124 PROBLEMATYKA PHYSJS. BYTU I KOSMOSU
Zaś we fragmencie 20, co do którego nie ma pewności, czy można go przypisać Filolaosowi, który jednak z całą pewnością wyraża myśl pitagorejską, boga utożsamia się z siódemką. Nadto pisze Filon:
„Pitagorejczycy natomiast [liczbę siedem] przyrównywali do rządzącego wszystkimi rzeczami; ponieważ to. co nie rodzi ani nie jest zrodzone, trwa nieporuszone [...], to zaś, co jako jedyne ani nie porusza, ani nic jest poruszone, jest starodawnym panem i rządcą, i bardzo właściwie można powiedzieć, że liczba siedem jest jego obrazem. Moje słowa potwierdza także Filolaos. gdy mówi: «Jest rządcą i panem wszystkiego, bogiem, jednym, wiecznym, trwałym, nieruchomym, równym sobie samemu, różnym od innych (liczb)*”1.
„Słusznie Filolaos nazwał liczbę siedem «bez matki»: ona jedna bowiem ze swej natury- ani nie rodzi, ani nie jest zrodzona; to zaś. co nie rodzi ani nie jest zrodzone, jest nieruchome [...]. Takim zaś jest Bóg, jak to stwierdza tenże sam mistrz z Tarentu, który mówi tak: «Jest rządcą i panem wszystkiego, jednym, wiecznym, bogiem, trwałym, nieruchomym. równym sobie samemu*"2.
I
Wreszcie należy zwrócić uwagę na ten znamienny fakt: Filolaos, lak jak w ogóle wszyscy pitagorejczycy, nadal mówił o bogu i bogach także w tradycyjnym rozumieniu tych słów, to znaczy nie wiążąc ich z liczbą i nauką o liczbie. Bardziej logicznie i spójnie dopiero ncopi-tagorejczycy utożsamią bóstwo z jedynką, z której wywodzą się wszystkie liczby. Wydaje się jednak pewne, że pierwsi pitagorejczycy nie osiągnęli tego stadium udoskonalenia doktryny. Co więcej, pitagorejczycy mówią także o «demonach», które są duchami bez ciała; nie mówią jednak, jaka jest ich relacja do bogów' i lego, co boskie, ani też, jaka jest ich relacja do liczb.
2. Aporie dotyczące duszy’
Poza tym pitagorejczycy nie mówią, w jakiej relacji do liczb znajdują się nasze dusze. Przecież i nasze dusze, tak samo jak wszystkie inne rzeczy, powinny być liczbami. Zwróćmy jednak uwagę, po pierw sze, że jeśli bóstw?a mogą różnić się od innych rzeczy przez to, że utożsamiają się z pewnymi uprzywilejowanymi liczbami, lo nie może być tak samo z duszami, których jest bardzo wiele (wszyscy żyjący, bez żadnej różnicy, mają własną duszę, a ponadto jest jeszcze bardzo wiele dusz nie wcielonych, które czekają na to, żeby się wcielić, albo które zakończyły już cykl wrcieleń). Aby zachować indywidualność każdej duszy, należałoby każdą z nich utożsamić z inną liczbą (to zaś jest absurdalne), gdyby zaś wszystkie były jedną liczbą, wówczas nic można by odróżnić jednej duszy od innych.
Jeżeli Filolaos lub w' każdym razie niektórzy pitagorejczycy utożsamili duszę z harmonią elementów' cielesnych, to zrobili to albo popadając w sprzeczność z nauką o duszy-demonie, albo leż nieuchronnie stawiając duszę zmysłową obok duszy-demona. Nie tylko nie rozwiązywali przez to problemu, lecz jeszcze bardziej go komplikowali.
łych aporii nie da się przezwyciężyć, jak długo pozostaje się w kręgu pitagorejskiej filozofii liczby i w ogóle wf granicach filozofii physis. Aby takie trudności rozwiązać, filozofia będzie musiała wyjść właśnie poza horyzont physis. Żeby to jednak uczynić, będzie musiała poczekać na Platona i wraz z nim będzie musiała spełnić to, co on sam, posługując się pięknym obrazem, nazwie «drugim żeglowaniem^ będzie musiała odkryć lo, co ponadzmysłowfe.
Dicb-Kran/.. 44 B 20.
Tamże. 44 B 20.