumień związanych z opisem wyrażeń kwantyfikujących, z czego najdobitniej zdają sprawę opracowania o charakterze podręcznikowym, por. np. Cann (1993, 9).
Kolejną sprawą, która była wielokrotnie podnoszona, a mimo to wciąż trzeba o niej przypominać, jest tak silne zasugerowanie się badacza bieżącym kontekstem użycia danego wyrażenia, że uniemożliwia mu to wspięcie się na odpowiedni poziom uogólnienia. Dobre pod względem dydaktycznym przykłady zaczarowania kontekstem, które zagrażają adekwatnemu opisowi znaczenia, dawała Renata Grzegorczykowa (1990,42). Pokazywała mianowicie niebezpieczeństwo orzeczenia homonimii słowa sezon na podstawie zdań: Wyciąg narciarski czynny w sezonie (tzn. w zimie) i Budka z lodami czynna w sezonie (tzn. w lecie).
Mnożenie znaczeń jest na ogół znakiem bezradności badacza, swoistym złożeniem broni i pójściem na łatwiznę. Żeby zilustrować tę tezę. posłużę się przykładem ze Słownika języka polskiego pod redakcją Witolda Doroszewskiego, por. SJPDor. (1958-1969, t. IV, 93-94). Słowu lepiej, scharakteryzowanemu tam jako stopień wyższy od dobrze, przypisano aż dziesięć różnych znaczeń. Pomijam w tym miejscu sensowność wyodrębnienia takiego artykułu hasłowego, podyktowanego, jak sądzę, chęcią zdania sprawy z użyć w rodzaju: Lepiej milczP. Opis tego wyrażenia to prawdziwy pokaz leksykograficznego impresjonizmu. Autorzy nie zadali sobie trudu wspięcia się na najniższy choćby poziom abstrakcji i semantycznego uogólnienia, wybrali ucieczkę w polisemię. Czytelnik nie ma wątpliwości, że szeregi synonimiczne, które mają odpowiadać kolejnym znaczeniom, wyprowadzone zostały ad hoc z wziętych aktualnie pod uwagę kontekstów. Tak więc przykład: Lepiej zrobisz, nie wdając się w to. co do ciebie nie należy ma za zadanie ilustrować znaczenie ‘słuszniej, trafniej, właściwiej’, zdanie Byłaby wcale nieszpetna, gdyby się lepiej ubierała jest ilustracją treści ‘ładniej, zgrabniej, gustowniej; bardziej elegancko’, wypowiedzenie Czul się nieco lepiej następuje po glosie ‘zdrowiej, czerstwiej’, Traktuje mnie lepiej niż innych - po charakterystyce ‘serdeczniej, przyjaźniej’, pytanie Czy tatkowi nie lepiej będzie w domu? przychodzi, jak łatwo zgadnąć, po szeregu ‘przyjemniej, wygodniej’ i tak dalej w tym samym duchu. Dziwić się tylko należy, że postępując w ten sposób, autorzy wyróżnili zaledwie dziesięć znaczeń, bo przecież na poczekaniu można by dodać następne, a więc np.: 11. ‘inteligentniej, rozsądniej’: Janek rozwiązał to zadanie lepiej niż Marysia', 12. ‘bardziej kalorycznie, 5
Takie zmieszanie pojęć obserwujemy w archaicznym już nieco artykule Jana Tokarskiego, który twierdził, że słowo król jest wieloznaczne po pierwsze dlatego, że w jego użyciu referencjal-nym (np. Król zasiadł na ironie) mówi się o jakiejś konkretnej osobie, a w użyciu predykatywnym
(np. On jest królem) o pewnej relacji czy zbiorze cech, a po drugie dlatego, że w zastosowaniach
podmiotowych mamy „tyle znaczeń wyrazu król, ilu właściwie było faktycznie czy też jest monar
chów noszących ten tytuł”, por. Tokarski (1963, 133—134).
Autorzy omawianego artykułu hasłowego nie zadali sobie pytania, czy rzeczywiście w zdaniach tego rodzaju mamy do czynienia z przysłówkiem dobrze w stopniu wyższym. Użycia takie zrównane zostały pod względem semantycznym z partykułą raczej.