ROZDZIAł III
ORGANIZACJA DYPLOMACJI POLSKIEJ W DOBIE UNII POLSKO-SASKIEJ
NACZELNE ORGANY DYSPOZYCYJNE
1. POZYCJA MONARCHY W KIEROWANIU DYPLOMACJĄ
Unia personalna polsko-saska odbiła się ujemnie na organizacji i funkcjonowaniu dyplomacji Rzeczypospolitej. Zahamowany został jej poprzedni powolny rozwój; nie doszło do wytworzenia się w Polsce na wzór innych krajów europejskich wytrawnego, doświadczonego wielokrotnymi misjami personelu, ani do ukształtowania się wyspecjalizowanego organu, który skoncentrowałby w swym ręku stosunki dyplomatyczne. W poprzednim okresie czynnikiem utrudniającym rozwój polskiej dyplomacji była wzrastająca decentralizacja kraju, pociągająca za sobą rozbieżność działania różnych ośrodków dyspozycyjnych. Czynnik ten nie osłabł w pierwszej połowie XVIII w. — wzmożona walka fak-cyjna o władzę w silniejszym jeszcze stopniu dezorganizowała dyplomację Rzeczypospolitej. Ale groźniejsza okazała się wtedy konkurencja dyplomacji saskiej. Z powodzeniem zastępowała ona dawną osobistą dyplomację królewską, usuwając w cień oficjalną dyplomację Rzeczypospolitej. Szczególnie ostro zarysowała się ta sytuacja za Augusta III, kiedy kierownictwo polityką zewnętrzną znalazło się całkowicie w ręku saskiego pierwszego ministra Henryka Briihla. Właśnie wtedy oficjalna dyplomacja Rzeczypospolitej wegetowała tylko, ograniczając się do funkcji ceremonialnych czy obsługiwania wąskiego wycinka stosunków międzynarodowych, tj. obszaru czarnomorskiego. Prosperowała natomiast prywatna dyplomacja magnacka.
W tych warunkach dyplomacja saska, jako dyplomacja władcy, powoli wypierała polską. Nie było to zjawisko odosobnione w ówczesnej Europie. Podobny los spotkał dyplomację Hanoweru w dobie unii personalnej z Anglią. Było chyba zresztą regułą, że w wypadku powiązania osobą władcy dwu krajów, faworyzował on dyplomację jednego z nich. Powodowały to w niemałym stopniu względy praktyczne. Trudno było jednemu monarsze kierować dwoma niezależnymi od siebie pionami służby dyplomatycznej, które w pewnych okolicznościach mogły nawet ze sobą rywalizować. Wiązał się z tym także istotny problem środków finansowych, szczególnie gdy wraz z ustalaniem się nowych form szybko wzrastały koszta utrzymania dyplomacji. Nic więc dziwnego, że właśnie na tym odcinku unia polsko-saska przybrała charakter unii realnej, mimo wszelkich zastrzeżeń zgłaszanych przez Rzeczpospolitą.
Pod względem formalnym nie zmieniły się w Polsce uprawnienia znanych z poprzednich okresów ośrodków dyspozycyjnych. Dotyczyło to przede wszystkim monarchy, którego samodzielność w tym zakresie została właśnie silnie ograniczona przez sejmy za Jana III. Zgodnie z tymi zastrzeżeniami August II zobowiązał się przy obejmowaniu władzy: „posłów w legacyjach do postronnych narodów i państw posyłać nie będziemy tylko szlachtę bene possessionatos obojga narodów ex ordinibus sena-torio et eąuestri, którym instrukcje inter senatus consulta pisać i na sejmie czytać pieczętarze nasi powinni będą. A powróciwszy z funkcyj swoich relacyje na sejmach in scripto oddawać, i od postronnych narodów poselstwa na sejmie in praesentia omnium ordinum ekspedyjowane być mają, co ma być w metrykach fideliter inferowano, i wszystko na rekwizycyją stanów Rzpltej posłowie poprzysiąc powinni będą, jako nic nad instrukcyją z kancellaryj daną nie domyślili się i nie pozwolili sobie traktować z pany postronnymi, do których w poselstwie wyprawieni byli”. Dalsze zobowiązania obejmowały wysyłanie tylko osób świeckich w poselstwach do papieża, powoływanie na sekretarzy poselstw wyłącznie szlachty posesjonatów, wreszcie zatrudnienie metrykanta koronnego (wyłącznie szlachcica), który otrzymywałby ze skarbu królewskiego 500 złp. rocznie1.
Monarcha byłby więc silnie podporządkowany dyrektywom senatu, który miał wspólnie z kanclerzami przygotowywać instrukcje, oraz sejmu, który by te instrukcje kontrolował, a później odbierał sprawozdania od posłów. Także przyjmowanie poselstw zagranicznych miało się odbywać w obecności obu izb sejmowych. Podobne zobowiązania musiał także przyjąć w swych paktach konwentach August III. Doświadczenia poprzedniego panowania spowodowały wprowadzenie uzupełniającej klauzuli, że wprawdzie poselstwa powinny być wysyłane za zgodą sejmu, jednak „salvis extraordinariis in urgenti necessitate casibus, na ten czas non expectatis comitiis, expedire wolno nam będzie za zdaniem przytomnej Rady”2. W razie konieczności wystarczyłaby więc zgoda obecnych przy królu senatorów. Jakkolwiek chodziło o sytuację wyjątkową,
389
Volumina legum, t. VI, Warszawa 1739 s. 16- 17.
• Ib. s. 303 - 304.