106
MÓWISZ, MASZ
Kto jest szczęśliwy? Kto uważa siebie za ofiarę okoliczności?
Do najgorszych wakacji, jakie kiedykolwiek przeżyłem, należał dwutygodniowy urlop w raju, spędzony razem z moją rodziną. Mieszkaliśmy w luksusowym ośrodku, pogoda była doskonała, plaża - idealna. Dlaczego więc moje wakacje były takie żałosne?
Moja żona ma dwoje nastoletnich dzieci z pierwszego małżeństwa. Poza letnim: wakacjami oraz co drugą przerwę w nauce szkolnej mieszkają one ze swoim tatą, więc jestem niepełnoetatowym ojczymem. Na tę podróż i dwutygodniowy pobyt na Hawajach pozwoliliśmy moim pasierbom zaprosić po jednym z ich przyjaciół. Oprócz czworga nastolatków zabraliśmy również naszą trzymiesięczną wówczas córeczkę Kelcie, która jeszcze nie osiągnęła w swoim rozwoju etapu przesypiania całej nocy.
Efekt był taki, że kiepsko sypiałem przez te dwa tygodnie. Następnie budziłem się rano i spędzałem dzień na przypominaniu czworgu nastolatkom, by zamykali drzwi lodówki po wyjęciu z niej jedzenia, żeby wyłączali światło przez pójściem spać i o tym podobnych sprawach. Rzadko kiedy zwracali uwagę na moje zalecenia.
W miarę upływu czasu stawałem się coraz bardziej zrzędliwy i w końcu wyskoczyłem z pretensjami do swojej żony, mówiąc, że nigdy nie przeżyłem gorszych dwóch tygodni w swoim życiu. Zrzucałem na nastolatków winę za zepsucie naszej podróży. Prawda jest taka, że te dzieciaki to fajni młodzi ludzie, którzy zachowywali się dobrze w granicach normalności przewidzianej dla trzynasto-, czternastoletnich osób. Kelcie jest fantastycznym niemowlęciem i spała na tyle dobrze na ile można się spodziewać po trzymiesięcznym dziecku. Tych czworo nastolai-ków i małe dziecko nie zrujnowali moich wakacji. To ja je zrujnowałem.
Wyzwanie, przed którym staję, pisząc tę książkę, to słuchanie własnych rac Kiedy tylko skarżyłem się żonie na dzieci, które psuły nasze wakacje i doprowadzały mnie do żałosnego stanu, ona przypominała mi o tym, iż decyzja co do tegc. czy mam cieszyć się naszymi wakacjami, czy też ich nienawidzić, pozostawał, całkowicie w moich rękach. „Postanowiłem” kiepsko się bawić. Moja żona sypiała jeszcze mniej niż ja i była równie niezadowolona z powodu bałaganu robione; przez dzieci oraz ich braku rozwagi. Jednak Julie postanowiła dobrze się baw:: i tak było.
Zachowanie dzieci było całkowicie do przewidzenia. Jeszcze przed wyjazdem mogłem wyobrazić sobie, jak wszystko będzie wyglądało. Kiedy zaczynałem b>: rozdrażniony, mogłem sobie powiedzieć:
„Czwórka nastolatków nie będzie myśleć o gaszeniu światła i sprzątaniu swo :_ pokoi. Nasze małe dziecko będzie prawdopodobnie budziło nas kilka raz w ciągu nocy. Mam zamiar wziąć te okoliczności pod uwagę i postanawia-dobrze spędzić czas z moją rodziną”.