90
Takie napady złości prawie zawsze zdarzają się w miejscach publicznych. Dzieci często tak szaleją, że trzeba je mocno przytrzymywać. Wtedy zwijają się z bólu i krzyczą, jakby je nabijano na pal, mimo że nikt ich wcale zbyt silnie nie ściska. Kiedy atak minie, zachowują się znowu całkowicie normalnie, są przyjacielskie i tak żwawe oraz żywiołowe jak przedtem. Te dzieci nauczyły się, że napady złości są bardzo skutecznym środkiem, aby otrzymać od dorosłych to, czego się chce.
Obojętnie, jakie są przyczyny - nie ma powodów, aby tyć w ciągłym strachu, że oto zaraz nastąpi wybuch złości. Na ich częstotliwość i intensywność można wpływać wszystkim, co robi się przed, w czasie i po takim wybuchu. Trening z dziećmi bardzo agresywnymi pokazał, że najbardziej korzystny czas, aby takie dzieci trenować, to chwile przed napadem. Wtedy można kształtować zachowanie danego dziecka i poddawać treningowi.
Co należy robić? - Zamknąć oczy i przeczekać
Obojętne, jakie są powody, dla których dochodzi do napadu złości, nie wolno tego tolerować; zachowanie dziecka jest nieodpowiednie i dlatego też nie będzie akceptowane.
Częstotliwość takich napadów zmniejsza się najszybciej przez to, że się je ignoruje. W ogóle nie ma sensu żadna rozmowa z dzieckiem w czasie napadu czy próba wytłumaczenia mu, że jego zachowanie jest nie w porządku lub że jest nieuzasadnione. Dziecko znajduje się właśnie w trakcie wybuchu swoich emocji i nie docierają do niego racjonalne argumenty. Dlatego też takich prób można sobie oszczędzić. Najczęściej również nie ma sensu rozmowa o tym wybuchu potem, jak już przeszedł - atak minął, dziecko znowu zachowuje się przyjaźnie, jest dostępne, otwarte i chętne do współ-
pracy. Wątpliwe, czy taka rozmowa zapobiegłaby kolejnemu napadowi.
Część rodziców i nauczycieli myśli, że jeśli będą mocno trzymali dziecko podczas napadu złości, to ten szybciej się skończy. Najczęściej jednak potęguje to jego wymiar. W przypadku nauczycieli zaobserwowaliśmy, że intensywność podobnych wybuchów podwaja się, jeśli próbują oni chwycić dziecko od tyłu. Dlatego też lepiej jest po prostu ignorować dziecko, które przechodzi właśnie atak. Wkroczyć należy dopiero wtedy, kiedy niszczy jakieś cenne rzeczy albo wyrządza krzywdę innym dzieciom. Jeżeli dotyka się dziecko, to tylko od przodu, żeby mógł być zachowany kontakt wzrokowy.
Mimo wielokrotnych ostrzeżeń Marcel nie przestaje prowokować swojego starszego brata. Przy trzecim ostrzeżeniu musi iść do łóżka. Chociaż o tym wiedział, to i tak nie był w stanie się kontrolować. Teraz jest wyprowadzany z pokoju. W sypialni rzuca się na podłogę, krzyczy i odmawia pójścia do łóżka - chce spędzić noc na podłodze. Jego mama nie przyjmuje do wiadomości tego, co chłopiec mówi, i po prostu opuszcza pokój. Być może syn spędził na podłodze nawet godzinę, ale już po dwóch - kiedy jego matka zagląda do pokoju - ubrany w piżamę śpi głębokim snem w swoim łóżku. Wyraz twarzy chłopca złagodniał i wygląda na to, że śnią mu się takie rzeczy, które nie doprowadzają go do szału.
Zignorowanie napadu złości wymaga niemało wysiłku. Gdy warunki na to pozwalają, najkorzystniej byłoby po prostu wyjść. Jeżeli jest się właśnie w trakcie jakiejś rozmowy, należy ją kontynuować albo mówić głośno do siebie. Skoro celem takiego wybuchu ma być przede wszystkim przyciągnięcie uwagi osoby dorosłej, to dziecko będzie podążało za nią również do innych pomieszczeń. W przeciwnym wypadku