182 LOSY PASIERBÓW
— A ty wiesz kto tu winowaty? Tyś wysłuchał nas?
— Nie chcę was słuchać i nie chcę widzieć. Od te] chwili u mnie nie ma dla was pracy. Wynoście się!
— Nas...ru tobie za twoją pracę! — krzyknął Kozyr. — Dawaj raszczot!
— Za godzinę wypłata. Pakujcie swe rzeczy.
— żeby ciebie jutro do trumny wpakowali! — zaklął młodzieniec, czując się bezpiecznym pod osłoną przyjaciela. — Pijawka ty nienasycona! Oszust spod ciemnej gwiazdy. Złodziej! Jołupień! Bokiem ci ludzka krzywda wylezie!
ROZDZIAŁ XVII
Za trzy dni pracy otrzymali na czysto po sześć pezów i trzydzieści centów. A tymczasem listy polecające i bilety kolejowe kosztowały po dziesięć pezów. Prócz tego musieli teraz kupować bilety w drogę powrotną.
Spakowali swe rzeczy, podziękowali współlo-katorom za przyjaźń i odeszli na stację z zamiarem powrotu do Buenos Aires.
Zygmunt był przygnębiony. Mógł teraz wracać do rodziny z czystym sumieniem — czego pragnął trzy dni temu w drodze do Temperley — lecz już nie cieszył go taki powrót. Po stłumieniu w sobie pierwszych objawów gwałtownej tęsknoty za rodziną, żył już myślą, że powróci do domu z pięćdziesięciu pezami w kieszeni.
— Zarobiliśmy jak Zabłocki na mydle — mruknął gniewnie.
— Ja tobie mówię nie bieduj braciszku. Raz dwa znajdę drugą może jeszcze nawet lepszą od tej kwadryżę. Ja już nauczyłem się.
— To samo i z drugą będzie, jeśli nie zmienisz swego charakteru. Musisz się ustatkować. Przydrzeć się do kogoś, to nie jest żaden zaszczyt. Każdy człowiek ma nerwy i gniew swój, ale ceni się tylko umiejętność panowania nad swymi nerwami — pouczył przyjaciela.
— Prawdę mówisz, ale tego co się stało, już