102 DZIECI, ALKOHOL I NARKOTYKI
- To wspaniale. Ale nie bardzo rozumiem, dlaczego pani uważa, że wysoki iloraz inteligencji chroni go przed uzależnieniem.
- Pani nie rozumie. On jest niezwykle, nadzwyczajnie utalentowany. Jest uzdolniony artystycznie, ale także naukowo. Jestem pewna, że więcej wie o molekularnej strukturze narkotyków niż pani. Umie je nawet sam wytwarzać. [Tu następuje dygresja na temat dziewczyny syna.] Wszyscy, którzy ją znają, mówią, że to narkomanka i brudas. Niech pani nie myśli, że zawsze tak mówię o innych, ale nawet Richard, nasz przyjaciel z biura burmistrza, twierdzi to samo. [Dygresja na temat przyjaciół syna.] To jest naprawdę problem, a przynajmniej był. Jeden z nich jest teraz w ośrodku dla narkomanów, a drugi w Izraelu. Jego rodzice myśleli, że w kibucu nie będzie mógł brać narkotyków, ale w zeszłym tygodniu jego matka powiedziała mi, że mój syn wysyłał mu narkotyki pocztą. Ależ te dzieciaki są bezczelne. [Zwrot ku ilorazowi inteligencji.] On jest naprawdę bystry. Mówiłam, że ma tylko piętnaście lat, ale pani nie wie, iż w przyszłym roku dostanie nie tylko świadectwo ukończenia szkoły średniej, ale i dyplom z dwuletniego studium w college’u.
- Doprawdy? - rzuciłam, czując zawrót głowy.
- To takie frustrujące - odpowiedziała. - Jest pani dokładnie taka, jak wszyscy. Pani nie rozumie, co to znaczy być geniuszem.
- Czy to znaczy, że nie może być narkomanem?
- Musiałaby pani go znać. Jest taki...
- Dlaczego pani tu przyszła? - przerwałam. - Czego się pani po mnie spodziewa?
- Chcę, żeby mi pani powiedziała, że możemy mu znowu ufać. Chcielibyśmy złagodzić reżim domowego aresztu. Dlatego przyprowadziłam go tutaj ze sobą. Może pani z nim porozmawiać, poznać go...
Przerwałam znowu i powiedziałam wprost:
- Jest pani bardzo silną kobietą. Chce mnie pani zmusić do zrobie-III nia tego, czego pani oczekuje. Ale ja nie sądzę, że chce pani tego, co jest naprawdę potrzebne. Po pierwsze, nie mogę odpowiedzieć na pani pytanie. Areszt domowy nie jest kuracją. Nie przemienia on chuligana w dziecko godne zaufania. Jedyne, co zapewnia, to chwilowe odsunięcie wybuchu, który w końcu nastąpi. Może dać pani czas na ustalenie, czego syn potrzebuje, ale nic poza tym. Jeśli więc pani celem jest ocena, na ile syn zasługuje na zaufanie, to niestety nie mogę pomóc. Po drugie,
UŻYWANIE ŚRODKÓW ODURZAJĄCYCH A ZMIANY ZACHOWAŃ
103
to nie jest właściwe pytanie. Po trzecie, prosiłam w rozmowie telefonicznej, żeby nie przyprowadzała pani dzisiaj syna. Dlaczego pani to zrobiła?
- Myślałam, że skoro pani go zobaczy i porozmawia z nim, zorientuje się pani, jaki jest niezwykły i będzie pani mogła mu pomóc. Może posłuchałby pani; jest pani autorką książek - to mogłoby wzbudzić jego szacunek.
- No cóż, książki to nie czarodziejska różdżka. Tylko pani może przykuć jego uwagę, ale to się nie uda, jeśli dalej będzie pani postępować tak, jak teraz. Nie wątpię, że pani syn jest wyjątkowy. I widziałam go przez chwilę, zanim wyszedł do poczekalni. Jego oczy są zaropiałe i chyba czerwone. Jeśli nie jest przeziębiony lub nie cierpi na alergię, to powinna się pani spodziewać, że mimo domowego aresztu nadal pali marihuanę. Jest także ubrany jak punk. Skrzywił się, gdy go przywitałam i odmówił podania mi ręki. To wszystko nie oznacza, że jest uzależniony, ale z pewnością może na to wskazywać. Pytanie, które powinna pani zadać: „Czy mój syn jest narkomanem?” w ogóle się nie pojawiło. Krąży pani tylko wokół pewnych tematów, a w domu koncentruje się pani wyłącznie na kontrolowaniu zachowań syna. Czy jest pani w ogóle zainteresowana zbadaniem, na ile zachowanie syna wynika z używania narkotyków?
- Ależ to jest właśnie nieporozumienie - odpowiedziała. - Jest pani trzecią osobą, do której się zwracam. Pani nazwisko wciąż pojawiało się w rozmowach i pomyślałam, że może pani będzie umiała zrozumieć mego syna. Ale jest pani taka jak wszyscy.
- Czy pani się boi? Ja z pewnością bałabym się, gdybym była na pani miejscu. Czy przeraża panią myśl, że syn może być uzależniony?
- Nie, wcale się tego nie boję. To nie pasuje do umysłu mojego syna. On jest niezwykły. Nie jest taki jak inne dzieci.
- Ale umieściła go pani w areszcie domowym. Takie środki stosuje się nie wobec geniuszy, lecz wobec młodocianych przestępców. Czy jest to pytanie zbyt proste? Czy zbyt prostą wydaje się pani myśl, że zachowanie syna może wynikać z używania środków odurzających?
- No, możliwe - przyznała.
- Jest pani mną rozczarowana?
-Tak.
- Czy jest pani mimo to gotowa rozważyć taką możliwość?