30 DZIECI, ALKOHOL I NARKOTYKI
prawdę, to ci dwaj wcale nie byli moimi kolegami. Nie miałem kolegów. Byli ze mną tylko dlatego, że obiecałem zapłacić za piwo. Często kupowałem sobie wtedy przyjaciół, głównie za forsę na picie.
Brian znał poglądy swoich rodziców na alkohol i narkotyki:
III! - To było wykluczone. Rodzice nie używają żadnych narkotyków i praktycznie nie piją. Czasem mama wypija kieliszek wina na jakimś proszonym obiedzie, a ojciec szklankę piwa. Można powiedzieć, że alkohol nie należy do ich świata i wiedziałem oczywiście, że nie chcą, aby należał do mojego. Problem w tym, że w moim mieście prawie nie sposób n i e pić. Poczynając od ósmej klasy nie było tygodnia bez jakiejś imprezy, a na każdej musiał być alkohol.
Wbrew zasadom rodziców, w szkole średniej Brian zaczął podczas weekendów pić piwo:
- Wszyscy to robili. Jeśli chciałem mieć przyjaciół, to nie miałem wyboru.
Mniej więcej w tym samym czasie Brian zaczął palić marihuanę:
Ul - Chodziło o to, żeby inni mnie lubili. A poza tym, trawka była wszędzie i wie pani, ma się ochotę spróbować i zobaczyć, jak to jest. Bardzo mi się spodobało. W drugim roku szkoły paliłem dwa lub trzy razy w tygodniu. Ale zawsze potem czułem się winny. Bałem się, że rodzice to odkryją. Tak jak mówiłem, oni są naprawdę solidni. Nie faszerują się ciągle środkami uspokajającymi, jak niektórzy inni rodzice. U nich naprawdę wszystko jest jak należy... no, wie pani, prowadzą porządne życie.
Brian twierdzi, że nigdy nie próbował innych narkotyków:
- Pełno było najróżniejszych rzeczy: kwas, ąuaaludes, koka, ale powiedziałem sobie „stop”. Już i tak czułem się winny z powodu
trawki. Nie miałem zamiaru posuwać się za daleko. Pod koniec drugiego roku przestałem palić marihuanę.
Patrz rozdział 5.
Dlaczego? No coż... była piekielna awantura. Mama znalazła moją działkę" marihuany w kieszeni jeansów podczas prania i powiedziała tacie. ,lozu, trzeba go było widzieć. Byłem tego wieczora w szkole na próbie •./luki, kiedy tata wszedł do sali. Można by powiedzieć, że wpadł jak burza i /utrzymał się dopiero przy samej scenie. Przerwaliśmy próbę i tylko patrzyliśmy na niego, a on wpatrywał się we mnie tak, jakby chciał mnie zabić. Wroszcie powiedział, że mam zabrać rzeczy i pójść z nim. Było mi strasznie głupio, ale jeszcze bardziej bałem się zostać z nim sam w samochodzie. Wiedziałem, że na czymś mnie złapał i byłem prawie pewny, że chodzi o linwę. Przez całą drogę do domu milczał jak głaz. Ale się bałem! Nie wie pani, jak to jest, kiedy on milczy. Tata nigdy nie używa fizycznej przemocy; nawet nie krzyczy. Ale mówię pani, kiedy tak milczy, to człowiek czuje, jakby był sam na biegunie północnym. Wtedy awantura wydaje się niezłą rzeczą -przynajmniej człowiek czuje, że istnieje.
Miałem wtedy ochotę schować się w mysią dziurę, byle dalej od niego, od tej ciszy... ale nie mogłem. Kiedy w końcu dotarliśmy do domu, kazał mi być gotowym do szkoły na piątą trzydzieści następnego ranka lak, żeby zdążył za mną porozmawiać przed pójściem do pracy. Na pewno nie groziło mi zaspanie.
Siedliśmy do śniadania we dwóch. Jezu! Miałem ochotę zwiać. Zaczął gadkę o tym, że mnie kocha i troszczy się o moją przyszłość. Powiedział, że nie ma zamiaru patrzeć, jak ją rozwalam alkoholem czy narkotykami, które uważa za absolutnie niedopuszczalne. Postawił sprawę jasno, że jeśli będę /nów pił lub palił trawę, to poniosę poważne konsekwencje, na przykład, zabroni mi rzeczy, które naprawdę lubię. Potem powiedział, że przez dwa tygodnie nie będzie mi wolno wychodzić i zapytał, z czego wolę na te dwa tygodnie zrezygnować: z hokeja czy muzyki. Z początku nie mogłem uwierzyć, że tata naprawdę poszedłby do trenera i poprosił o zawieszenie mnie z |x)wodu trawki, ale kiedy się nad tym zastanowiłem, to zrozumiałem, że zrobiłby to na pewno. Mój tata nie traci czasu na puste pogróżki. Zdecydowałem się więc zrezygnować ze słuchania muzyki. W żadnym razie nie chciałem, żeby trener i drużyna dowiedzieli się o całej sprawie.
Po tym wszystkim, kiedy już nie piłem i nie używałem trawki, musia-lom naprawdę pracować nad zdobyciem przyjaciół. Trochę pomagało, że byłem dobry w sporcie, ale przez długi czas czułem się raczej samotny.
* Działka - w slangu narkomanów znaczy: porcja środka narkotycznego (przyp. red. mwk.).