150 homo sacer
dwór, gdzie stają się nierozłączni. Później pojawia się r#otyw, którego nie mogło zabraknąć - spotkanie z byłą żoną i ukaranie kobiety. Ważne jednak jest to, że w końcu powrót Biscla-vreta do ludzkiej postaci ma miejsce na łożu władcy.
Pokrewieństwo tyrana i człowieka-wiłka można odnaleźć również w Państwie Platona (565d), w którym przeistoczenie się protektora w tyrana jest zestawione z arkadyjskim mitem
0 Zeusie Lykejskim: „Więc jaki jest początek przemiany przywódcy w dyktatora? Czy nie jasna rzecz, że to zachodzi wtedy, gdy przywódca zacznie postępować tak, jak w tej bajce, którą opowiadają w Arkadii koło świątyni Zeusa Lykejskie-go?[...] Ze kto skosztował ludzkich wnętrzności, które się wyjątkowo zmieszały pomiędzy wnętrzności innych ofiar, ten musi stać się wilkiem. [...] Więc czy nie tak samo i każdy przywódca ludu, któremu lud bezwględnie ufa, jeżeli się powstrzyma od krwi bratniej [...] cóż takiemu potem zostaje innego jak albo zginąć z ręki wrogów, albo sięgnąć po dyktaturę
1 stać się z człowieka wilkiem?”12.
6.3 Nadszedł moment, by odczytać da capo cały mit o założeniu nowoczesnego państwa, od Hobbesa po Rousseau. W rzeczywistości stan natury jest stanem wyjątkowym, w którym państwo jawi się przez chwilę (która jest zarazem chronologicznym interwałem i bezczaso-wym momentem) tanąuam dissoluta. Założenie państwa nie jest zatem wydarzeniem, które dokonało się raz na zawsze in illo tempore, ale cały czas się wydarza w państwie obywatelskim pod postacią suwerennej decyzji. Ta odnosi się bezpośrednio do życia (a nie do wolnej woli) obywateli, które tym sposobem jawi się jako pierwotny element polityczny, Urphanomenon polityki: życie to nie jest jednak po prostu reprodukcyjnym życiem naturalnym, dzoe Greków, ani bios, czyli formą życia obda-
12 Platon, Państwo, 565d-566a; przeł. W. Witwicki.
rzonego pewną jakością; jest ono raczej nagim życiem właściwym dla homo sacer i wargus, strefą nierozróżnial-ności i ciągłego przechodzenia między człowiekiem i dzikim zwierzęciem, naturą i kulturą.
Z tej racji teza sformułowana pod koniec pierwszej części książki na płaszczyźnie logiczno-formalnej, głosząca, że pierwotną relacją prawno-polityczną jest wyrzucenie, nie jest tylko tezą na temat formalnej struktury suwerenności, ale ma charakter istotowy, bowiem tym, co wyrzucenie spaja, jest nagie życie i suwerenna władza. Należy bezwarunkowo zerwać ze wszystkimi przedstawieniami pierwotnego aktu politycznego jako umowy lub konwencji, która miałaby wyznaczać w sposób punktowy i dokładnie określony przejście od natury do Państwa. Istnieje bowiem o wiele bardziej złożona strefa nierozróż-nialności między nomos i physis, w której państwowa więź, mająca postać wyrzucenia, jest już zawsze nie--państwowością i pseudonaturą, a natura już zawsze prezentuje się jako nomos i stan wyjątkowy. Owo błędne rozumienie hobbesowskiego mitologemu jako umowy, a nie wyrzucenia skazywało demokrację na niemoc za każdym razem, kiedy chodziło o stawienie czoła problemowi suwerennej władzy, a zarazem, w czasach nowoczesnych czyniło ją istotowo niezdolną do pomyślenia polityki naprawdę nie-państwowej.
Relacja porzucenia jest bowiem tak niejasna, że nic nie jest trudniejsze niż zerwanie z nią. Wyrzucenie jest zasadniczo władzą przywrócenia czegoś samemu sobie, czyli władzą utrzymywania się w relacji z uprzednio założonym nie-odniesieniem. To, co zostało objęte wyrzuceniem (skazane na banicję [in bando]), jest przywrócone własnej odrębności, a zarazem jest zdane na łaskę [in bando] tego, kto porzuca, jest jednocześnie wyłączone i włączone, zwolnione i schwytane. Wieloletni spór