280
Anna Sobolewska
srani i od uczuć. Ich rola polega nie tylko na obdarzaniu miłością, ale na utrzymywaniu harmonii, łagodzeniu napięć i wzmacnianiu więzi. Dzieci te nie fascynują się światem rzeczy. ale postrzegają przede wszystkim osoby. Cecylia jest pod tvm względem prawdziwym ekspertem. Cccylka często „filozofuje" na temat stosunków międzyludzkich. Kiedy zrozumiała relację „ten sam" albo „inny" powiedziała o sobie, o siostrze i o nas. rodzicach: „te same". Jej współczująca uwaga obejmuje nie tylko domowników. Na widok dziecka sąsiadki, wcześniaka, małego jak laleczka, Cccylka wykrzyknęła z powagą: „Kocham, kocham, biedny"! Pierwszy raz usłyszeliśmy od niej takie mocne słowa.
Dzieci z Downem mają nie tylko dar współczucia, także dar radości i ekspresji. Filmy oglądają całym ciałem, rozmawiają z bohaterami, chcą im pomagać. W kościele — tańczą, naśladują grsty liturgiczne. Cecylka nazywa kościół w skrócie „Ojca" (od „w imię Ojca i Syna"), trochę się owego „Ojca" boi, choć skądinąd wic, żc on ją „kocha". Wygłasza sentencje „teologiczne* typu: „Pan Bóg kocha wszystkich psów". Na całe zło świata, na wszystkie smutki i obawy ma jedną receptę. jeden happy aut wrócić „do domu, do mamy". Tak tworzy swoją małą prywatną teologię.
W rodzinie naszych przyjaciół urodził się synek z zespołem Downa, gdy Cecylka miała już pół roku. Przyjaciel zapytał nas, czv można być dumnym z upośledzonego dziecka i czy można jeszcze przeżywać szczęście. Tak, można być dumnym i szczęśliwym — odpowiedzieliśmy zgodnie. Dzisiaj Cecylka ma już siedem lat. Chodzi do „zerówki" w przedszkolu. gdzie przygotowuje się do szkoły integracyjnej. Już czyta łatwiejsze wyrazy. Jest samodzielną i twórczą osobą, pełną energii, radości życia i dobrej woli. Często zapominamy o tym, żc ma zespół Downa.
Italia czy Holandia?
Dziabnie na rzecz społecznej akceptacji upośledzonych wymaga zwykle jakiejś sankcji — religijnej, filozoficznej lub po prostu moralnej. W polskim miesięczniku „światło i cienie" problemy ludzi niepełnosprawnych są przedstawiane w świetle wiary chrześcijańskiej. Ewangeliczna postawa wobec upośledzonych jest bliska nawet ludziom nicreligijnym.
Biuletyny anglosaskie poświęcone Downom mają inny charakter, bardziej pragmatyczny. W Ameryce akcent pada na hasło „I Gan!” — „potrafię!”. Przedstawia się tam wyłącznic „ludzi sukcesu" — osoby z zespołem Downa, które uczą się w średnich szkołach, występują na scenie i na ekranie, biją rekordy sportowe, zdobywają prawo jazdy(!>. Niedawno ukazała się w USA książka będąca zapisem rozmów dorastających chłopców z zespołem Downa. Mówią o wszystkim: o szkole, seksie i małżeństwie, o polityce i o własnej niezależności-'.
Biuletyn „Down Syndrome Association". wydawany w Londynie, ukazuje nie tylko przykłady sukcesu, ale także problemy rodziców dzieci głęboko upośledzonych. Okazuje się przy tym, że postawa całkowitej i bezwarunkowej akcep-racji jest możliwa także bez wyraźnej sankcji religijnej ani żadnej innej. Życie tych ludzi przedstawione jest bez żadnych upiększeń, a mimo to nic ma wątpliwości, żc ma ono dokładnie taką samą wartość, co życic dzieci ..udanych". W Wielkiej Brytanii osoby i zespołem Downa mogą czuć sic pełnoprawnymi członkami społeczeństwa bez niczyjej łaski. Nie muszą nikogo „wzbogacać", ani też robić spektakularnych postępów. W tym kwartalniku równie dojrzale przed-
' J. Kingdcy, M. Lerio. Ctmnt U k Gtomtug up wuh Dtmm Sm-dromr.