200 Noam Cliomsky
wiciu zdań0. Wobec tego gramatyka generatywna musi być systemem takich reguł, które powtarzając się generować będą nieskończoną liczbę struktur. Tego rodzaju system reguł podzielić można na trzy główne komponenty: komponent syntaktyczny, fonolo-giczny i semantyczny10.
Komponent syntaktyczny generuje nieskończony zbiór abstrakcyjnych, formalnych obiektów, z których każdy zawiera wszelkie informacje rclcwantne dla pojedynczej interpretacji każdego z poszczególnych zdań11. Ponieważ w rozważaniach niniejszych zajmę się wyłącznie komponentem syntaktycznyrn, posługiwać się będę terminem „zdanie” w odniesieniu raczej do ciągu for-matywów, niż do ciągu fonemów. Warto tu przypomnieć, że ciąg formatywów wyznacza jednoznacznie ciąg fonemów (włącznie z wolnymi wariantami), ale nie odwrotnie.
Komponent fonologiczny gramatyki określa fonetyczną formę zdania generowanego przez reguły syntaktyczne. Innymi słowy, wiąże strukturę generowaną przez komponent syntaktyczny z sygnałem reprezentowanym fonetycznie. Komponent semantyczny określa semantyczną interpretację zdania — czyli wiąże strukturę generowaną przez komponent syntaktyczny z pewną reprezentacją semantyczną.
Zarówno komponent fonologiczny, jak i semantyczny mają
9 Jest rzeczą zdumiewającą, że nawet ten truizm bywa obecnie podważany, jak choćby w cytowanej pracy Dixona. Jak się wydaje, Dixon zaprzeczając tezie, iż język zawiera nieskończenie wiele zdań, posługuje się terminem „nieskończony” w dość specyficznym i mętnym sensie. Na tej samej stronic 83, na której wyraża swe obiekcje względem poglądu, że w „języku istnieje nieskończona ilość zdań”, twierdzi jednocześnie, że „nic możemy oczywiście powiedzieć, iż istnieje jakaś skończona liczba N taka, że żadne zdanie nie zawiera więcej niż N zdań podrzędnych” (utrzymuje więc, że język jest nieskończony). Albo jest to bełkotliwa sprzeczność, albo ma on tu na myśli jakiś nowy sens słowa „nieskończony”. W związku z tym por. Topics in the Theory oj Generatire Grammar Chom-sky’cgo.
10 Niezależnie od terminologii jestem tu zwolennikiem opisu Katza i Postała (/In JntrgiatcJ Theory oj Linguistic Deser iption
11 Zakładam, że komponent syntaktyczny zawiera słownik i że każda jednostka leksykalna zostaje opisana w kategoriach swych wewnętrznych cech semantycznych. Do sprawy tej powrócę jeszcze w następnych rozdziałach.
201
charakter czysto interpretatywny. Każdy z nich spożytkowujc dostarczane przez komponent syntaktyczny informacje o forma-tywach, o tkwiących w nich własnościach i o relacjach zachodzących pomiędzy nimi w danym zdaniu. Komponent syntaktyczny gramatyki musi więc każdemu zdaniu przyporządkować struk- ' turę głęboką, która wyznacza jego interpretację semantyczną i strukturę powierzchniową, która wyznacza jego interpretację fonetyczną. Pierwsza z nich interpretowana jest przez 1 2 komponent semantyczny, druga — przez komponent fonologiczny ,2.
12 Zamiast terminów „struktura głęboka” i „struktura powierzchniowa”, można używać odpowiadających im pojęć „wewnętrzna forma zdania” i „zewnętrzna forma zdania”, wprowadzonych przez Humboldta. I choć myślę, że „struktura głęboka” i „struktura powierzchniowa” w tym sensie, w jakim się tu nimi posługuję, odpowiadają ściśle „wewnętrznej” i „zewnętrznej” formie zdania u Humboldta, przyjąłem terminologię bardziej neutralną, aby uniknąć interpretacji dosłownych. Terminy „gramatyka głęboka”
„gramatyka powierzchniowa” są dobrze znane we współczesnej filozofii v mniej więcej takim samym sensie (por. odróżnienie Tiefengrannnaiik i Oberjlochrngrammntik w l)o-ciekanuich filozoficznych Wittgonstcinn). Podobną terminologią posługuje się Ih>ckctt w rozważaniach nad nicadckwalnością językoznawstwa taksonomicznego (Kurs językoznawstwo współczesnego). Postał używa terminów „struktura utajona” i „struktura powierzchniowa” (Constiiuent Siructure: A Stndy nf Cantemporary Model* of Syntactic Dcscription).
Tego rodzaju odróżnienie struktury głębokiej i powierzchniowej zostało wprowadzone zupełnie wyraźnie w Gramatyce Port Royal (por. Chomsky Cartesiau Unguisties). W rozważaniach filozoficznych dowodzi się często tego, że pewne stanowiska wywodzą się z fałszywych analogii gramatycznych, wykazując, iż struktura powierzchniowa pewnych wyrażeń bywa mylnie interpretowana semantycznie przy użyciu środków właściwych zdaniom zupełnie innym, choć powierzchniowo podobnym 'l ak np. Thomas Reid w Iissays on the lutcllectual Power of Alan, 1785, twierdzi, że powszechnym źródłem błądzenia filozofów jest fakt, iż:
„we wszystkich językach istnieją wyrażenia mające zupełnie różne znaczenie, ale jednocześnie może być w ich strukturze coś, co jest niezgodne z analogią gramatyczną lub z zasadami filozofii... Mówimy na przykład o bólu tak, jak gdyby był on czymś różnym od jego odczuwania. Mówimy, że ból przychodzi lub odchodzi, że przesuwa się z jednego miejsca na inne. Wyrażenia te rozumieją ci, którzy posługują się nimi w sposób jasny i prawidłowy. Filozofowie natomiast wkładają je do swych alembików, redukują do swych pierwszych zasad, wywodzą z nich sens, jakiego nigdy nic miały i wyobrażają sobie, że wykryli błąd parweniusza” (s. 167 - 168). Mówiąc ogó’nic, Reid krytykuje teorię idei jako teorię odbiegającą od mniemania potocznego, zgodnie z którym „mieć idee czegoś to tyle po prostu, co myśleć o tym czymś” (s. 105). Filozofowie jednak traktują ideę jako „obiekt kontemplowany prze/, umysł” (s. 105); mieć ideę zatem to tyle, co mieć w umyśle pewien obraz, wyobrażenie czy reprezentację bezpośredniego przedmiotu myśli. Wy-