Państwo Księga III
samemu i państwu przynieść jak największy pożytek. Jeżeli 414 któryś odbędzie takie próby i pośród chłopców, i między mlQ. dzieżą, i jako człowiek dojrzały, a zawsze z nich wyjdzie be2 zarzutu to oddać mu władzę nad miastem i straż i obsypać g0 zaszczytami za życia i po śmierci - niech ma grobowce i po. mniki jak największe w nagrodę. Tak mi się jakoś - dodałem — mój Glaukonie, przedstawia wybór i ustanawianie władców i strażników, jeżeli mówić o tym w zarysie, a nie szczegółowo.
— I mnie się — powiada — te rzeczy jakoś tak przedstawiają,
— Więc czy naprawdę nie byłoby rzeczą najsłuszniejszą na-B zywać takich ludzi strażnikami doskonałymi, bo mają czuwać
i nad nieprzyjaciółmi z zewnątrz, i nad przyjaciółmi wewnątrz miasta, aby tamci nie zechcieli - a ci tutaj zęby nie mogli-ro-bić coś złego A tych młodych, który cheśmy dotąd strażnikami nazywali, nazwać pomocnikami, czeladzią rządu, ona pomaga wykonywać to, co rządzący postanowią.
- Tak mi się wydaje - powiada. xxi - A czy byłoby to możliwe, żebyśmy tak wybrali jeden ' z tvch fałszów wskazanych, o których się niedawno mówiło; c gdyby tak wybrać jakiś lepszy i tym fałszem wpłynąć przede wszystkim na samych rządzących, a jeśliby me szło, to na resztę państwa?
- Jakiż to - powiedział. ..
- To nic nowego — mówię — to jakaś bajka femcka, dawniej bardziej rozpowszechniona, jak mówią poeci'i wmawiają to w kogo można, ale u nas się to nie działo i nawet me wiem CZy się dziać mogło. A żeby to w kogoś wmówić, trzeba b>
wielu słów. . . , . , •
- Zdaje się, że ty się wahasz, czy ją powiedzieć, czy me.
- Jak powiem, to zobaczysz, żem się słusznie wahał.
D _ Mów — powiada — nic się nie bój!
- To mówię- Chociaż nie wiem, skąd wziąć odwagę i P kich użyć słów, kiedy spróbuję naprzód samych rządzących
inspirować i żołnierzy, a potem i resztę państwa, że to, jako-byśmy rch utrzymywali i wychowywali, to im się tylko tak ^dawało. Wszystko, co się z nimi i koło nich działo, to były niby tylko sny, a naprawdę oni byli wtedy pod ziemią i w jej tfI1ętrzu formowani i żywieni, oni sami oraz ich broń i inny E sprzęt wyrobiony, a kiedy już całkowicie byli wykonani, wtedy ich ziemia, jako matka, na świat wydała. Więc teraz, podważ to ich matka jest i karmicielka — ta ziemia, w której mieszkają — powinni o nią dbać i bronić jej, gdyby ją ktoś nachodził, a inni obywatele to są ich bracia, bo to też synowie ziemi, więc się ich dobrem interesować powinni.
- Nie bez powodu — powiada — tyś się wstydził mówić nieprawdę.
_To bardzo proste — powiedziałem. — A jednak posłuchaj 415 i reszty tego mitu. Wy tu wszyscy w państwie jesteście braćmi, tak będziemy im dalej ten mit opowiadali, ale bóg, który was formował, wpuścił w okresie powstawania i wmieszał trochę złota w tych z was, którzy są zdolni do rządów. Dlatego oni są najcenniejsi. A w pomocników srebro. A żelazo ibrąz w rolników i w tych, co inne uprawiają rzemiosła. Więc ponieważ wszyscy jesteście jednej krwi, dlatego najczęściej macie potomków podobnych do was samych, ale bywa, że się ze złotego może urodzić ktoś srebrny albo ze srebrnego złoty B i tam dalej; wszelkie są możliwe wypadki w tę i w tamtą stronę. Zatem rządzącym przede wszystkim i najbardziej przykazuje bóg, żeby niczego tak dobrze nie pilnowali i przy niczym lak uważnie na straży nie stali, jak koło własnych potomków; patrząc, która z tych czterech domieszek świeci w duszy każdego, i jeżeliby się im urodził potomek z domieszką brązu lub żelaza, to się nie powinni w żaden sposób unosić litością, ale ocenić tę naturę tak, jak ją cenić trzeba, i zepchnąć go c ® rzemieślnika albo na rolnika. A gdyby się znowu pośród nich urodził ktoś z domieszką złota albo srebra, oni to ocenią
148
149