5 80 llCIiCUS/ / iriiiUr.k i
byty zależne, lecz także cały ich zbiór1(H. 'Ib ostatnie było kwestionowane przez Humea, zdaniem którego wystarczy wyjaśnienie każdego elementu zbioru przez jego najbliższą przyczynę, by cały zbiór (skończony lub nieskończony) uznać za wyjaśniony. Podobnie argumentował Russell, według którego z faktu, że każdy człowiek ma matkę, nie wynika, że ludzkość ma matkę. Zarzut ten jest jednak błędny, ponieważ racją istnienia zbioru bytów przygodnych nie może być żaden z jego ełementów, wtedy bowiem byty zależne musiałyby być przyczyną samych siebie, co jest nie-możłiwe. Jeśli zatem świat jest zbiorem by tów przygodnych, to jego racją musi być byt konieczny, nienależący do świata. Pytanie o rację świata nie dotyczy każdego bytu z osobna, lecz samej możliwości istnienia bytów przygodnych jako takich. To, że każdy człowiek ma matkę, nie wyjaśnia, dlaczego ludzie w ogóle istnieją, tak samo, jak znając przyczyny istnienia każdego elementu samochodu, nie wiemy, dlaczego istnieje samochód1 2.
Kartezjusz. Punktem wyjścia argumentów kosmologicznych może być także doświadczenie przygodności i skończoności własnego ja. Taką wersję znajdujemy w Medytacjach o pierwszejfilozofii (medytacja trzecia i odpowiedzi na zarzuty) oraz w Zasadach filozofii Kartezjusza, który miał nadzieję, że argumentacja ta będzie zrozumiała i akceptowalna dla tomistów3. Podstawą dowodów jest pojęcie rzeczywistości obiektywnej (esse obiectioum), oznaczające bytowość rzeczy przedstawionej przez ideę (o ile zawiera się ona w tej idei)4 5 oraz Boga jako najdoskonalszej substancji, pozbawionej braków. Kartezjusz przyjmuje także - w postaci aksjomatów - że można pytać o przyczynę każdej rzeczy, że żadna rzecz nie może mieć nieistniejącej przyczyny swego istnienia, że doskonałość rzeczy musi być także obecna w jej przyczynie, że pojęcie każdej rzeczy jest odniesione do istnienia (nie można pojąć rzeczy jako nieistniejącej) oraz że istnieją różne stopnie bytowości (idea substancji ma więcej rzeczywistości obiektywnej niż idea modyfikacji)10s.
Argument z idei Pierwszy argument odwołuje się do obecności idei bytu absolutnie bytu doskonałego doskonałego w moim umyśle, która domaga się adekwatnej przyczyny.
Ponieważ rzeczywistość obiektywna idei bytu absolutnie doskonałego
UyjtmnUy ,< hhu< >n, -•> //,*, 1
nic znajduje się w ntl.s I.......111i< nu , mim mnic (.1 nic może być' więcej
1 /oczywistości w skutku unl/ell w pi/.yi -/.ynic), zatem idea ca nic może pochodzić ode mnie. Jej przyczynił lllo/c hyć tylko byt absolutnie doskonały; w takim razie obecność idei Boga w naszym umyśle dowodzi istnienia Boga6. Skoro bowiem jestem skończony i niedoskonały, to nie byłoby we mnie idei substancji nieskończonej i doskonałej, gdyby substancja ta nie istniała.
Argimu 1 z podmh posiiuluji cioskom*
Drugi dowód odwołuje się do przyczyny istnienia mnie jako posiadającego ideę Boga. Zdaniem Kartezjusza jest oczywiste, że rzecz poznająca coś od siebie doskonalszego nie może sama od siebie pochodzić (w takim przypadku udzieliłaby sobie wszystkich doskonałości, których ideę ma w sobie). Skoro mam ideę bytu najdoskonalszego, to nie mogę pochodzić od siebie, lecz tylko od bytu, który jest absolutnie doskonały7. Poza t ym nie mam mocy zachowania swego istnienia w następnej chwili, nie mógłbym zatem istnieć, gdybym nie był utrzymywany w istnieniu przez byt mający wszystkie doskonałości8.
Dowody te można potraktować jako eksplikację bezpośredniej in-inicji Boga jako bytu nieskończonego; ujęcie bowiem mnie jako bytu skończonego jest wtórne w stosunku do pierwotnego uchwycenia bytu nieskończonego. Podobnie ujęcie mojej niedoskonałości i braków jest możliwe dzięki porównaniu z bytem absolutnie doskonałym9. Karte-zjańskie cogito jest zatem wprost odniesione do Boga; nie mogę myśleć o swoim skończonym istnieniu, nie myśląc o istnieniu i nieskończoności Boga. Bóg nie jest wywnioskowany, lecz ujęty w akcie pierwotnego wątpienia jako warunek poznania mojej niedoskonałości; tylko On też jest bytem prawdziwym, moje istnienie zaś wyłącznie udzielone. W takim razie nie ma idei Boga różnej od Niego i reprezentującej Go, lecz On sam jest bezpośrednio i pierwotnie obecny dła mojego umysłu. Znaczy to, że nie ja mam ideę Boga, na podstawie której dowodzę Jego istnienia, lecz - jako stwarzany przez Niego w każdej chwili - sam jestem ideą obecną w umyśle Tego, który mnie utrzymuje w istnieniu10.
A.R. Pruss, R.M. Gale, Cosmological and Design A rguments, [w:] W.J. Wainwright (red.), The Oxford Handbook ofPbilosophy ofReligion, s. 122.
Tamże, s. 122-123.
F. Alquie, Kartezjusz, przeł. S, Cichowicz, Warszawa: IW Pax, 1989, s. 96.
R. Descartes, Medytacje o pierwszej filozofii, s. 151.
Tamże, s. 153-154.
Tamże, s. 154-155.
Tamże, s. 155.
Tamże, s. 156.
F. AIquie, Kartezjusz, s. 97.
11 1 Tamże, s. 98-99. Wniosek ren jest zgodny z przekonaniem Kartezjusza, iż w sensie ścisłym substancją jest tylko Bóg jako byt absolutnie niezależny od czegokolwiek innego; pogląd ten został w pełni rozwinięty wpanteizmie Spinozy oraz spirytua-iizmic Berkeleya, w myśl których umysły ludzkie są modyfikacjami umysłu Bożego.