190 DZIECI, ALKOHOL I NARKOTYKI
rodziców, a siostra i ja dostałyśmy zakaz wychodzenia po szkole i używania telefonu. Mama nie przepuściła nam niczego.
Rodzice Briana i ojciec Marka także okazywali swą miłość na różne konkretne sposoby, z których najważniejsze to aktywne słuchanie i wspólne działania. Niektórzy rodzice - najczęściej ci, z którymi pracuję - nic takiego nie robią. Tak, jakby stracili kontakt z dzieckiem, które nadal w nich jest. Zachowują się, jakby nie miało dla nich wartości to, co dziecko mówi, a nawet to, co czuje. Wydaje się, że nie umieją się wygłupiać, dokazywać w wodzie, lepić bałwana ani zakładać robaka na haczyk. Jeśli w ogóle słuchają dziecka, to tylko oglądając równocześnie telewizję lub czytając gazetę. Nie obdarzają dziecka niepodzielną uwagą. Nawet zabawa jest dla nich pracą: chodzi o to, by wygrać, a nie o to, by się dobrze bawić. A przecież to właśnie wspólna zabawa, a nie zwyciężanie, najłatwiej łączą rodziców i dzieci.
Dzieci potrzebują miłości okazywanej konsekwentnie, bo tylko wtedy mogą na niej polegać. Do najostrzejszych zaburzeń dochodzi w rodzinach, gdzie jedno lub oboje rodzice są alkoholikami. W najlepszym razie dziecko ma rodzica, który czasem się o nie troszczy, ale nie zawsze. Zależy to w dużej mierze od stanu trzeźwości. Gdy miłość nie jest okazywana konsekwentnie i konkretnie, dziecko czuje się zagubione i wzrasta w przekonaniu, że jest niekochane i że nikomu nie wolno ufać.
Miłość okazywana konsekwentnie i konkretnie daje dziecku poczucie więzi z rodziną, która jest niezmiernie istotnym elementem wychowania prewencyjnego. Jeśli chcemy, by nasz stosunek do alkoholu i narkotyków był dla naszego dziecka ważniejszy niż opinie jego uzależnionych rówieśników, to musimy stworzyć mu otoczenie, w którym radość płynąca z rodzinnej bliskości jest większa niż „haj" osiągany za pomocą chemikaliów.
Dzieci, które nie używają substancji odurzających, mówią nie tylko o mocnej więzi rodzinnej. Twierdzą też, że ich rodzice są wymagający: nie pozwalają im zbyt często wychodzić wieczorem z wyjątkiem weekendów, zawsze wiedzą, gdzie są ich dzieci i starają się upewnić, że wszelkie spotkania towarzyskie odbywają się pod kuratelą dorosłych i bez alkoholu czy narkotyków. Wszystko to wymaga niebagatelnego wysiłku.
Dzieci mają pretensje. „Nie ufasz mi". „Inni rodzice nie dzwonią i nie sprawdzają, czy podaje się alkohol, czy nie". „Dlaczego nie mogę wychodzić w tygodniu? Wszyscy inni mogą". Ale rodzice nie poddają się. Aby pomóc dzieciom w przezwyciężeniu pokusy alkoholu i narkotyków, trzeba być gotowym do działania. Musimy wiedzieć, czym zajmują się nasze dzieci; musimy ustalić zasady i trzymać się ich.
Innymi słowy, musimy być „starymi zgredami". Nasze dzieci nie potrzebują nas jako przyjaciół. Potrzebują nas jako rodziców - przyjaznych, ale nie w sensie koleżeństwa. Potrzebują naszej miłości, troski i autorytetu oraz naszej gotowości do podjęcia niezbędnych kroków, by pomagać im dla ich dobra.
*
Dla Briana reakcja ojca na odkrycie jego narkomanii była czymś strasznym:
- Ale nawet wówczas wiedziałem, że tata ma rację i że się wściekł dlatego, że go obchodzę. Czasem żal mi było niektórych dzieciaków.
Ich rodziców jakby nie obchodziło, co robią. Jeden kolega tak się raz spił, że w drodze do domu stracił przytomność w zaspie śniegu i prawie zamarzł na śmierć. Amputowali mu kilka palców u nóg. A jego rodzice nawet nie kazali mu przestać pić.
Moi rodzice na wiele sposobów okazywali, że obchodzi ich, co robimy. Na przykład, wiedzieli, czym się interesujemy i pomagali nam, jak mogli. Mama zrobiłaby nie wiem co, żeby zdobyć dla mnie bilety na koncert, a jak mój brat chciał mieć komputer, to zorganizowała fundusz komputerowy. Zawsze tak robiła, gdy chcieliśmy mieć jakąś rzecz, na którą nie było nas stać. Właściciel funduszu musiał składać część swoich dochodów, a rodzice dokładali coś co tydzień. Czasem wydawało się, że trwa to za długo, ale pomysł był skuteczny. W ten sposób mogliśmy sobie pozwolić na naprawdę świetne rzeczy.
Brian mówi, że wakacje także były w dużym stopniu sprawą rodzinną. Co roku wybierali kraj, który chcieli odwiedzić i dawali ogłoszenia w rozmaitych czasopismach, że chętnie wynajmą dom w ramach wymiany z rodziną z tego kraju: