120
Andrzej P. Kowalski
znawcą neolitu Kujaw, kultury łużyckiej na Śląsku, okresu rzymskiego w Małopolsce, itp. Chyba nikt z archeologów do tej pory nie przyznał oficjalnie, że w swej pracy badawczej jest przede wszystkim reprezentantem strukturalistycznej, semiotycznej, fenomenologicznej, kognitywistycznej, itd. wersji badań nad kulturą społeczeństw wczesnotradycyjnych. Badacz pozbawiony określonej „bazy źródłowej”, nie będący znawcą reliktów z danego obszaru i danej epoki, a więc nie dysponujący wiedzą dyktowaną przez klasyczne pojęcie kultury archeologicznej, nie zasługuje na miano archeologa. Jeżeli więc archeologiczne interpretacje oparte na analogii strukturalnej mają być owocne, archeolodzy powinni świadomie deklarować określoną opcję teoretyczną i w swej pracy akceptować i przestrzegać jej założenia.
Istnieje wreszcie inny wariant analogii etnologicznej, który można nazwać analogią epistemologiczną. Chodzi tu o takie korzystanie z dorobku etnologii, które miałoby na celu ukazanie ograniczeń tudzież możliwości poznawczych archeologii w dziedzinie interpretacji kultury. Jest to analogia odsłaniająca zasadę procesów poznawczych i sposobów myślenia zadomowionych w archeologii. Jednym z powodów uniemożliwiających stworzenie rzeczywistej „wspólnoty interpretacyjnej” archeologów i etnologów jest zarzut kierowany przez archeologów pod adresem etnologii, że ta odstąpiła od badań nad materialnymi „korelatami kultury”. Brakom współdziałania obu tych dyscyplin miała zaradzić etnoarcheologia. Jednakże badania etnoarcheolo-giczne od początku zostały podporządkowane problemom powstałym na gruncie archeologicznych wyobrażeń na temat funkcjonowania kultury. W rezultacie etnoarcheologia miałaby być pewną zredukowaną wersją etnologii, adaptowaną do zagadnień archeologicznych, próbą wyręczenia etnologów nie zainteresowanych kwestiami archeologicznymi (A.Z. Bokiniec 1991: 25). Zdumiewające, że w tym duecie prymat został milcząco przyznany problematyce archeologicznej. Można odnieść wrażenie, że to etnologia nie potrafi wskazać istoty kultury, a nie odwrotnie. Ostatecznie badania etnoarcheologiczne, mające zaradzić empirycznym niedomogom archeologii, zostały uzależnione od archeologicznego sposobu postrzegania kultury. Z tego powodu etnoarcheologia jest zmuszona anulować wiele problemów etnologicznych na rzecz archeologii.
Zagadnienie empirycznej dostępności do kultury, mające rzekomo kluczowy wpływ na kondycję interpretacyjną obu dyscyplin, jest ważnym elementem analogii episte-mologicznej. Otóż archeolodzy są zdania, że gdyby dysponowali takimi możliwościami obserwacji, jakie towarzyszą pracy etnologów, to wówczas mogliby w pełni rekonstruować dawną kulturę. Innymi słowy archeolog sądzi, że upływ czasu pozbawił go szansy znalezienia się „oko w oko” z wymarłymi przodkami. Wydawałoby się, że okoliczności, w jakich działa etnolog, są do pozazdroszczenia, o takich archeolog może tylko marzyć. Jednak powstaje pytanie, co stałoby się, gdyby dzisiejszy archeolog rzeczywiście miał nagle możliwość zetknąć się z żyjącymi przedstawicielami kultur pradziejowych. Niechybnie musiałby przyjąć wszystkie obowiązki etnologa. Czy jednak podołałby temu zadaniu, skoro zwykł spoglądać na kulturę wyłącznie przez pryzmat problemów fingowanych dotąd przez archeologię? Trzeba bowiem zdawać sobie sprawę z tego, że całkowita empiryczna dostępność „żywej” kultury tubylczej wcale nie usuwa licznych kłopotów kulturoznawczych i epistemologicznych. Wyrazem