W ’ pwspfa * cepdni niewiele juź mułem 4,] carakflia * żandarmami: widywałem ich tylko na « za ogrodzeniem, tu i ówdwe razem z policjanta* Q policjantach mówiło cię w ccjielni, że 54 lepsi oj żandarmów i nawet edmmją się ludzcy, że mottu »| : mmi dogadać u pieniądze czy też jakiekolwiek irm: | wiaty. Przede wszystkim, jak słyszałem, zgadzali nji przekazywać listy łub wiadomoici, a nawet, o czyn I nsektótzy byli pnskaaaai. umożliwiali czasami -1 wptawdzit, dodawali, były to okazje rzadkie i ryty I kowne - ucMczkf, uudnobyłoby dowiedzieć się o tym I czegoś allrian konkretnego. Ale wówczas przypo I imtf rłw rrinwirk 1 podobnego do foki i prawe I zrozumiałem, o czym tak bardzo didał aocmawik z polwmaana w komorze celnej. Wtedy zrozumiałem lei,tt susz policjant byloaciwy.Świadczyl o tym fakt. Ze —uc nę po podwórzu cegielni lub wyczekując na ■hrMi w pobliżu kuduu, w tłumie obcych twarzy azoty dwa rozpoznałem focza twarz tamtego „ Spotkałem Ht Pechowca, kióry był w komorze cel-anrTnr~arnii~"fr"‘'"‘rHa«niif 1 „mlodzieZy” aby jmd>caę wwhf. jdk mówił Musiał sobie [ mdocznaezzsależćłegowiskc gdzuibhsko nas, w któ rejł x Wuwdi tednakowydi budowli ma podwórzu ■idyhyauwtfwiłitir 111 linii i jat
itnufcm. dułyły pienwowe do mana aft Wy
od nieco, k to ślady przesłuchania na Żandarmerii.
Znaki!i mianowicie w jego plecaku lekarstwa i ty-moK. Daremnie próbował wyjaśniać: to wszystko sńswnych zapasów i tylko dla chorej matki, oskarżono go, te na pewno handluje tym na czarnym tynku.
Na rut mu się me zdała przepustka, nie pomogło i to, SeswatR szanował prawo i nigdy nie naruszył Żadnej MjfMy, jak opowiadał. - Słyszeliście coś? Co z nami )H|^* yftił. Mówił też znowu o swojej rodzinie, no H»fmtm.Ue on się nachodził za tą przepustką i jak się nią cieszył, wspominał, kręcąc z goryczą głową; nigdy byiutfijpńerzył. Ze „tak się to wszystko skończy". Przez głupię ps{£. minut. Gdyby nie miał pecha... Gdyby wtedy autobus—, powtarzał. N atomiast z kary wydawał ut talkiem zadowolo ny. - Zostałem im na sam koniec i n chyba było moje szczęście - opowiadał.-Wtedy już się spieszyli. - W rezultacie „mogło się dla niego gorzej skończyć", podsumował, dodając, Ze na Żandarmerii „widział też gorsze rzeczy", i to była prawda, sam pamiętam Niech nikt nic sądzi, ostrzegli nas przed południem w dniu śledztwa żandarmi. Ze mu się uda ukryć przed nami winę, pieniądze, złoto czy inne Wartościowe przedmioty, ja też, kiedy przyszła moja kołat, musiałem położyć na stole pieniądze, zegarek, scyzoryk i wszystko inne. Rosły żandarm fachowo, szybkimi ruchami obmacał mnie od pach po nogawki kałesonków. Za stołem zobaczyłem porucz-.A, o którym wiedzieliśmy już z rozmów żandar-