sprawdził się jako myśliwy, uważano ich za zdolnych do małżeństwa, dawniej zaś małżeństwo celebrowano bardziej uroczyście niż narodziny lub wkroczenie w wiek dojrzały. Obrzędy związane z małżeństwem były tak samo ważne jak rytuały związane ze śmiercią, lecz w obecnych czasach wszystko, co pociąga za sobą podejmowanie gości, oznacza marnowanie pożywienia i jest niejako samobójstwem. Wobec tego zaniechano tych obrzędów i przetrwały one jedynie w formie szczątkowej. W rzeczy samej odrzucono także w dużym stopniu samą instytucję małżeństwa i fakt śmierci — małżeństwa dosłownie, a śmierci, której nie można tak łatwo ominąć, symbolicznie. Jeśli to możliwe, po prostu się ją ignoruje.
Jednakże nawet w tak strasznych warunkach śmierć z pewnością musi wyzwalać emocje i jeśli tylko przetrwały jakieś wierzenia religijne, to właśnie śmierć może je przywrócić do życia. Starzy Ikowie dobrze pamiętają dawne wierzenia i pełne swoistego piękna obrzędy towarzyszące śmierci. Zwłaszcza trzej starzy kapłani wspominali z żalem czasy, kiedy ludzie grzebali zmarłych ^miłością i wiarą.
Bóg Didigwari wysyła duszę, jor, aby zamieszkała w ciele kobiety, która pięć razy współżyła z mężczyzną. Kiedy kobieta w spodziewanym czasie nie zaczyna krwawię wie już, że nosi w sobie dziecko, czyli duszę. Dusza jest okrągła i czerwona, nie ma rąk ani nóg. Mieści się gdzieś w okolicach żołądka i nigdy nie opuszcza ciała, dopiero wtedy, kiedy Didigwari wezwie ją znów do siebie. Zwierzęta mają dusze, w przeciwieństwie do skał i ziemi, jak również gwiazd. Lolim, najwyższy kapłan, był jednym z nielicznych ludzi, którzy mogli gołym okiem zobaczyć duszę, ale i on nigdy nie widział jej w zwykłym drzewie, mimo że często oglądał drzewa rozpłatane na pół; nie mógł jednak stwierdzić z pewnością, że drzewa nie mają duszy. Raz widział duszę blisko Pirre w specjalnym drzewie zwanym vios. Wszyscy mężczyźni, kobiety i dzieci mają dusze. Jeżeli ciało zostanie okaleczone, dusza przez otwartą ranę może ulecieć z powrotem do Didigwari. W takim wypadku — albo kiedy Didigwari wezwie ją do siebie — ciało gnije, to właśnie jest śmierć, bo dusza opuszcza ciało. Leci ona koło dobrego księżyca i złego słońca aż do gwiazd, gdzie pędzą wiekuiste życie abangowie — kto wie, może polują tam podobnie jak ich potomkowie tu na ziemi? Nie wie tego nawet Lolim, choć <>n wio wszystko, co tylko dane jest poznać człowiekowi.
Grzebanie zmarłych0tvymagało zawsze od żywych obrzędów rytualnych, mimo dokuczliwego faktu, że nawet Lolim nie wiedział, kiedy i jak dusza ulatuje z ciała i czy krąży gdzieś w pobliżu, zanim odejdzie na dobre. Ciało grzebano zgodnie z odpowiednim rytuałem głównie po to, żeby przypomnieć żywym o wszystkich dobrych rzeczach w życiu i o tym, jak najlepiej je przeżyć, a także po to, żeby tworząc nastrój dobroci uradować duszę zmarłego i przyspieszyć jej podróż do gwiazd. Ciało powinno spoczywać zwróoone twarzą w kierunku wschodu słońca, zwinięte w pozycji płodu w łonie matki na znak ponownych narodzin w niebie. Można było również pogrzebać ciało w pozycji siedzącej, ale wtedy trzeba by kopać głęboki dół. Zwykle więc wkładano zmarłego do płytkiego dołu i przykrywano kamieniami. W dawnych czasach grzebano wraz z nim rzeczy osobiste, do których był za życia przywiązany. Dzisiaj to uczucie jest nie znane, a chciwe ręce żywych odzierają ciało do czysta z ubrania, ozdób, naszyjników, bransolet i kółek u warg. Rozdrapują wszystko, zostawiając najwyżej skrawek materiału, jeżeli to była kobieta, aby uczynić zadość niezbyt wygórowanemu poczuciu przyzwoitości Ików.
Dzisiaj natychmiast po pogrzebie nikt się nie troszczy i nie pamięta o grobie. Ale nie zawsze tak było. Dawniej wybierano do tego celu miejsce z rozległym i pięknymA^-dokiem, czasem właśnie to, gdzie zmarły lubił przesiadywać. Po pogrzebie wylewano na grób trochę piwa w ofierze, resztę wypijali żałobnicy. Potem następował dzień postu, gdy wspominano zmarłego i wszystkie jego dobre uczynki. Następnie stara kobieta należąca do osieroconego klanu goliła głowy wszystkim żałobnikom i przerywała ich ipost. wkładając każdemu po kolei jadło do ust. Każdy kąsek należało przeżuć i wypluć część na lewo, a część na prawo. Dopiero wtedy dana osoba zostawała zwolniona od postu, ale tylko na ten jeden rodzaj pożywienia. Całą żywność dzielono na kilka grup, z każdej wystarczał jeden produkt, żeby znieść post na całą kategorię. Dzikie owoce, jagody, orzechy i korzenie należały do jednej grupy, podobnie jak mięso zdobyte na polowaniu; osobną grupę stanowiły produkty będące przedmiotem handlu, jak również woda, mleko, piwo
159