które wyniosą jakiś owoc z ich nauki. Niech żąda od ucznia nie tylko zdania sprawy z wyrazów, ale z sensu i z treści; niech korzyść, jaką odniósł, sądzi nie wedle świadectwa jego pamięci, ale życia. To, czego się nauczy, niech mu pokaże w tysiącznych obliczach, przymierzone do stu rozmaitych przedmiotów, aby się przekonać, czy dobrze to wziął w siebie i przyswoił, i ocenić jego postępy wedle metod pedagogicznych Platona. Jest to świadectwem niestrawności i surowości potrawy, jeśli pożywający zwraca ją tak, jak przyjął: żołądek nie dokonał swego dzieła, jeśli z gruntu nie przerobił i materii, i formy tego, co mu dano do strawienia. Dusza nasza ugina się aż nazbyt łacno, spętana i zagarnięta cudzymi mniemaniami, zniewolona i ujarzmiona powagą ich nauk. Tak nas włożono do linki, że nie umiemy już chodzić swobodno; siła nasza i wolność przepadła: Nunąuam tutelae suae fiunt.1
Znalem z bliska w Pizie pewnego godnego człowieka, ale tak zarys to telizowanego *, iż głównym jego artykułem wiary było: „...iż próbą i miarą słuszności wszystkich pojęć i prawdy jest zgodność z nauką Arystotelesa; poza nią wszystko jest jeno chimerą i głupstwem; on bowiem wszystko zgłębił i wszystko powiedział". To jego twierdzenie, sportkawszy się z nieco zbyt powszechnym i opacznym wykładem, wprawiło go niegdyś na długi czas w wielkie nieporozumienia z inkwizycją w Rzymie. Niech każe uczniowi wszystko w głowie przesiewać przez sito; niech nic w nią nie wkłada mocą prostej jeno powagi, na wiarę magistra. Niech mu nie będą dogmatem zasady Arystotelesa ani maksymy stoików albo epikurejczyków: raczej trzeba mu przedstawić przed oczy różnorodne mniemania; jeśli będzie mógł, wybierze; jeśli nie, zostanie w wątpliwości:
1 Nigdy się nie wyzbędę opieki. Sen. Epist. 33.
- 234 -
Jeżeli ogarnie opinie Ksenofonta i Platona własnym pojęciem, nie będą one już ich, ale jego. Kto idzie za drugim, nie idzie za niczym, nie znajdzie nic, niczego bowiem nie szuka. Non sumus suh rege; sibi ąuisąue se uindicet.2 Niech wie, bodaj co wie. Trzeba, aby wyssał ich soki, a nie, aby się wyuczył ich przepisów; potem niech śmiało zapomni, jeśli chce, skąd je posiadł, ale niech umie je sobie przyswoić. Prawda i rozsądek są wspólnym dobrem wszystkich i nie bardziej przynależą temu, który je powiedział wprzódy, niż temu, który później: nie jest rzecz jakaś więcej podług Platona niż podług mnie, skoro on i ja pojmujemy ją i widzimy tak samo. Pszczoły wysysają to tu, to tam różne kwiaty, ale potem robią z nich miód, który jest ich; to już nie tymianek ani macierzanka. Tak samo niech uczeń przerobi i stopi w jedność cząstki pożyczone u drugich, aby z nich uczynić dzieło cale własne, to jest swój s ą d; wychowanie, praca i nauka to jeno środki dla ukszitałcenia onego. Niech ukrywa, czym sobie przy pomógł, niech objawia jeno, co sam z tego uczynił. Łupieżcy, marnotrawcy wystawiają na pokaz swoje pałace i dostatki, a nie to, co wyłudzili od drugich: toż nie widzicie kubanów, jakie pobrał rajca trybunału: widzicie cześć i honory, w jakie porasta on i jego rodzina: nikt nie wystawia na widok publiczny swych dochodów, ale każdy wydatki.
Zysk, jaki mamy z naszej nauki, to stać się lepszym i rozumniejszym. Rozum to, powiada Epicharmus *, widzi i słyszy, on to ze wszystkiego korzysta, on działa i panuje; wszystkie inne rzeczy są ślepe, głuche i bez duszy. Owóż 1
- 235 -
Wątpienie, nie mniej niż wiedza, przypada mi do smaku.
Dante, Tnfemo, xi, 93.
a Nie uznajemy królów, każdy niech się sam rozsądza swobodnie.
Sen. Epist. 33.