27992 IMG46 (3)

27992 IMG46 (3)



30 Danuta Waloszek

i jasno; nabywają czynności intelektualne, które stosują w poznawaniu i rozumieniu podczas gdy poznawanie to rozumienie, a każde poznawanie jest czynnością intelektualna umysłową; grupuje obiekty w sensowny sposób (klasyfikuje), podczas gdy każde grupowanie ma jakiś sens dla działającego, nie każde jednak grupowanie jest tworzeniem klas, czyli klasyfikacją, formułuje uogólniania typu: to do tego pasuje, te obiekty są podobne -nie są typem wnioskowania, ale jedynie rodzajem; jest sprawne fizyczne lub sprawne na woje możliwości jeżeli jest dzieckiem mniej sprawnym ruchowo - błędne koło, brak logiki; potrafi wymienić zmiany zachodzące w życiu zwierząt, roślin w kolejnych porach roku - co wymaga znajomości biologii, ekologii, zoologii; do anachronicznych należy zapis o rysowaniu szlaczków; c) niejasności, np.: wspomaganie rozwoju intelektualnego dzieci wraz z edukacją matematyczną a przez uszczegółowienia wskazuje uwstecznienie do pomysłów matematyki już w przedszkolu jako elementów dydaktyki, bazującej na programie dla przedszkola socjalistycznego; potrafi uważnie patrzeć (organizuje pole spostrzeżeniowe) aby rozpoznać i zapamiętać to. co jest przedstawione na obrazkach', dysponuje sprawnością rąk oraz współpraca (!) ręki i oka potrzebna do rysowania, wycinania i nauki pisania; włączają rodziców do wspierania osiągnięć rozwojowych dzieci... W imię jakiej konieczności wprowadzono nową podstawę zamiast poprawić/przekształcić/uzupełnić poprzednią? W imięjakiej wyższej konieczności postawiono takie zadania do wykonania dziecku, które ma prawo do wolniejszego tempa rozwoju, zróżnicowania czasu nabywania różnych funkcji? Jak można stawiać dziecku wymagania, których ono nie jest w stanie spełnić? W imię jakiej to wyższej konieczności dzieci narażane są na niepowodzenia, straty, na budowanie w nich poczucia bycia gorszym, na wdrukowywanie im kompleksów, co z kolei, jak przekonuje E. Erikson, przekłada się na poczucie klęski?

3. W wytycznych organizacyjnych, ujętych w końcowym fragmencie podstawy (Zadania przedszkola. Uwagi o realizacji) autorzy dzielą czas pobytu dziecka w instytucji na piąte części całości, co na spotkaniach uzasadniane było ochroną dzieci przed dydaktyzacją czasu ich aktywności. Uważna analiza pokazuje, że aktywnością dzieci zarządza nauczyciel (realizuje edukację podporządkowującą dziecko, adaptacyjną), bowiem na to, co naprawdę pozw ala dziecku uczyć się, a więc zabawę, pozostawia się jedną piątą całości czasu. Nie rozumiem powodów, dla których czas ten został limitowany, głównie w kontekście treści podstawy, które mogą być urzeczywistnione właśnie w toku zabawy i dla zabawy (co najmniej cztery cele wskazane w preambule do niej się odnoszą).

Ścisła kategoryzacja czasu i rodzaju aktywności dzieci i nauczyciela uwstecznia edukację przez marginalizację zabawy, o której powrót, jako najważniejszego rodzaju aktywności, wrodzonej potrzeby, imperatywu rozwojowo-edukacyjnego „walczyliśmy” od dawna i do obecności której przygotowuję także studentów pedagogiki1. W imięjakiej wyższej konieczności wprowadzane zostały zakłócenia w przebiegu aktywności dzieci, ich rozwojowej potrzeby „wybawienia się?” W imięjakiej konieczności pozbawiono dzieci naturalnej przestrzeni i czasu do rozpoznawania siebie, do stopniowego poznawania własnej mocy, preferencji i uczenia się odpowiedzialności za działanie? Gdzie, jak nie w zabawie, dziecko uczj się najpełniej i najskuteczniej opanowywania emocji, przewidywania skutków zachowań, mechanizmów społecznych?

Ten krótki przegląd wybranych obszarów zmiany na tle oczekiwań pokazuje, iż ogólnie nie ma wyraźnie i jasno zdefiniowanego argumentu za jej akceptacją. W każdej niemalże sterze: poprawności metodologicznej, oczekiwań społecznych i indywidualnych, zamiast uporządkowania wprowadzono zakłócenia. Najszersze zagrożenia dostrzegam w braku argumentów na rzecz zmiany programowej.

Niepokoje pedagoga

Proponowane zmiany, mimo ich przegłosowania przez sejm, wprowadzone zostaną w roku szkolnym 2009/2010. Może do tego czasu środowisku nauczycieli i rodziców uda się doprowadzić do ich modyfikacji czy nawet odstąpienia. Jeśli zamiar ten powiódłby się, to niewątpliwie byłoby to z korzyścią dla dzieci.

Czy tak stać się może? Obawiam się, że nie szybko, głównie z powodu specyficznie pa-triarchainego stosunku społeczeństwa do dzieci2. Nie w deklaracjach, ale w zachowaniach na co dzień. Tendencje do panowania, do zawłaszczania dzieckiem, chęci zarządzania jego naturą, mimo zapisów prawa, są dość wyraźnie w Polsce i uwidocznione w niektórych wskaźnikach: ponad 75% społeczeństwa akceptuje klapsy, poszturchiwania, ciągnięcie za ucho czy dawanie szmatą przez łeb, jak to określił jeden z prominentnych dziś polityków. Kary cielesne nie wywołują także sprzeciwu urzędników ministerstwa edukacji, a autor książki Wychowanie do posłuszeństwa (wydanej w Międzynarodowym Roku Rodziny 1994), w której przekonuje, że współdziałanie z dzieckiem posłusznym jest łatwiejsze i bardziej satysfakcjonujące, (...) posłuszeństwo jest drogą duchowego wzrostu człowieka oraz źródłem ładu i harmonii w wolnym społeczeństwie (...). Dobrze wyważony klaps przy tym ma tę właściwość, że powoduje przynajmniej częściowe rozładowanie napięcia. Kary fizyczne, takie jak popularny klaps, potrząśnięcie dzieckiem, dotkliwe pociągnięcie za rękę, przykry uścisk czy tak zwane lanie (...) muszą być wykonywane ze zwróceniem szczególnej uwagi na niebezpieczeństwo urazów3, jest do dzisiaj pracownikiem ministerstwa. W parlamencie dyskusyjny okazuje się projekt zakazu stosowania kar wobec dziecka. Nauczyciele niechętnie współorganizują sytuacje z dziećmi, wymagające poszanowania ich zdania i propozycji, co argumentują brakiem czasu na realizację programu, oczekiwaniami rodziców i nauczycieli w szkole. Dziecko jest zakładnikiem niemocy dorosłych w zakresach, w których od nich zależy. Ustawicznie lokowane jest w roli statysty, na pozycji przedmiotu do przestawiania4.

Patriarchalny stosunek do dziecka nakazuje mu posłuszeństwo wobec dorosłych, bezdyskusyjne uleganie i podporządkowanie5. Taki styl wychowania realizowany jest też przez większość rodziców (wystarczy prześledzić działalność wychowawczą supermani

1

a Na podstawie jej bezdyskusyjnych wartości wprowadzono jej elementy do organizacji edukacji zintegrowanej szkoły podstawowej.

2

   Przykładem może być także opór wyznawców Starego Testamentu zamieszkujących wiele rejonów Stanów Zjednoczonych przed ratyfikacją Konwencji o Prawach Dzieci.

3

   S. Sławiński, Wychowanie do posłuszeństwa. Warszawa 1994. s. 40 i n., 112. Wskaźniki stosowania kar fizycznych, zgody na ich wymierzanie wzrosły już do poziomu 85% - dane podane w programie telewizyjnym pt. Nasze dzieci z dnia 7 maja 2006.

4

11 Jest tak, chociaż nie znam przedszkola, które nie głosiłoby prawa dziecka do podmiotowości. Reforma także bazuje na tym haśle. Może zmienić należałoby sens podmiotowości?

5

Na zadane przez studenta pedagogiki pytanie o to, jaki dziecko ma obowiązki, zdecydowana większość dzieci (4-12-letnich) odpowiada, że być grzecznym, słuchać się rodziców, nie dyskutować, me wymądrzać się, być wdzięcznym za dostatek, dobrze się uczyć.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IMG41 (3) 20 Danuta Waloszek Zmiana tak rozumiana może być analizowana dwojako: a) w postaci trwani
IMG43 (3) 24 Danuta Waloszek pozorowania ważności, braku wyrazistości intencji, sensu. Pani Ministe
IMG48 (3) 34 Danuta Waloszek change (as a process) and obtaining real eflcct is through I) the reas
IMG42 (3) 22    Danuta Waloszek W całej tej sprawie dziwić może fakt ignorowania gło
IMG44 (3) 26 Danuta Waloszek Brak jasności celu i rodzaju* wprowadzonej zmiany spowodował opór środ
12819 IMG59 (4) 30 tiayaenWhtb su i energii. Studenci uczestniczący w zajęciach, które prowadziłem
IMG!15 (5) Kora mózgu •    najbardziej uszkodzone są czynności ruchowe, które mają

więcej podobnych podstron