26 I. Dziedzictwo filozofii
by w stanie to robić. Nie wystarczy to jednak zdezorientowanym tei-stom. którzy twierdzy iż znaleźli w darowanej ludziom przez Boga wolnej woli podstawę do zwolnienia Go z odpowiedzialności za wszelkie zło w święcie, który, jak zakładają, został przez Niego stworzony. Domagają się oni nie tylko tego, by ludzie rozporządzali niejednokrotnie wolnością czynienia tego, co postanowią, ale także, by same ich wybory były wolne. Ale jak powinniśmy to rozumieć? W ten sposób, iż wybory ludzkie nie dają się czasami wytłumaczyć przyczynowo? Czy raczej tak. iż ludzie nie zawsze mają powody, by podejmować takie postanowienia, jakie podejmują? Pierwszy z tych sądów należy uznać za wątpliwy: drugi może okazać się prawdą. Ale nawet jeśli oba są prawdziwe, jak to się ma do tego, o czym mówimy? Czy naprawdę chcemy wyprowadzić wniosek, iż ludzie są odpowiedzialnymi sprawcami swoich działań w lej mierze, w jakiej ich działania są niewytłumaczalne? Nasz teista może protestować, iż jest to parodiowanie jego stanowiska. Pragnie on przypisywać ludziom zdolność do samodeterminowania. Ale na czym miałaby polegać ta zdolność? Jeżeli nie oznacza ona, że ludzie czasami działają spontanicznie, czy. innymi słowy, że jest czasami kwestią przypadku, iż podejmują takie działania, jakie podejmują, nie oznacza ona niczego. Cóż to zresztą za odpowiedzialność, która staje się naszym udziałem z nadania przypadku? Można jedynie wyprowadzić stąd wniosek, że „teologiczne" pojęcie wolnej woli jest w najwyższym stopniu mętne.
Byłoby rzeczą interesującą rozważyć, czy takie niejasności wiążą się także z tym pojęciem wolnej woli. które jest wbudowfane w nasze codzienne sądy prawne i moralne, a także w afektywne postawy dumy i wstydu, wdzięczności i urazy, czci i oburzenia, które leżą u podstaw naszych sądów moralnych. Skłonny jestem sądzić, że tak jest wr istocie, i że w związku z tym nasze sądy moralne i prawne powinny zostać od owego pojęcia uwolnione. Jednocześnie wątpię, czy jest w mojej mocy wyrzec się owych postaw na rzecz ściśle naukowego podejścia do siebie samego i innych ludzi, i wątpię, czy życzyłbym sobie tego, nawet gdyby leżało to w mojej mocy. Sądzę tedy, iż są powody, dla których warto zachować mętne pojęcie wolnej woli. o tyle. o ile mity. które ono uruchamia, mają zbawienny wpływ'.
(7) W ostatnich czasach filozofowie głoszą, iż odkryli, żc filozofia hada ludzkie myślenie, i że klucz do badania ludzkiego myślenia leży w analizie sposobu posługiwania się językiem. Pierwszy z tych sądów jest zbyt ogólnikowy, by zasługiwał na uwagę, pomijając już fakt, iż istnieją metody badania ludzkiego myślenia, np. metody pojawiające się w sprawozdaniach z eksperymentów' psychologicznych; nie należą one do metod filozoficznych, choć nie ma powodów, by filozof, który zajmuje się np. mechanizmami percepcji, nie miał korzystać z ich wyników. Drugi sąd również wymaga uściślenia. Badanie języka ma wiele aspektów i nie każdy z nich ma jakieś bezsporne znaczenie dla filozofii. Na przykład nie jest jasne, jaki morał filozoficzny można wyprowadzić z filologii porównawczej albo ze śledzenia etymologii, choć w tym przypadku może być coś filozoficznie sugestywnego w różnych znaczeniach, jakie nadaje się w różnych językach. albo w różnych okresach czasu w tym samym języku, takim słowom jak „substancja" czy „przyczyna”. Niemniej jest prawdą, iż okazało się. że wiele tradycyjnych zagadnień filozofii wiąże się ściśle z problemami językowymi; np. zagadnienie tożsamości wewnętrznej z analizą sposobu posługiwania się nazwami własnymi i innymi terminami jednostkowymi, zagadnienie powszechników z wyjaśnieniem sposobu posługiwania się terminami ogólnymi, a zagadnienie prawdy z opisem asercji zdań oznajmujących. Istnieje również teza, że analizowanie sposobu posługiwania się słowami może być metodą odsłaniania natury tego. co owe słowa desygnują. Na przykład, jeśli potrafimy ustalić warunki, w jakich spełniona jest forma zdaniowa pamięta y", udzielimy odpowiedzi na pytanie, czym jest pamięć.
(8) Ze swej strony sądzę, że jeśli poszukuje się pojedynczej formuły. która charakteryzowałaby stadium, w jakim znajduje się obecnie filozofia, „badania nad świadectwami” stanowiłyby lepszy' wybór niż „badania nad językiem”. Badanie świadectw obejmuje bowiem badanie języka, gdyż po to, by ustalić, w jakim stopniu sądy jednego typu przemawiają na rzecz sądów innego typu. musimy wiedzieć, jak rozumiane są zdania, przez które owre sądy są, odpowiednio, wyrażane. W istocie, te dwa zabiegi idą ze sobą w' parze. Podobnie badanie natury' czegoś takiego jak pamięć poprzez analizę zdań, w których występują takie słowa jak „zapamiętywanie”, może być z równym po-