mu dobre powody. Mówienie o czymś takim może przyczynić się do rozbicia rodziny. Wiem to z własnego doświadczenia. Publikacja moich wspomnień me spodobała się, delikatnie mówiąc, niektórym moim krewnym. Ich zdaniem, pisząc o nadużywaniu siły przez mojego ojca, naraziłem na szwank reputację rodziny.
Przemilczanie tych spraw jest jednak równoznaczne z ukrywaniem ich lub, co gorsze, zbyt łatwym puszczaniem w niepamięć. Niektórzy młodzi ludzie dochodzą do siebie po aktach fizycznej przemocy, której doświadczyli w domu, ale u wielu powstałe w jej wyniku urazy są nieodwracalne, tak jak to się może stać ze zwierzętami.
Doświadczenia, które zdobyłem, układając konie przed publicznością, przekonały mnie o istnieniu związku między okrucieństwem wobec zwierząt i okrucieństwem w stosunku do ludzi. Przeciwstawianie się pierwszemu nieuchronnie prowadzi do postawienia trudnych pytań na temat drugiego.
Robię co w mojej mocy, by zwalczać przemoc. Charakterystyczne jest to, że moje występy przynoszą także korzyść, w ten lub inny sposób, różnym organizacjom charytatywnym. Z przyjemnością informuję, że w samym roku 1998 podczas tych pokazów zebrano 655 000 dolarów na cele, które przyczynią się do poprawy życia koni i ludzi związanych z końmi.
Słuszność tezy, że brutalność jako metoda nie sprawdza się wcale lepiej wobec koni niz wobec ludzi, znalazła swoje potwierdzenie podczas naszego tournee po Wielkiej Brytanii w roku 1996. Pierwszy postój mieliśmy w Essex, gdzie spotkałem niezwykłą dziewczynkę.
Podeszła do mnie kobieta i powiedziała, że przyprowadziła moją największą wielbicielkę, po czym pochyliła się i podniosła dziecko, opierając je sobie na biodrze.