rftóa mistyczna i nic masz róiv kr*™ u
róż. róża jest różą. jest jest ró' odtayŁ źe w pewnych wczesnych rękopisach Dec^A auaah/ Bernarda Morliacensjusza, dzieła. z którego *!' | czytem heksametr .jtat ram prfatha nomine. nom^\ tenenws", werset ten brzmiał: . jr/ar kom> prżnńia co zresztą jest bardziej spójne z całością wiersza, który „ o otrąconej Babilonii. Gdybym zatem natrafił na inną ^ wiersza Morliacensjusza, tytuł mógłby brzmieć lmi< kj (nabierając wydźwięku faszystowskiego). Zostało jednak v róty i rozumiem, jak trudno było zatamować niewyczeJil strumień konotacji, w jakie opływa to słowo. Przypuszczą chciałem otworzyć tytuł na tak wielką liczbę odczytał. ,1 wszystkie wydały się nieistotne, a tymczasem puściłem nieprzerwany korowód intetpretacji. Jednak tekst jest,j-jest, więc autor empiryczny musi zachować milczenie.
Istnieją jednak przypadki, w których autor empirycnjiJ prawo zareagować jak Czytelnik Modelowy. Z rozkoszą p I czytałem piękną książkę Roberta F. Fleissnera A Rosę był. Olher Name: A Śiin/ey ofUterary Flora from Shakesptm Eco (mam nadzieję, że Szekspir z dumą ujrzałby w nazwisko obok mojego),0. Opisując rozmaite związki pan 1 dzy moją różą a wszystkimi innymi różami ukwiecają? j literaturę światową, Fleissner usiłuje wykazać rzecz kl ciekawą: „Róża Eco pochodzi od róży Conan Doyle a »■ vemure of the Naval Treaty, a ta z kolei wiele zawdzią* nulości Cuffa do tego kwiatu w The Moonśtone". Nałóg.', czytam Willue Collinsa, lecz zupełnie sobie nie przypór*
(> nie przypominałem sobie także, pisząc moją powń o roślinnych upodobaniach Cuffa. Wydaje mi się. że f* CTył*łuh w**>»tkie dzieła Arthura Conan Doyle’a. ale *
lb,m C2yul irl 4
■e "** znaczenia; w mojej powieści jest)'
_
jawnych odniesień do Sherlocka Holmesa, że mój tekst może potwierdzać ten związek.
Ale chociaż jestem bardzo otwarty na takie pomysły, znajduję u Fleissnera przykład nadinterpretacji, kiedy usiłuje on wykazać, w jak dużym stopniu podziw Holmesa dla róż znajduje odbicie w moim Wilhelmie. Fleissner cytuje na-| stępujący ustęp z mojej książki:
Knszyna, (...) Napar z kory dobry na hemoroidy
Z niewiadomych przyczyn Fleissner opuszcza ..na hemo> roidy” [w tekście angielskim po przecinku]. Naprawdę nie sądzę, aby Czytelnik Modelowy namawiany był do potraktowania kruszyny jako aluzji do róży — w przeciwnym razie każda roślina oznaczałaby różę. tak jak dla Rossęttiego każdy ptak oznacza pelikana.
Jednakże jaką metodą autor empiryczny ma wykazać, że wolne skojarzenia semantyczne, które użyte przez niego słowa w jakiś sposób uprawniają, są błędne? Byłem zachwycony alegorycznymi znaczeniami, które jeden ze współautorów Na-ming the Rosę znalazł w takich imionach jak Umberto da Romans i Mikołaj z Morimondo1*. Umberto da Romans był postacią historyczną i pisał homilie dla kobiet. Zdaję sobie sprawę z pokusy, aby skojarzyć go sobie z Umberto (Eco). który pisze roman, lecz nawet gdyby autor wymyślił taki sztubacki kalambur, nie byłby on żadną pomocą w rozumieniu tekstu. Ciekawsza jest sprawa Mikołaja z Morimondo. Mój interpretator zwrócił uwagę, że mnich, który na końcu wypowiada słowa: „Biblioteka płonie!” w, tym samym uznając upadek opactwa jako mikrokos-mosu, nosi imię, które nasuwa skojarzenie ze „śmiercią świata .
W rzeczywistości ochrzciłem Mikołaja od nazwy znanego opactwa we włoskim Morimondo. założonego w 1136 roku
» IfcliA. » 139.