Paryż, drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia 1908
Powinien Pan wiedzieć, drogi Panie Kappus, jak uradował mnie ten piękny list od Pana. W ieści, jakie mi Pan przekazuje, wreszcie realne i wyraźne, wydaja mi się dobre i im dłużej się nad tym zastanawiałem, tym bardziej czułem, że to w rzeczy samej dobre wiadomości. Chciałem o tym Panu napisać właściwie na Wigilię; ale przy pracy, która zajmuje mnie tej zimy nieprzerwanie, to stare święto nadeszło tak szybko, że ledwo
miafcm czas poczynić najniezbędniejsze przygotowania, a jeszcze mniej, by pisać. Myślałem jednak często o Panu w te świąteczne dni i wyobrażałem sobie, jak achy musi Pan być w swoim samotnym forde wśród opustoszałych gór, nad którymi przewalają się owe wielkie wiatry południowe, jakby chciały je połknąć w dużych kawałkach.
Ogromna musi być cisza, w której jest miejsce na takie odgłosy i poruszenia, i kiedy się pomyśli, że do tego dochodzi jeszcze i współbrzmi z tym wszystkim obecność oddalonego morza, może jako najgłębszy ton w tej prehistorycznej harmonii, to można Panu tylko życzyć, by ufnie i cierpliwie dał Pan pracować nad sobą świetnej samotności, której nie będzie można już wykreślić z Pańskiego