— Jak ja sobie dam radę? — łkała, a łzy spływały jej po policzkach. Drugi lekarz wyszedł zc swojego gabinetu i zaczął Ją pocieszać Klepał ją po plecach, a doktor Stoke położył Jej na kolanach paczkę lawendowych chusteczek higienicznych.
—Ja już jestem wdową! — powtarzała.
Doktor Stoke najpierw dał mi szklankę wody i dwie ogromne tabletki do połknięcia, ale zaraz je zabrał.
— Lepiej nie. Zabieramy cię do szpitala. Mogą chcieć od razu operować... — Podniósł słuchawkę swojego czerwonego telefonu. Nie wyglądał jak prawdziwy lekarz, raczej jak lekarz z seriali telewizyjnych, pracujący w pogotowiu. Ja potrzebowałam teraz Jego pomocy, chociaż pewnie to matka by wolała znaleźć się na moim miejscu.
Palce nic bolał mnie już tak bardzo, odkąd zrobi! się żółtozielony. Bolało gorzej, kiedy był czerwony. AJc nic zamierzałam tego mówić doktorowi. Położyłam dłoti na kolanach. Palec był taki duży i obolały. Nie mogłam przestać myśleć o wrażeniu, jakie zrobił na Delii. Ale jeszcze lepsze będą wyrzuty sumienia Colette. Izrdwo zauważyłam anestezjologa dającego mi znieczulenie. Po prostu osunęłam się w niebyt widząc na koniec ludzi w zielonych ubraniach.
Nic straciłam palca. Lekarze usunęli zieloną warstwę i powiedzieli, źe z czasem się zagoi. Kiedy wróciłam do szkoły, zostałam przeniesiona do innej sypialni. Byłam tym strasznie zaszokowana. Dzieliłam teraz salę z plcrwszoklasistkami.
Colette nie wyszła mi na spotkanie. Trish czekała przy żelaznej bramie, by pomóc mi nieść torbę. Próbowałam jej ją wyrwać, ale była nieugięta. Nie spytałam jej o Colette.
Kiedy Trish otworzyła drzwi mojej nowej sypialni, od razu zauważyłam Colette. Była szczuplejsza. Bujała się na linie przy oknie Widziałam jej długie nogi okryte cytrynowymi spodenkami. Oszalałam. Puściła słę liny i z hukiem wylądowała na podłodze.
— Imponujące — orzekła wskazując na mój zabandażowany pa lec, który trzymałam wysoko w górze. I zaraz zacisnęła usta. — Widzę, że masz opiekuńczą pielęgniarkę. Szczęściara z ciebie! Chciałabym zostać i pogadać, ale muszę się uczyć do wiosennych egzaminów. Ty chyba zostaniesz z nich zwolniona, skoro jesteś półinwalidką... — Wychodząc trzasnęła drzwiami.
— Nie zwracaj na nią uwagi — odezwała się Trish. — Po prostu czuje się winna.
— Nic wydaje mi się.
— Colette zawsze szuka widowni, bez względu na to, czy ma coś do powiedzenia, czy nie.
— Ja na pewno nic zamierzam być jej widzem.
Chciałam, żeby Trish już sobie poszła. Czułam, że zaraz się rozpłaczę
Trish pchnęła mnie na łóżko.
— A teraz musisz odpocząć. Ja cię rozpakuję.
Położyłam się. a Trish zaczęła masować mi skronie. Patrzyłam na jej żóirawa skórę, która wyglądała jakby była zrobiona z plastiku.
— Żółty plastik — szepnęłam.
Trish odkręciła zimną wodę i zmoczyła mój zielony ręcznik.
— Musisz ochłonąć — powiedziała, kładąc mi go na głowic. — Pokaż mi, gdzie mam położyć twoje rzeczy — dodała otwierając moją torbę.
Powiesiła moje bluzki i mundurki, złożyła swetry i ustawiła mydło, szampon i talk przy misce. Przyniosła butelkę wody kolońskicj ze swojej szafki i wmasowała mi odrobinę na nadgarstki. Zapach ten przypomniał mi matkę. Słodki i duszący. Zrobiło mi się niedobrze. Może Colette już się więcej do mnie nie odezwie...
Na kominku wisiał obraz świętej Teresy. W sali stało tylko osiem łóżek. Kominek był czarny i wiało od niego chłodem.
— Colette nic przeprosiłaby cię w mojej obecności — powiedziała Trish wychodząc.
*
Siostra Carmcl weszła i cicho zamknęła drzwi za sobą.
— Main nadzieję, że nie będziesz się tu czuła samotnic. — Poklepała mnie po ramieniu. — Spróbuj wyciągnąć z tego jak najwięcej korzyści. Mieszkają tu miłe dziewczęta. Jestem pewna, że wszystko
końcu ułoży się pomyślnie.
Przeszła się po pokoju wycierając kurze i poprawiając krzesła, tyła taka nieśmiała, a ja nic wiedziałam, co jej powiedzieć. Jej czarny.