288 Anna Sobolewska
Kalectwo, czy potworność mogą wydać się tylko maska* i.ulą. kostiumem przesłaniającym blask doskonałości. Za to właśnie kochamy potwory Felliniego — ludzi monstrualnych, grubych, karłowatych. Bohaterami filmu Lasse Hallstroma •Co gryzie Gilberta Grapea” są m.in. potwornie gruba marka z upośledzonych umysłowo synem, zwanym Słoneczkiem. W filmach Felliniego i Hallstroma odmienność i kalectwo nie są traktowane z litością (często skrywającą dystans i odrazę), ale z wszcchobcjmującym humorem, który jest znakiem miłości. Akceptując ich deformację, czujemy się bezpieczniej w święcie, gdzie to, co ludzkie, ma nieskończenie wiele form. Podziwiamy czasem piękno spracowanych twarzy ludzi stałych. Twarze starych aktorów niczego nie tracą, na odwrót, stają się znakiem niezmienności, trwania. Aktor przechodzi od roli amanta do roli seniora. Tymczasem my, w życiu, czepiamy się czasem jednej roli. gnijąc ją bez talentu, w dodatku za długo. Problem starości, jako doświadczenia wyzucia z własnego dała. opisała z wielką precyzją, nie bez autoironii, Maria Kuncewiczowa w Przeźroczach: „Mam osiemdziesiąt kilka lat. Mój partner od lat sześćdziesięciu powiedział mi wczoraj: •lubię na ciebie patrzeć»— tak go to rozczula, że nie widzi mnie galopującej na miotle. Ale jakiż to codzienny trud: •wyglądać*. W rozważaniach tych jest nie tylko gorycz utraty młodości. Także radość z odzyskanej nieou^kiwame na starość „nagości , czyli wolności wewnętrznej.
Fotografie Dianę Arbus, przedstawiające pensjonariuszy zakładów dla upośledzonych umysłowo w pierwszej chwili budzą grozę. Gdy już przyzwyczaimy się do widoku dziwacznych, zdeformowanych postaci, zaczynamy dostrzegać w ich oczach światło, a ich uśmiechy stają się autentyczne. Rzecz interesująca, ie Dianę Arbus dała swoim modelom stroje i maski karnawałowe, nadając ich kalectwu tys błazeństwa. Moi-
na dostrzec w tym geście szyderstwo lub najgłębszą solidarność. wspólnotę ludzkiego losu w karnawałowym kole istnienia, gdzie wszyscy nosimy maski. Pensjonariusze zakładu opieki stają się „kuglarzami Boga", wzorem św. Franciszka.
Obcując z ludźmi bardzo starymi lub niepełnosprawnymi —- wkraczamy w sferę milczenia. Ludzie upośledzeni budzą nie tyle litość, co pewien rodzaj wzruszenia, które kieruje nas w głąb nas samych, do sfery gdzie nie ma już ani przymusu, ani lęku. Za pośrednictwem tych osób możemy dotknąć samego jądra człowieczeństwa, które nie zależy od tego. jak funkcjonuje nasze ciało i nasz umysł. Kalekie ciało, niesprawny umysł wskazują — w sposób paradoksalny — na doskonałość tych ludzi. I wszystkich ludzi. Patrząc w ten sposób na upośledzonych, możemy w nich dostrzec nie -innych" — lecz siebie.