910
re ją otaczają. Dlatego wychodząc z kąpieli czujemy zimno, zwłaszcza jeżeli wiatr nas owiewa, który uprowadzając parę, kosztem ciepła ciała naszego powstającą z kropelek, na jego skórze’zawieszonych, nie miłe nam czucie ziębnienia sprawia. Dla tej samej przyczyny chłodniej, się robi w powietrzu po deszczu, lub po skropieniu ulicy wodą; dla tego też czujemy chłód, oblawszy rękę wodą kolońską; dla tego woda w dziurkowatych naczyniach (alkarazas), na przeciągu powietrza stojąca, jest chłodniejsza i do ugaszenia pragnienia przydatniejsza; dla tego nareszcie termometr, którego bania jest bawełną owinięta i eterem wyskokowym polana, okazuje temperaturę kilku stopni niżej zera, chociaż w pokoju jest kilkanaście stopni ciepła. ITa rychlejszem parowaniu wody w płaskich naczyniach podczas pogodnej i bezwietrznej nocy, polączonem z utratą znacznej ilości ciepła promieniami w przestworze światowe, polega sztuczne wyrabianie lodu w Indyacli. Gwałtowne też odparowanie stałego kwasu węglowego, lub mieszaniny tego ciała z eterem albo z płynnym niedotlenkiem azotu, obniża temperaturę ciał otaczających do stu stopni Cels. niżej zera. Faradaj nietylko wodę, ale nawet rtęć, w przestrzeni żarzącego się ty-giclka platynowego (/%. ii4). sprowadzał tym sposobem do
stanu stałego. W kilką sekund po wpuszczeniu mniejszego, na di uci-ku umieszczonego tygielka z rtęcią do rozżarzonego, tygla większego następowało zawsze marznięcie tej cieczy, chociaż para eteru, wydobywająca się z tygla większego,' gore płomieniem.
Całkiem odwrotnie rzecz się ma, jeśli jakie ciało ciekło - płynne tężeje, tj. do stanu stałego przechodzi, albo para jaka, przy punkcie 'wrenia powstała, w chłodniej-szem miejscu oziębia i skrapla się. Ciecz w najzimniejszem miejscu od chwili, jak teżyć zacznie, nie obniża swej temperatury pod właściwy sobie punkt stężenia dopóty, aż cała jej masa na wskroś stężeje; dopiero potem może ona dalej się oziębiać, a woda w doświadczeniu Fa/enbajta (zrobionem wr. 1714)