Walter Lacjueur
na jedna trzecia w Berlinie. Ogólnie jest to społeczność o wiele młodsza od niemieckiej, a i wskaźnik urodzeń jest wśród imigrantów wyższy. Pierwsi młodzi pracownicy tureccy przybyli w latach pięćdziesiątych, zatrudniani przez niemieckie przedsiębiorstwa cierpiące z powodu braku siły roboczej. Zakładano, że przyjadą oni do Niemiec tymczasowo, ale w rzeczywistości z początku wróciła jedynie garstka, później natomiast, po zaproponowaniu im pewnej sumy na powrót do Turcji, granice Niemiec opuściło 55 tysięcy z nich. W latach siedemdziesiątych zapotrzebowanie na gastarbeiterów gwałtownie zmalało. Jednak młodzi robotnicy, którzy osiedlili się w Niemczech, powrócili do rodzinnych wiosek i ponownie przyjechali do Niemiec w towarzystwie żon lub narzeczonych. W każdym razie emigracja z Turcji trwała nadal, gdyż niemieckie procedury imigracyjne były zbyt łagodne. Kiedy przybysze podawali się za poszukujących azylu, ponieważ byli ofiarami prześladowań w swych ojczyznach (tak jak Kurdowie), przyjmowano ich, nawet jeśli ubieganie się o azyl było drugorzędnym celem ich imigracji. Perspektywa wyższego standardu życia w Niemczech była o wiele większa, a gdyby pracy nie znaleźli, mogli liczyć na wsparcie socjalne.
W żadnym innym kraju imigranci nie byli podmiotem tylu inicjatyw ze strony tak licznych instytucji przychylnych propagowaniu idei integracji - pracowników opieki społecznej, badaczy akademickich, kościołów chętnych do podjęcia dialogu, partii politycznych (na przykład zielonych i liberałów) - zainteresowanych nawiązaniem kontaktu z tymi społecznościami. Pracownicy opieki społecznej oraz „eksperci od migracji" uczynili trochę dobrego, na przykład chroniąc nowych imigrantów przed właścicielami ziemskimi wyzyskującymi pracowników, w sumie jednak wyrządzili więcej szkody. Pokazali Turkom, w jaki sposób korzystać z zabezpieczeń socjalnych - czyli jak uzyskać od państwa i władz lokalnych maksimum wsparcia finansowego oraz innych form pomocy przy minimalnym wkładzie dla dobra całego społeczeństwa. Tym, czego przede wszystkim potrzebowała turecka wspólnota i co umożliwiłoby jej wspięcie się wyżej na drabinie społecznej, były pomoc i poradnictwo w zakresie edukacji. Zamiast tego -co można zobaczyć nawet podczas krótkiego spaceru po największych niemieckich miastach, od Berlina, przez Kolonię, na Duisburgu kończąc - ukształtowało się równoległe społeczeństwo, a problemy, przed jakimi stają dziś Niemcy, są identyczne jak we Francji i Wielkiej Brytanii: zepchnięcie do gett, ponowny zwrot ku islamowi, duże bezrobocie wśród młodych oraz niepowodzenia w systemie edukacji.
Tureccy (oraz kurdyjscy) imigranci nie byli w ogóle przygotowani do życia w Europie. Pochodzili z najmniej rozwiniętych części Tur-
Nie mieli nic przeciwko temu, aby ich dzieci uczęszczały do niemieckich szkół, jednak ostro sprzeciwiali się udziałowi dziewczynek w obowiązkowych zajęciach sportowych, wycieczkach klasowych czy lekcjach biologii, podczas których miałyby rozmawiać o seksie. Przeciwstawiali się nauczaniu przedmiotów, jakkolwiek niewinnych, które mogłyby zostać zinterpretowane jako niezgodne z ich wiarą. Domagali się nauki islamu w szkole i walczyli w sądzie o osiągnięcie tego celu (który nie tak łatwo dało się pogodzić z niemiecką konstytucją). W końcu dopięli swego. Niemieckie władze opłacały nauczycieli religii, z których większość przybyła z zagranicy, miała fundamentalistyczne poglądy, a język niemiecki znała słabo lub wcale.
Nikt nie nadzorował tego, jaka nauka (lub indoktrynacja) odbywała się na tych zajęciach. Wprawdzie władze niemieckie nalegały, aby lekcje religii prowadzone były w języku niemieckim, ale spotkało się to z silnym protestem ze strony tureckich organizacji religijnych, a także tureckiego rządu. Niemieckie sądy w razie wątpliwości rozstrzygały sprawy na korzyść muzułmanów. Odrzucały skargi niemuzułmańskich sąsiadów na hałas dobiegający z głośników w minaretach, które rozbrzmiewały nawoływaniami i modlitwami muezina. Decyzje te, choć podyktowane najlepszymi intencjami, nie przyczyniły się do rozwoju dobrych relacji między muzułmanami a ich niemuzułmańskimi sąsiadami.
Muzułmanie, którzy osiedlili się w Niemczech, mieli poczucie, że różnią się od swego niemieckiego otoczenia, którego nie akceptowali nie tylko ze względów religijnych. Kiedy zakładali rodziny, chęć zachowania odrębności stawała się jeszcze silniejsza - żyć jak Niemiec było czymś niemoralnym. Nikt nie brał pod uwagę wyjazdu z Niemiec w proteście przeciwko niewiernym - był to w końcu ich mały świat i, gdyby Bóg pozwolił, ostatecznie mógł stać się ich wła-
57