W Rudkach k. Ostrowca, zwłaszcza na polu MzkizyAikicgo, lllt głębokości około 18 m odkryto już w okresie międzywojennym jeden z najstarszych szybów kopalni rudy i chodniki oszalowane drewnem na zrąb, datowane ceramiką i okresu rzymskiego i dwiema rzymskimi monetami. Wydobywano w tej kopalni rudę hematytową. Po wojnie przeprowadzono tam badania kontrolne, które potwierdziły słuszność przedwojennych stwierdzeń.
K. Bielenin większość piccowisk datował na okrea rzymski od 1 do V w. n.e., uznając, że w starszych nie było takiego ładu i usystematyzowania w szeregi po trzy, cztery, jakie wykazują młodsze stanowiska. Rozkwit ich przypadać miał na 11I-IV w. n.e. Obecnie dzięki nowym badaniom, a zwłaszcza zastosowaniu metody na Cw, okazało się, że piccowiaka nie uporządkowane były równocześnie używane z uporządkowanymi. Pochodziły z nieco wcześniejszego okresu, niż pierwotnie zakładano. Przypuszczalnie powstały one w ostatnich dziesiątkach lat p.n.e. do 120 r. n.e. Datowanie metodą archeologiczną, na podstawie ceramiki, wskazuje jednak, że wytapiano w nich żalazo także w późnym okresie rzymskim. Pierwotnie piecowisks były zakładane w obrębie osad, później poza nimi zapewne ze względu na niebezpieczeństwo zaprószenia ognia. Wytop w prymitywnych dymarkach powodował, ze w* żużlu pozostawało wiele żelaza, który można było dać do powtórnej obróbki. Dlatego był on przed wojną masowo wywożony przez chłopów do huty w Ostrowcu. Stosowano go też jako materiał budowlany, np. pod podmurówki, zwłaszcza budynków gospodarskich. Wydaje mi się, iż np. potężne sonkaturium na Łysicy, uznawane dotąd za obiekt średniowieczny, należy wiązać właśnie z tym okresem, w którym rozkwitało owo zagłębie, a nie z okresem wczesnego średniowiecza.
Zarówno w starożytności, jak i we wczesnym średniowieczu ośrodki kultowe były najczęściej związane bądź to z centrum eksploatacyjnym, bądź też powstawały na skrzyżowaniu bardzo ważnych szlaków handlowych. Zawsze jednak ich istnienie tłumaczyło się okolicznościami, które według dzisiejszej terminologii nazwalibyśmy „względami użyteczności publicznej”. Tak też było i z ośrodkiem na Łyścu, na którym znaleziono niewiele zabytków pomocnych do ściślejszego określenia chronologii użytkowania znajdujących się tam wałów kultowych.
Duże zainteresowanie budzi układ dymarek w piecowiskach upo-130 rządkowanych po trzy, po cztery w rzędzie, a być może były one budo-
Ryi. W.
Crllv\lu hlml u
HUraWa o schemacie
WBWumle I vh*k 11 u, odkryta w warstwie ornej próchnicy im •t. I.yaa (ióia W Rombirlinie (woj, Ostrołęka);
(wg L. Okulics)
wtnc w nieco innym porządku, którego my jeszcze nie dostrzegamy. Nie bardzo wiemy, jakie potrzeby taką organizację piecowisk wywoływały. Czy chodziło tu o najlepsze wyzyskanie nie tylko wiatrów, ale i prądów powietrznych, czy też wiązało się to z zabiegami magicznymi? Nie wiemy. Ciekawe są też „dróżki", którymi ciągi dymarek są poprzecinane. Czy chodziło znowu m.in. o łatwiejszy dostęp do pieców?
Produkcja żelaza w dymarkach pochłaniała też olbrzymią ilość drewna. Wydaje się na podstawie badań palinologicznych, iż z rozwojem ośrodka świętokrzyskiego łączy się duże wyniszczenie lasów w tym regionie i to nie tylko szpilkowych, ale także liściastych.
Mimo wielu jeszcze nie rozwiązanych zagadek jedno jest pewne, że piecowiska świętokrzyskie już na pierwszy rzut oka robią wrażenie akcji zaplanowanej, przeprowadzanej konsekwentnie według konkretnych wzorów.
Rozbudowa ośrodka może się wiązać w jakiejś mierze z centrum władzy na Wawelu, który swym oddziaływaniem mógł też z czasem objąć region świętokrzyski. Wprawdzie nie mamy tutaj śladów bezpośredniej ingerencji Celtów, niemniej stan umiejętności górniczych i hutniczych, który się tu ujawnił, świadczy o talentach organizacyjnych, które po raz pierwszy w historii Europy wykazali Celtowie i w innych
częściach naszego kontynel
131