się, oraz i manifestował przeciw im. p. Poznańskiemu, który nie pamiętając na surowość sądu Boskiego, ani na przyjaźń sąmsiedzką, ważył się vi violenti modo, wdzierać się do sukcesji kamienice, antę nazwanej, która jest sub signo sancti Bartholomaei, kupiona u naturalnych sukcesorów Górskich, otrzymawszy cesją prawa wzwyż pomieniony protestans, tam tedy p. Poznański, wyciągnąwszy na koszta p. Ulanow-skiego niemałe, musiał mu dać złotych sześćdziesiąt za ugodą przyjaciół wizją i taksę tejże samej kamienice, gdzie musiał ten protestans drugi raz płacić p. Poznańskiemu, chociażby nie należało było, a do tego, że wiedział p. Poznański, że ten p. Stanisław Ulanowski nie miał papierów doskonałych, tylko od samych naturalnych sukcesorów. A co większa, że ten pan Poznański kontentując się tymi pieniędzmi, musiał znowu p. Stanisław Ulanowski de noviter prawa nabywać od niego, którego tenże kwitował i ręką swoją potwierdził, a to czyniąc na większą ruinę i zniszczenie. To jest płynący do Gdańska j. p. Poznański wstąpił do Płocka, poddawał tam w konwencie u ojców Dominikanów, mówiący, że macie wszm. państwo teraz noviter sukcesora wyderkafowego, w kamienicy osiadłego, tam tedy ojcowie Dominikani poniekąd temu wierzyli, poniekąd nie im. p. Poznańskiemu. Powracając nazad do Góry ze Gdańska, wstąpił znowu do tych ojców Dominikanów płockich, mówiący, że wm państwo nie dbacie, że macie tam pewną sumę na tej kamienicy i na szpiklerzu jakimści, na to ma pewne dokumenta tenże protestans i pro testimonio ma Leyzera Opatowskiego, arendarza teraźniejszego kaźmierskiego, który zeznawał przy całym magistracie kaźmierskim, który p. Poznański nie dał pokoju ojcom Dominikanom w Płocku, chociaż go nikt o to nie prosił, a to wszystko na zdradę całemu miastu i starostwu. W prędkim tedy czasie ojcowie Dominikani z Płocka przyjechali tu, do Kazimierza, dowiadując się u p. wójta i u p. burmistrza o tym wyderkafie, którzy powiedzieli, że o tym nie wiemy.
53