img17301 djvu

148

Gdzie trzy boginie na twe pożytki Karmią owoce, kwiaty i kłosy.

Lecz kiedy roku podlejsza pora,

Za oddalonem słońcem nadbiegnie, Pocznie cię dziwić długość wieczora, Śnieg obnażone gałęzie zegnie.

Kiedy rozległe na sto mil lawy Same na siebie rzeki uścielą,

Wtenczas ku murom zbliż się Warszawy, Niech i stołeczni tobą się. dzielą.

Albo Lapońskie zaprzężesz renny,

Które cię w szybkiej przyślizną sani, Albo z odwagi chcąc być imienny,

W Mongolfiera nawiedź nas bani.

Korzystaj z Franków latania daru,

Im te wynaleść przystało dziwy, Mającym z siebie najmniej ciężaru — Wieszli początek ich osobliwy?

Pan, co przed wieki Olimpem władał, Liczne po świecie tworząc narody, Chemicznym one porządkiem składał,

Z ognia, powietrza, ziemi i wody.

^Jrzyszła więc kolej Franków zdziałania, Ci, gdy dwa pierwsze żywioły wzięli,

N lot, nie czekając reszty dodania,

Z rąk się swojego twórcy wymknęli.