254
Gdzie? Gdzie żyją? Do życia w ziemi pomaca jej kształt eiafc wałeczkowaty. Czem się żywi? Zgniłemi cząstkami roślin. Kiedy -widziałeś dżdżownicę? Kiedy zwykle wyłażą ee ziemi? (Po deszczu) A teraz w zimie wyłażą dżdżownice? Na zimę włażą głębiej do ziemi bo tam mają cieplej. Które zwierzęta zjadają dżdżownice? (Kret, jeż ptaki, żaby, ryby).
Wycieczka na rynek miasta, a następnie omówieni* wycieczki w klasie. Pnzytem zwrócić uwagę dzieci na kształi rynku, urządzenie, bruk, chodniki dla pieszych, sposób wymijania si^ ludzi na chodnikach i gościńcach (prawą stroną chodzić i jezdzić).
W około domy i kamienice ze sklepami. Z rynku rozchodzą sir idice we wszystkie strony miasta. Rynek jest w samym środku miasta. Na rynku stoi zwykle ratusz z wieżą, na której jest wielki zegar. W ratuszu zbierają się obywatele i radzą nad dobrem i porządkiem w mieście.
Na rynku, albo obok niego, stoi kościół, także z wieżą. Na niej wiszą dzwony, zwołujące chrześcijan na nabożeństwa. Obok kościoła jest plebanja, jak i na wsi. W rynku, albo przy większej ulicy, znajduje się urząd pocztowy ze skrzynką pocztową. Jak się nazywają mieszkańcy miasta? — a mieszkańcy wsi? Ozem się trudnią mieszkańcy miasta? Handlem, przemysłem, rzemiosłami, a także i rolnictwem, ale mniej. Mieszkają też w mieście różni unzędniey. A czem się trudnią mieszkańcy wsi? Jacy rzemieślnicy mieszkają w mieście? Krawcy, szewcy, kapelusznicy, stolarze, ślusarze, kominiarze, piekarze i t. d.
Kiedy jest naj większy ruch w mieście? Podczas targu i jarmarku. Kto to przyjeżdża do miasta na jarmark? Z czem? Co robią z terni rzeczami? Kto kupuje od nich te rzeczy? Co kupują za otrzymane pieniądize? W których sklepach kupują ubrania, sukna, chustki i inne materje? Gdzie cukier, isól, kawę i herbatę? Co jeszcze kupują na mieście i w których sklepach? Dzieci wymieniają większe sklepy w danem mieście.
Powiastka. Roztropny I g n a ś. Igoaś pojechał raz z ojcem do miasta na jarmark. Gdy przybyli do miasta, najpierw7 zajechał ojciec do domu zajezdnego. Tam wyprzągnął konie od wozu i dał im siana. Ignaś z matką poszedł na rynek po sprawunek. — Im bliżej byli rynku, tem większy ruch panował na ulicy. Ignaś był pierwiszy raz w mieście i dlatego przypatrywał się wszystkiemu z wielką ciekawością i dziwował sę, że w mieście taki wielki ruch, tyle ludzi wchodzi i wychodzi z miasta. Jedni wchodzą do sklepu, diudzy wychodzą.
Przypatrywał się dalej z ciekawością wielkim domom, całkiem innym, aniżeli te, które codzień oglądał na wsi. Niektóre z nich, były to kamienice murowane na kilka pięter. W tych kamienicach było dużo sklepów z wielkiemi oknami, za któremi leżało na pokaz wiele różnych rzeczy. (Tu sklep z pięknemi ubraniami, tu znowu za wystawą pełno zabawek dla dzieci, lalek, koników, pajaców, piłek i t. p. Tu pełno noży, scyzoryków, nożyczek, naczyń żelaznych, tu sklep z mąką, kaszą, cukrem, cukierkami i t. p. rzeczami do jedzenia). Na ulicach stało także dużo straganów. Pizy jednym z nich