Wokół dwóch postaci pierwszoplanowych doby Oświecenia — Stanisława Augusta i Hugona Kołłątaja trwa, wszczęta jeszcze za ich życia, ^przejednana dyskusja, przeradzająca się co pewien czas w ostre spory, nieprzejednana zwłaszcza ze strony przeciwników księdza wizytatora Akademii [Ilkowskiej i podkanclerzego koronnego. W ocenie Jana Śniadeckiego, ■feółpracownika, widza i świadka” działalności Kołłątaja — jak sam się określił -te „wszystkie drogi jego życia zawalone były przeciwnościami, które wystawiły go na prześladowanie za każdą, choćby niewielką, pomyślność albo łaszczyły owoce jego usiłowań”. Z sądem tym współbrzmi lapidarna formuła, w której zamknął Kołłątaj charakter swoich prac w jednym z późniejszych pism pozostałych w manuskrypcie, a noszącym jednoznacznie konfesyjny nagłówek — O moim postępowaniu politycznym: „Dwa tylko były przedmioty — pisał — które zajęły całe moje życie. Poprawa wychowania publicznego 1 poprawa rządu mego narodu; około obydwóch pracowałem z najwyższą gorliwością; z przyczyny obydwóch niemało ucierpiałem, obydwa do swego zamiaru widziałem doprowadzone, obydwóch widziałem upadek, upadek tym żałośniejszy dla mnie, że go miałem nieszczęście przeżyć.” Gorycz tego wyznania nie została wystylizowana dla budzenia współczucia u potomnych^ Pisał je Kołłątaj u schyłku swoich dni, chory, samotny, odtrącony przez środowisko polityków i uczonych, z którymi współpracował i to w czasie, kiedy niewielki skrawek dawnej Rzeczypospolitej był wolnym krajem — w dobie Księstwa Warszawskiego.
Wymieniony już, pierwszy jego biograf, Jan Śniadecki, w książce zatytułowanej Żywot literacki Hugona Kołłątaja z opisaniem stanu Akademii Krakowskiej, w jakim się znajdowała przed rokiem 1780, bezpośrednio po śmierci swego przyjaciela dał w zakończeniu książki zwarty i niezwyldg wyrazisty, gorącym piórem nakreślony jego portret:
„Był Kołłątaj wzrostu nadobnego, ale nie przerosłego, twarzy białej, okrągłej, czoła wysokiego, nosa równego u wierzchu i okrągławego, oczu
557