f 258 'Elżbieta Olejniczak
Niektórzy z wypowiadających się zwracali osobną uwagę na różnorodne funkcje ciszy w słuchowisku radiowym - lepiej zresztą łub gorzej spożytkowane w poszczególnych konkretnych realizacjach. ! tak np. Janina Morawska, odnosząca spore sukcesy na antenie, na łamach “Pionu" z 1935 r. zwierzała się czytelnikom: “dy-łam mocno zdziwiona, kiedy w realizacji «momeot wejścia w wielką cisze1 2 w ogóle zniknął, zagłuszony łomotem walących się domów \ rykiem wichury, nadawanej oczywiście z plyi"H. Niewiele nadziei z wykorzystaniem dramatycznych walorów ciszy i milczenia na antenie łączył tez, np Andrzej Rybicki pisząc: “...międzysłowna chwila ciszy, nabrzmiała tragizmem tam, gdzie widz postać sceniczną widzi, ntoźe stać się atomem pustki i osłabić, jeśli nic zniweczyć, napięcie przebiegu przy percepcji jedynie fonicznej"
Wspomniana przed chwilą Morawska mówiła o “wielkim skupieniu niewulzi.il- ' ności2 “jako o cesze wyróżniającej gatunkowo sluclK>wisko. Czynnik niewidzialnoacf bywał często postrzegany jako pozytywny, jako (en, który “pogłębia to. co istotne'. To, że słuchacz radiowy nic widzi, wydawało się wielu aspektem o absolutnie podstawowym znaczeniu i to lak dalece, ze np. jeden /. najsłynniejszych i najbardziej popularnych spikerów amerykańskich nigdy nic pozwolił opublikować swejej fotografii "pragnąc dla miłośników swoich pozostać na zawsze tajenantczem" n.. Również i w Polsce kilku prelegentów broniło do końca dwudziestolecia międzywojennego swojej "wizualnej anonimowości", zaś "Reduta2, wzorem zresztą swych angielskich kolegów, "nie podawała nazwisk artystów występujących przed mikrofonem2 Niekiedy upatrywano zgoła źródeł "cudowności radia" w 'fascynującej nic widział ności". jaką operuje. Leśnodorski mniemając, źe nie widząc słyszy się lepiej, intensywniej, na poparcie swej tezy dodawał: "drażliwy słuchacz, delektując się dobrą muzyką na koncercie, 2amyJta przecież niekiedy oczy’ 2V Mimo. le zaznaczana często i sprowadzana do efektownych haseł czy sformułowań (sztuka "przy powiekach zamkniętych" - pisała Nałkowska 2•; 'słowo w ciemności2 -mówił Terlecki łl; “być głuchym albo niewidomym przez całe życie to wielkie kalectwo. Nie móc słyszeć albo oślepnąć na chwilę - to wielka radość ..." głosił Bohdziewicz E) - ciemność, niewidzialność właściwa słuchowisku radiowemu -jak trafnie zauważył Tymon Terlecki - ‘nie wyczerpuje ani kategorii materiału, ani kategorii środków ekspresyjnych radia’ a. Jednak dalej tenże Terlecki ze swych rozważań wysnuwał wysoce bulwersujące wnioski: "Sprawa autonomicznaści, integralności radia jako sztuki właściwie nie 20Siała dotąd postawiona i rozstrzygnięta (...) W odczuciu i świadomości wielu, kulturalnych nawet odbiorców, radio jest
259
ciągle, jak ktoś powiedział. ^przyjemnie brzęczącą pozytywką*, «samogrającą sztuczką*, albo stanowi tylko nowy, bardziej udoskonalony, podatniejszy sposób upowszechniania literatury, coś w todzaju akustycznego powielacza* ł*.
Poglądy Terleckiego, acz reprezentujące w owym e/.asic niewątpliwie mniejszość', me były odosobnione całkiem i zupełnie. Bo clioćhy I.. Pomirowski także pytał - nic proponując wcale jednoznacznej odpowiedzi - *czy radio jest nową
C/.y radio jest XIt Muzą...
sztuką, czy leż tylko nowym instrumentem* w. Nie doceniła najwyraźniej radia także Z. Nałkowska, autorka - nota benc - całkiem nieudanego słuchowiska. Dostrzegając wprawdzie spccyliczne tylko dla spektaklu radiowego “prawa i nakazy, czyniące z ladia coraz wyraźniej instrument i organ nowej sztuki" *\ głosiła jednak równocześnie, iż. "miłośnicy tej sztuki zbyt wielką, jak mi się zdaje, przepowiadają jej przyszłość" ”, Traktując dramat radiowy jako "podiyp* dramatu pisanego dtn teatru, potwierdziła tylko starą prawdę, iż niedostrzeganie nowych możliwości bynajmniej istnienia tych możliwości nie niweluje. I nic bez racji, juk się zdaje, Ulatowski pisał o jej shicliowisku: "Nałkowska posłużyła się najtańszymi szablonami jsychologicznymi. Z tej katastrofy wielkiego talentu wynika, że radio rozporządza nic tylko “artystycznymi" środkami, ale ponadto ■własnymi" środkami artystycznymi. Okazało się, że o wicie mniejsza artystka - Janina Morawska - o wiele lepiej operuje tymi środkami i jest - w zakresie Teatru Wyobraźni - o wicie większą artystką od Zotii Nałkowskiej* n.
Przekonanie, iż "klasyczne* słuchowisko radiowe jest w zasadzie zupełnie nową formą twórczości literacko-actystyczncj* dzielili z Leśnodotskim dość liczni dyskutanci, choć wiciu podpisałoby się zapewne i pod diugą częścią lego sądu, to jest pod przeświadczeniem, że "jest to forma nic zbadana jeszcze dokładnie i nic wyzyskana w pełni* K>. Ale nawet zwolennicy tezy o autonomicznym charakterze sztuki radiowej uściślali nierzadko, iż właściwie "jedynie słuchowiska mogą pretendować do godności nowej sztuki radiowej*łl. Byli i tacy, którzy uznając w zasadzie autonomiczność sztuki słuchowiskowej, sądzili, że - tak naprawdę -twórczo można rozwijać tylko pewien określony rodzaj lub gatunek. Jedni (tu m.in. Ulatowski) sądzili, że "szczególna właściwość* (...) (słuchowiska) polega na
ST. Terlecki, tamże. por. też: P. Pdwlitzek, Nony instrument ety nowa simka?. "Gazeta Polska" 1935, nr 18. s. 5.
a L. Pomirowski. I.ireraci w sprawie słuchowisk, "Gazeta Polska* 1935, nr 173.
K Z. Nałkowska, op. cit.. *. 6.
3 Ibidem,
14 J Ulatowski. op. cit., s. 6.
s Z. LcśiłoJorski, op. cit., s. 17; por. też: Co dala nam 'scena nyofcr<i«i*, 'Radjo* 1932, nr 52. s. I, 12; A. Dyganukt. Tydzień Literacki Polskiego Radia, “Radjo" 1933, nr 43, s. 1; K.P. Wiegand, Comeonc. 'Kultura* 1936, nr 11. s. 8.
* Z. Leśnodorski, op. cit., s. 17; por. też; Nowe drogi '‘Teatru Wyobraźni", "Gazeta Polska" 1935, nr 42. s. 5; Czekamy na poetę radiowego, “Głos Poranny" 1935, nr 83, *• 12; Znamię dojrzałości, "Gazeta Polska" 1935, nr 243, *. 5; S. Harry, Pretendenci do ironu, "Kultura" 1938. nr 7, s. 7.
* B P., Jeszcze o słuchowiskach mdiowycJi, "Pion* 1935, nr 35, s. 6; por. też- Z. Kisie-
M J. Morawska, op. cit., ». 5.
11 A Rybicki, Kilka inrag..., s. 9.
“ J. Morawska, op. cii., s. 5.
17 Materializacja “niewidzialnych2, ’Aiitena“ 1938, nr_ 10, s. 8.
'2 Ibidem.
” I. Leśnodorskl, op. cit.. s. 17.
Z. Nałkowska, Moje pierwsze słuchowisko, 'Pion" 1935, m 38, 5. 6, 7. łl T. Terlecki, op. cii., s. 5.
!! A. Bohdziewicz, Przyszłość słuchowiska nu! i owego, "Pion2 ł935, nr 15, s. II 73 T. Terlecki, op rit.. s. 5.