dostrzegałam. Boże, Tatę był we mnie zakochany. Nawei ja nie mogłam tego nie zauważyć.
- Nie, nie chodzi o zemstę. - Nie musiałam kłamać. -1 i > nie ma nic wspólnego z żadnym w was. Po prostu tak jesi
- Wykluczone, żebym dalej pozwalał na takie zachowa nie — oświadczył stanowczo Don. — Zbyt wiele osób jest narażonych na niebezpieczeństwo, a mnie to obchodzi, nawet jeśli ciebie nie.
Wstałam i pochyliłam się nad nim.
- Pieprz się, szefie. Obchodzą mnie wszyscy ludzie w moim oddziale i udowodniłam to wiele razy. Nie wierzysz mi? Więc mnie zwolnij.
- Querida, nie tak szybko - odezwał się Juan błagalnym tonem. Don się nie poruszył. - Martwimy się o ciebie. Co będzie, jeśli ten wampir się dowie, kim jesteś...
- On wie - przerwałam mu.
Don zaklął. Popatrzyłam na niego zaskoczona, bo ni gdy nie tracił panowania nad sobą.
- Skąd wie, Cat? Powiedziałaś mu? Narysowałaś mu cholerną mapę naszego ośrodka, podałaś liczby? Mam nadzieję, że jest świetny w łóżku, bo właśnie zniszczyłaś wszystko, nad czym pracujemy!
- Nie powiedziałam mu. — Zaczęłam improwizować. Poznałam go lata temu. Wiedział wtedy, kim jestem, ale opuścił Ohio, zanim tamto wszystko się wydarzyło. Od tamtej pory się nie widzieliśmy, dopóki miesiąc temu przypadkiem na niego nie wpadłam. On ma tylko sto lat, ja jestem od niego silniejsza, więc wie, że ma trzymać gębę na kłódkę, bo inaczej go zabiję. I to cała historia.
Jak mogłaś to zrobić? — Tatę obrzucił mnie zdegusto-’ .mym spojrzeniem. --Jak mogłaś pieprzyć się z trupem?
U prawdę popadasz z jednej skrajności w drugą. Najpierw Noah, a teraz nekrofilia!
|ego słowa mnie wkurzyły.
Czy wszyscy zapominają, że jestem półwampirem? K iedy mówicie takie rzeczy o nieumarłych, mówicie również mnie! To tak, jakby skinhead chciał namówić Halle Ile rry, żeby wzięła udział w paradzie neonazistów! Jak mog-I mi to zrobić? Może ty mi powiesz, Tatę? Albo ty, Juan? 1 Taj próbowaliście mnie przelecieć. Wygląda na to, że też |i steście nekrofilami.
I b był cios poniżej pasa, ale zamierzony. Musieli prze-i.ić patrzeć na wampiry jak na samo zło, a Bóg wie, że i rudno zwalczyć ten nawyk. Mnie też całe lata zajęła walka
własną ciasnotą umysłową, a byłam zakochana w jednym z nieumarłych.
Don zakaszlał. Nie podobał mu się ten zwrot w rozmowie.
- Nikt nie zapomina, kim jesteś. Ale to nie zmienia i woj ej misji. Zabijasz nieumarłych. Wy wszyscy ich zabi-I n ie. To doniosłe zadanie i wielka odpowiedzialność. Co powstrzyma twojego kochanka przed wyświadczeniem przysługi swoim i poinformowaniem ich, gdzie mieszka nieuchwytna Ruda Kostucha? Martwa nie będziesz mogła mu zagrozić.
- Juan, z iloma kobietami spałeś w ciągu ostatnich czte-icch lat? - spytałam znienacka.
Mój kolega podrapał się po brodzie.
177