223
trazylL.
licznych usług, które im samym, a także ich instytucyom wyświadczył podczas dziesięcioletnich swoich rządów ateńskich 1).
Oto w krótkiem streszczeniu bogata w szczegóły argumen-tacya Grote’go. Siła jej w dwóch faktach, z których jeden dosyć pewny, drugi tylko prawdopodobny; pewnem jest, że autentyczny tekst Platona przechowywał sic w Akademii za scholarrhatu Xeno-kratesa; prawdopodobnem tylko, że wydanie Arystofanesa polegało na odpisach, z niego zrobionych za pośrednictwem Deme-tryusza Falerejskiego. Jednakże, gdyby nawet tak było, nie dodawałoby to bezwzględnej pewności naszym edycyom, dochodzącym tylko do Trazy 1 la a ten żył podobno za Tiberyusza2). Jego wy
!) Jako namiestnik Kassandra od 317 — 307. O tem, co zrobił w tym czasie dla Teofrasta i Liceum, zob. Wilamowitz-Moellendorf, Antigonos von Kary stos p. 269.
*) Takie jest dzisiaj powszechne zdanie uczonych. Trazyllus, zaprzyjaźniony z Augustem i Tiberyuszem (Suci. Octav. 98; Tib. 14; porów. Tacit. Ann. VI. 20, sq.); prawdopodobnie miał posadę jaką przy bibliotece palat) ńskiej, skoro wydał dzieła Demokryta i Platona, podzielone na tetralogie (Diog. Laerl IXĄ. 45; ///.§. 57 sq). Że zaś on sam, a nie jaki inny Trazyll to zrobił, wolno domyślać się z podania starożytnego, przypisującego mu znajomość filozofii platonskićj, jak donosi schol. in Ju-venal. VI. 576. Że domysł słuszny, o tem zob, K. Pt-. Hermann, Gisch. unit Syst. der pluton. Philos. p. 358 et 560; i tegoż prace; De Thrasyllo etc. Góttingen 1852 {ind. leci.). Za zdaniem wielkiego znawcy Platona poszli mniej więcćj wszyscy nowsi dziejopisarze filozofii. Niedawno jednak Lutosławski w rozprawie: O Logice Platona. Kraków, 1891 (Tom XXVII Rozpr. Wydz fil. hist. Akad Umiej.) wystąpił z hipotezą, że Trazyll Piaf. ończyk niema nic wspólnego z nadwornym astrologiem Tiberyusza, identyfikowanie zaś obu jest »błędemt, mającym źródło swoje w jakiem.-, niepojętem mprzedzaniuc do wspomnianego scholiasty. który nawet nie wspomina o wydaniu dzieł Platona przez Trazylla, lecz tylko nazywa go zwolennikiem sekty platonskićj i matematyki (t. j. astrologii). Ale nowa hipoteza Lutosławskiego nie polega na żadnym argumencie dostatecznym, a jest nadto niepotrzebną. Dlaczego bowiem Trazyll, przyjaciel Tiberyusza nie mógł interesować się Pla* tonem? Odpowiada Lutosławski, że żaden z autorów starożytnych, zajmujących się astrologiem, nie wymienia jego studyów platońskich, ani żaden z tych, którzy wspominają Trazylla, wydawcę i komentatora Platona, nie mówi, że był astrologiem Po jednak milczenie niczego nie dowodzi, jeżeli nie zachodziła oczywista potrzeba mówienia o jednem i drugiem; t.c i zaś na prawdę nie mieli ani ci, którzy wspominają astrologa (Tacyt, Swetoniusz, Dion Kassyusz i t. d.) ani inni, którzy cytują wydawcę (Albinus, Diogenes z Laerty, Porfiryusz). Musiałbym osobny napisać artykuł, aby wykazać, że tćj potrzeby nie mieli, a byłaby to praca zupełnie zbyteczna, skoro i tak pows2echnie wiadomo, że argument ex silentio prawie niczego nie dowodzi. To też pomimo tego milczenia uczeni przyjmują tożsamość obu Trazyllów. bo ma za sobą