14 /. Dziedzictwo filozofii
czenie. by istniało cokolwiek innego niż indywidua. Można by sądzić, iż jest to kolejne potępienie bytów abstrakcyjnych, ale okazuje się. że tak nie jest. W tej wersji nominalizmu indywiduum nie musi wcale być czymś, co można wystarczająco odróżnić od innych przedmiotów tego samego rodzaju przy pomocy lokalizacji czasoprzestrzennej, który to wymóg stawia się konkretnym przedmiotom jednostkowym. Byt abstrakcyjny, taki jak barwa, jest tutaj uważany za indywiduum, jeśli funkcjonuje jako pojedynczy element w rozmaitych złożonych całościach. Wszyscy nominaliści zgodnie akceptują słynną zasadę Williama Ockhama, powszechnie znaną pod nazwą brzytwy Ockhama, która głosi, iż nie należy mnożyć bytów ponad potrzebę. Jeśli nie przeszkadza to im jednak zajmować różnych stanowisk co do lego, jakie byty są potrzebne, jest tak przede wszystkim dlatego, że różnią się nic tylko z racjonalistami, ale także ze sobą nawzajem, w' odpowiedziach na bardziej zasadnicze pytanie, co ową potrzebę konstytuuje.
Podejmowano rozmaite próby odparcia Platońskiego stanowiska w sprawie powszechników' przypisując mu to. co uważano za oczywisty błąd interpretowania terminów ogólnych jako nazw. Niezależnie od siły' tej argumentacji, wrydobywa ona istotnie na jawf, że zachodzi bliski związek między różnymi poglądami na względny status powszechni-ków i przedmiotów jednostkowych a rozmaitymi interpretacjami sposobu, w jaki posługujemy się terminami jednostkowymi i ogólnymi. Na przykład odrzucenie wspólnych jakości na rzecz relacji podobieństwa jest oczywistą pochodną tezy, że terminy ogólne zaczynamy rozumieć dzięki procedurze abstrakcji, prowadzącej do wyodrębniania różnych względów, pod którymi rzeczy są do siebie podobne. Innym przykładem jest oczywista analogia między tezą, iż rzeczy są wiązkami jakości, i przekonaniem, że terminy jednostkowe mogą zostać przekształcone w predykaty. Mówiąc ogólniej, realność przypisywana bytom abstrakcyjnym odegrała wedle jednych istotną, a wedle innych - fatalną rolę dla rozwoju adekwatnej teorii znaczenia. Idzie o to, w-- jaki sposób ciąg dźwńęków albo znaków pisanych skutecznie pełni rolę znaków czegoś innego niż one same. Naturalnie, nie jest to tylko kwestia ich budowy fizycznej. Sam fakt, iż pewien pisany znak ma taki-to-a-taki kształt i rozmiary, nic może wyjaśniać tego. iż jest on terminem jednostkowym czy ogólnym. To nie akustyczne jakości ciągu dźwięków same przez się decydują o tym. że tworzy on zdanie oznajmujące, którego wypowiedzenie może być prawdą lub fałszem. Jeżeli dźwięki i napisy nabierają charakteru słów i zdań, to jest tak dlatego, że są w taki sposób interpretowane. Na czym wszakże owa interpretacja polega? Prosta odpowiedź na to pytanie jest taka. że polega ona tym. iż skłaniają nas one do tego, byśmy skupili uwagę na tej bądź innej dziedzinie bytów abstrakcyjnych. Tak więc powiązanie liter „r”, „e" i „d” w- podanej kolejności staje się zapisem angielskiego słowa „red”, które użytkownikowi języka angielskiego przywodzi na myśl pojęcie czerwieni. Tę samą funkcję spełnia dla użytkownika języka francuskiego sekwencja liter „r”, „o”, „u”. ,.g” i ,.e”. Podobnie. przyjmuje się, że angielskie zdanie „Ali is lost save honour” („Wszystko stracone- oprócz hononTJ i francuskie zdanie „Toul est perdu fors 1’honneur” uzyskuje znaczenie, w tym przypadku to samo znaczenie, ponieważ jedno i drugie rozumiane jest w taki sposób, iż „wyraża” sąd, że wszystko jest stracone oprócz honoru. Takie pojęcia i sądy miałyby istnieć obiektywnie, niezależnie od tego. czy ktoś kiedykolwiek zwróci na nie uwagę. Na ich istnienie nie ma również żadnego wpływu to, czy rzeczywiście do czegoś się odnoszą, i czy są prawdziwe, czy fałszywe.
Teoria ta jest jeszcze bardziej dotkliwie narażona na zarzut tego samego rodzaju co ten. który rzecznicy zdroworozsądkowego ujęcia percepcji podnoszą wobec „teorii idei”. Można argumentować, że wstawianie abstrakcyjnych bytów między nasze wypowiedzi i przedmioty rzeczywiste, o których chcemy mówić, tworzy raczej barierę niż pomost. Wyjaśnienia znaczenia nie dostarczają nam również takie twierdzenia jak to, iż zdania oznaczają sądy: to tak. jakbyśmy chcieli dowiedzieć się czegoś o żywieniu i powiedziano by nam. że tym. co jemy. jest pokarm. Koncepcja kauzalna, w' której znaki są traktowane jako bodźce, wydaje się już bardziej płodna: ale podejmowane do tej pory próby powiązania znaczenia znaków' z okolicznościami ich wypowiadania i odpowiednim zachowaniem tych, którzy je interpretują, są dalekie od spełnienia tych obietnic. Być może powinniśmy przyjąć, iż jakieś pojęcie semantyczne, takie jak pojęcie „prawdy” czy „odniesienia”. jest pojęciem pierwotnym, ale zadowalającą teorię znaczenia nawet na takiej dogodnej podstawie trzeba dopiero zbudować.