82
proszę pana, jak cierń. Na tym polega sprzeczność, która może być brzemienna w tragiczne skutki.
BARON Na przykład?
OŃEK Pan się jeszcze pyta? (rozgląda się i zniża głos) A trucie?
BARON Trucie...
ONEK Sam mi pan powiedział, że on nas truje.
BARON To był tylko wniosek, który wyprowadziłem z pań-j skiego założenia. Konstrukcja logiczna. Zresztą widział łem, że zjadł pan już dzisiaj śniadanie.
ONEK Zjadłem, bo jeść trzeba. W gardle mi stawała ta trucizna.
BARON Nie mamy dowodów.
ONEK Nawet jeżeli nie truje, to truć może. Albo zrobi co innego. Podpali, zamorduje we śnie... Czy ja wiem zresztą, co mu przyjdzie do głowy... Pan miał rację, wszystkie-, go się można po nim spodziewać. ,
BARON Co więc pan proponuje?
OneTc odkłada kij i bierze Barona pod rękę, jakby natręctwo fizyczne miało wzmocnić jego argumenty. Przechadza się z Baronem po scenie, gestykulując wolną ręką. ONEK Musimy go obłaskawić. Sprawić, żeby zapomniał
0 swoim kalectwie, przywrócić go społeczeństwu. Wtedy nie będzie miał do nas urazy. Tak, jak teraz rzeczy stoją, ryzykujemy, że obróci się przeciwko nam, nie dzisiaj, to jutro. To jest niebezpieczny element, proszę pana, to siła destrukcyjna, która może się wyładować w każdej chwili.
1 wtedy co? Zniszczenie, zagłada, rozpasanie negatywnych emocji. Oczywiście, jeżeli temu nie zapobiegniemy.
BARON Ale w jaki sposób?
ONEK Musimy tak postępować, żeby poczuł się równy. Zawsze byłem demokratą i pod tym względem moje przekonania zgadzają się z profilaktyką społeczną, ideologia z .pragmatyką. Dać mu do zrozumienia, że uważamy go za równego sobie, że nie ma żadnej różnicy między nim a nami...
BARON A garb?
ONEK Jaki garb?
BARON Przecież on jest garbaty, zapomniał pan o garbie? ONEK Garb nie ma żadnego znaczenia. Nie ma żadnego garbu.
Baron uwalnia się od Onkowego ramienia.
BARON To jest pańskie zdanie, całkiem nowe i zresztą podlegające dyskusji. Ale czy on również będzie tego zdania?
ONEK Jeżeli da mu się przykład z góry... g
BARON Wątpię, czy nawet wtedy zrezygnuje z własnego zdania na swój własny temat. Mieć własne zdanie, a zwłaszcza o sobie, to przywilej demokratyczny.
ONEK Sądzi pan, że będzie się upierał przy swoim? Że jest garbaty? Nawet kiedy mu powiemy, że nie jest? .
BARON Z całą pewnością. Jako garbaty i nieprosty ma większe szanse niż jako prosty, a jednak garbaty.
ONEK Większe szanse czego?
BARON Żeby być sobą.
ONEK Niewdzięcznik.
BARON Ja widzę tylko jedno wyjście.
ONEK Nie ma żadnego wyjścia.
BARON Nie udawać, że nie jest garbaty. Przeciwnie, podkreślać ten fakt na każdym kroku. Ale uczynić''# tego faktu cnotę, zaletę, powód do . dumy. Przekonać go, że garb jest arcydziełem natury, a garbaci najpiękniejsi na świecie. Że to my jesteśmy przy nim upośledzeni, niedorozwinięci, brzydcy... Pod każdym względem gorsi' od niego, ponieważ pozbawieni garbu; Anormalni...
ONEK Jak to! Przecież on jest garbaty!
BARON Przecież tłumaczę panu, że to jest jedyny sposób, żeby zażegnać jego wrogość, której się pan tak obawia. Zamiast zawiści wobec nas zrodzi się w nim pobłażliwość. Wprawdzie będzie nas traktował z wyższością, ale za to bez nienawiści. Będzie nas lekceważył, ale nie będzie nam szkodził.
ONEK Nigdy się na to nie zgodzę! Garbaty ma być lepszy ode mnie?!
BARON Proszę bardzo. Jeżeli woli pan być otruty, podpalony lub zamordowany we śnie... Ja tylko przedstawiam panu alternatywy.
Na ganku ukazuje się Garbus. Niesie list i gazetę.
GARBUS Poczta do pana mecenasa.
Onek odbiera list. Rozrywa kopertę. Garbus kładzie gazetę na stole i wychodzi. (Wchodzi do domu.) Przeglądnąwszy list pobieżnie, Onek kieruje się ku domowi.
BARON A nasza parti a?