WSZECHCZUCIE
Znam wszystkie potęgi — i wszystkie niemoce: Targały mną rozpacz, nienawiść i trwoga, Płynęły mi z oczu łzy gorzkie, sieroce,
Na licach mi gorzał policzek z rąk wroga — Ognisty kwiat życia dał zgniłe owoce — Piorunem zabiła mnie chmura złowroga — Zrodzoną w niebiosach — los wiedzie do piekła. Stworzoną dla życia — martwota oblekła.
Znam myśli potęgę — i twórcy rozkosze; Znam ducha bezsilność i nędzę tworzenia...
W rozkwitłej swej duszy trup wyschły wciąż noszę 1 nagie w szkielecie drżą nerwy wspomnienia. Zdeptany w dniach mocy liść zwiędły podnoszę, Lecz z czaszki ogłuchłej uciekły marzenia —
I nic mną nie wstrząsa — prócz drgawki bezsiły: I nic nie przeraża — prócz gadów mogiły.
Wypijam już resztę goryczy i wstrętów, Ostatnia łza smutku dziś z oczu mi padła;
I dosyć mam szczęścia — i myśli odmętów — Ostatnia się z piersi nadzieja wykradła.
I dosyć mam trwogi — tchórzostwa wykrętów —
Śmierć staje przede mną — życzenie odgadła. I nie chcę już piękna — tworzenia — miłości. Lecz tylko... zapomnieć... w objęciu nicości.
75